Sosnowieckie piekło Wisły Kraków. Tych punktów może zabraknąć do baraży
Zagłębie Sosnowiec - Wisła Kraków. Skrót meczu
Sebastian Bonecki: Ten mecz to nasz sezon w pigułce
Bartosz Jaroch: Musimy zdobywać punkty, a nie pięknie grać
Po pięknej, pucharowej majówce w Warszawie, przyszedł czas na ligową rzeczywistość w Sosnowcu. Ta okazała się brutalna dla opromienionej wygraną w Pucharze Polski oraz awansem do europejskich pucharów Wisły Kraków. W 31. kolejce Fortuna 1 Ligi "Biała Gwiazda" tylko zremisowała z Zagłębiem Sosnowiec 1:1. Wciąż jest w strefie barażowej, ale przed nią niezwykle trudne trzy ostatnie kolejki.
Wisła Kraków w czwartek 2 maja sięgnęła po piąty Puchar Polski w historii klubu. Po fantastycznym widowisku ograła Pogoń Szczecin, a kibice "Białej Gwiazdy" oszaleli ze szczęścia. W piątkowe popołudnie urządzono fetę na Rynku Głównym w Krakowie, na której pojawiło się około 10 tysięcy sypmatyków Wisły. Świętowali też piłkarze, ale tylko 24 godziny, zgodnie z zasadami wprowadzonymi do szatni przez hiszpańskiego szkoleniowca Alberta Rude.
ZOBACZ TAKŻE: Wymęczone zwycięstwo Pogoni. Szczecinianie tuż za podium Ekstraklasy
Od soboty w głowach Wiślaków było już tylko starcie 31. kolejki Fortuna 1 Ligi z Zagłębiem Sosnowiec. Wiślacy na każdym kroku podkreślali, że bez awansu do Ekstraklasy na koniec sezonu, wygrana w pucharze nie będzie znaczyła aż tak wiele. Kolejnym krokiem przybliżającym do gry w barażach o najwyższą klasę rozgrywkową miała być wygrana z sosnowiczanami. Oto zbiór wypowiedzi tylko kilku osób związanych z Wisłą, które padły w przestrzeni publicznej po finale Pucharu Polski.
- Jesteśmy na fali i musimy przełożyć wygraną w pucharze na ligę - to słowa Kacpra Dudy.
- Liczę, że ten finałowy mecz Pucharu Polski będzie przełomowy i jeżeli przyjdzie nam grać w barażach o ekstraklasę, to ta drużyna wyjdzie pewna siebie - mówił po starciu z Pogonią kapitan Igor Sapała.
- Musimy tym sukcesem odpowiednio zarządzać. Tylko wtedy to pomoże nam w realizacji celu, jakim jest awans - dodawał trener Rude.
Obecny pod Wawelem zaledwie kilka miesięcy Hiszpan wracał również pamięcią do historii, której sam nie był częścią. Na konferencji przed meczem z Zagłębiem nawiązał do spotkania Wisły z sosnowiczanami w 33. kolejce ubiegłego sezonu. Wtedy "Biała Gwiazda" przegrała 1:2 i w konsekwencji straciła miejsce dające bezpośredni awans. - Musimy pamiętać, co wydarzyło się w poprzednim sezonie - przypominał Rude.
W poniedziałkowy wieczór Wiślacy mieli złamać sosnowiecką klątwę. Do przerwy przegrywali jednak 0:1 ze zdegradowanym już Zagłębiem, które do spotkania przystąpiło po serii 22 meczów bez zwycięstwa. Od 57. minuty podopieczni trenera Rude grali w liczebnej przewadze, ale dopiero w samej końcówce doprowadzili do wyrównania. Gol Angela Rodado był już siedemnastą w tym sezonie bramką Wisły zdobytą w 90. minucie lub w doliczonym czasie gry.
Tych bramek powinno być po poniedziałkowej rywalizacji 18. Do rzutu karnego podyktowanego za faul Remy'ego na Goku w 95. minucie podszedł bowiem Szymon Sobczak. Były gracz Zagłębia wziął głęboki oddech... i strzelił jedenastkę niczym David Beckham w ćwierćfinale Euro 2004. Fatalnie spudłował i po chwili skrył bezradnie twarz w dłoniach.
To miała być bramka numer 100 w karierze wychowanka Wisły Kraków. Do tego strzelona przeciwko klubowi, z którego trafił latem 2023 roku pod Wawel. Sobczak w Zagłębiu rozegrał najwięcej meczów w piłkarskiej karierze - było ich 81. Był najlepszym strzelcem sosnowieckiego klubu w dwóch poprzednich sezonach. Marzył jednak o powrocie do Białej Gwiazdy i zdobyciu z nią trofeum. W czwartek na Narodowym spełnił marzenia. W poniedziałek piękny sen został jednak brutalnie przerwany i zamienił się w koszmar.
Sytuacja Wisły po remisie 1:1 w Sosnowcu wciąż nie jest koszmarna, ale na pewno powinna być lepsza o dwa punkty. Gdyby krakowianie wygrali z Zagłębiem, mieliby na koncie 52 "oczka" i czwarte miejsce w tabeli. Podział punktów sprawił, że Wiślacy są na szóstej lokacie z 50 punktami. Za ich plecami jest bardzo liczna grupa pościgowa, a przed Wisłą arcytrudne mecze.
W sobotę krakowski klub zmierzy się z niemal pewną awansu Lechią, a tydzień później pojedzie do Katowic na mecz z rozpędzoną GieKSą. W 34. kolejce zagra na koniec sezonu zasadniczego z Bruk-Bet Termalicą. Rywale będą w teorii bardziej wymagający niż sosnowieckie Zagłębie. Wisła pokazała jednak w finale pucharu przeciwko Pogoni, że im trudniejszy rywal, tym gra i wyniki są lepsze. I to może być powiew optymizmu przed finiszem sezonu w Fortuna 1 Lidze.