Jak Polacy poradzą sobie podczas MŚ?
- Cieszymy się, że po dwudziestu dwóch latach Polska awansowała do Elity. Jak to mówicie – macie do nas rzut kamieniem – więc spodziewamy się dużej liczby polskich kibiców, a przede wszystkim chcemy, żeby atmosfera była typowa dla mistrzostw świata, gdzie mnóstwo kibiców spotyka się w strefach kibica i na lodowiskach – mówił Petr Briza, wiceprezes IIHF. Mistrzostwa Świata Elity w hokeju na lodzie od 10 maja na sportowych kanałach Telewizji Polsat.
10 maja w Czechach rozpoczną się mistrzostwa świata Elity. Dla Pana będzie to wyjątkowy turniej, bo jako wiceprezes Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie jest Pan również szefem komitetu organizacyjnego.
Zazwyczaj w takich sytuacjach jest to powiązane. Jeśli organizuje się turniej w swoim kraju, często te same osoby są również częścią komitetu organizacyjnego. Ja kieruję „częścią praską”, a grupą w Ostrawie zarządza mój kolega Ales Pavlik.
Jak długo trwa przygotowanie zawodów tej rangi?
Kandydatura Czech została zatwierdzona w 2017 roku, przesunięto ją z 2023 na 2024 rok. Oczywiście rezerwacje aren są już prowadzone z wieloletnim wyprzedzeniem, do tego dwa lata temu zaczęliśmy też rezerwować hotele i od tego czasu współpracujemy też z siłami bezpieczeństwa, więc tak na dobre przygotowujemy się do tego turnieju przez ostatnie 24 miesiące.
Do Pragi i Ostravy przyjedzie bardzo dużo kibiców, nie tylko z Czech, ale także z Polski, Słowacji, Niemiec czy Szwajcarii. To będzie wielkie święto światowego hokeja.
Jako Czesi mamy oczywiście szczęście, że jesteśmy w środku Europy, więc dla wielu ludzi, którzy są kibicami tych krajów, mogą przyjechać do nas samochodem, a odległości nie są tak duże. Cieszymy się, że po dwudziestu dwóch latach Polska awansowała do Elity. Jak to mówicie – macie do nas rzut kamieniem – więc spodziewamy się dużej liczby polskich kibiców, a przede wszystkim chcemy, żeby atmosfera była typowa dla mistrzostw świata, gdzie mnóstwo kibiców spotyka się w strefach kibica i na lodowiskach. Bez żadnych konfliktów i animozji, a za to wszyscy się cieszą i panuje świetna atmosfera.
Polska na mistrzostwach świata Elity zagra po dwudziestu dwóch latach przerwy. Dla nas jako beniaminka priorytetem będzie utrzymanie. Co musimy zrobić aby ten cel zrealizować?
Ta „grupa ostrawska” jest dosyć trudna. Jest sześć drużyn, które mogą awansować. Do tego Francja, a także Kazachstan, Polska i Łotwa, więc oczywiście mogą być niespodzianki, a to w sporcie zawsze dodaje pikanterii. Chciałbym bardzo, abyście się utrzymali ze względu choćby na pracę jako w ostatnich latach wykonali moi koledzy z Polski. Zasłużyliście na odrobinę tej radości. Wierzę, że to wam się uda i będziecie mogli być uczestnikiem kolejnych mistrzostw świata Elity.
Kto według Pana ma największe szanse, aby zagrać w tym roku w finale mistrzostw świata i kto zdobędzie złoty medal?
To są oczywiście tylko spekulacje. Chciałbym, żeby Czechy awansowały do finałów. Spodziewamy się bardzo mocnej reprezentacji Kanady, ponieważ gracze z ligi NHL wystąpią na Igrzyskach Olimpijskich w 2026 roku. Wielu zawodników tych rozgrywek naprawdę ma motywację, aby powalczyć o miejsce w składzie. Zatem faworytami będą reprezentacje Kanady i Stanów Zjednoczonych, ale liczyć się będą również Szwecja, Finlandia i wiele innych mocnych drużyn.
Jakie największe wyzwania i zmiany czeka w najbliższym czasie hokej na lodzie?
Celem jest, aby hokej nadal osiągał sukcesy nie tylko pod względem liczby członków Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie, ale także pod względem ich jakości, a nie jest to do końca łatwe znaleźć 25 czy 30 małych dzieci w dowolnej drużynie. Mamy tę trudność w porównaniu do innych sportów, że hokejowe drużyny są bardzo szerokie. Wierzę jednak, że wspólnie z federacjami przygotujemy centralny plan, abyśmy byli w stanie obronić się przed piłką nożną, unihokejem, koszykówką i innymi sportami, na tle nowych sportów, które są dużym wyzwaniem dla młodego pokolenia.
Ma Pan na swoim koncie medale igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. Który turniej wspomina Pan najlepiej i dlaczego?
Na pewno takim turniejem były Igrzyska Olimpijskie w 1992 roku, gdzie zdobyliśmy brązowy medal. Pamiętam również mistrzostwa świata w Pradze w tym samym roku, bo to był ostatni duży turniej na którym zagraliśmy jako Czechosłowacja. Niestety, wtedy przegraliśmy w półfinale w rzutach karnych z Finlandią. Wtedy te mistrzostwa rozpoczynaliśmy, grając swoje mecze w Bratysławie, a kilka miesięcy później oba kraje zostały podzielone, więc ten turniej był z wielu względów bardzo emocjonalny.
Czesi na kolejny złoty medal mistrzostw świata czekają już od 2010 roku. Pamiętam doskonale też ten turniej w 2004 roku, który był rozgrywany także w Pradze i Ostrawie. Graliście wtedy znakomicie i w ćwierćfinale niespodziewanie przegraliście po rzutach karnych z USA. Wtedy świetny mecz rozegrał Andy Roach i przede wszystkim bramkarz Ty Conklin, który niemal w pojedynkę zatrzymał was w tamtym spotkaniu. Co trzeba zrobić, aby Czesi w tym roku uniknęli takich niespodzianek?
To jest zawsze strach odpaść z turnieju właśnie na etapie ćwierćfinału. Pamiętam ten moment, gdy Andy Road strzelił decydującego gola w rzutach karnych i cała hala ucichła, bo to wszystkich. Oczekiwania na złoty medal były wtedy ogromne, mieliśmy świetny zespół, a faza play-off zawsze w ciągu jednego dnia decyduje czy turniej będzie zły, czy też ma szansę przejść do historii. Wierzę, że Czesi poradzą sobie w meczu ćwierćfinałowym 23 maja, ale zdaję sobie sprawę, że to będzie duże wyzwanie.
Grał Pan na igrzyskach olimpijskich i na mistrzostwach świata pierwszy raz w 1989 roku. Trzy lata wcześniej Czechosłowacja jako obrońca tytułu przegrała w Moskwie z Polską 1:2, po dwóch golach strzelonych przez Jerzego Christa i świetnej grze polskiego bramkarza Franciszka Kukli. Dla polskiego hokeja jest to jeden z najważniejszych meczów w historii. Pamięta Pan tamto spotkanie?
Oczywiście. Zacząłem grać w seniorach w 1983 roku i oglądałem w telewizji nasze występy na dużych turniejach. W 1985 roku zacząłem być powoływany do pierwszej reprezentacji i w tym czasie byłem brany pod uwagę przy powołaniach na mistrzostwa świata w 1986 roku. Ostatecznie do Moskwy nie pojechałem, ale oglądałem ten turniej, łącznie z tym pierwszym meczem przeciwko Polsce. Po przegranej na nasz zespół spadła ogromna fala krytyki. To była dla nas bolesna porażka i oczywiście w niczym to nie umniejsza świetnej gry Polski w tamtym spotkaniu.
Wciąż pamiętam występ polskiej drużyny z 1976 roku w Katowicach i wasze sensacyjne zwycięstwo 6:4 ze Związkiem Radzieckim. Takie niespodzianki zawsze dodają pikanterii sportowym wydarzeniom. Kilka lat temu wygraliście przecież z Białorusią w kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich. Więc to wszystko może się zdarzyć i trzymajmy kciuki, bo historia zawsze zapisuje te wyjątkowe mecze i miło, że o tych pięknych chwilach pamiętacie.
Przejdź na Polsatsport.pl