Lavarini odniósł się do Smarzek. Postawił sprawę jasno. "Nie ma takiego planu"
Polskie siatkarki zaczynają sezon reprezentacyjny. Głównym celem na ten rok są rzecz jasna igrzyska olimpijskie, które zostaną poprzedzone Ligą Narodów. W szerokiej kadrze Biało-Czerwonych nie zabrakło miejsca dla Malwiny Smarzek. Na temat jej gry wypowiedział się selekcjoner Stefano Lavarini.
Powrót Smarzek do kadry jest na pewno dużym wydarzeniem. Ostatni raz nasza siatkarka broniła barw narodowych na dużych turniejach dwa lata temu. Nieobecność była spowodowana sprawami osobistymi oraz kontuzjami. Teraz doświadczona atakująca jest gotowa wspomóc reprezentację przed arcyważnym sezonem olimpijskim.
Pytanie, jakie przewija się w mediach oraz w dyskusjach kibiców dotyczy jednak pozycji, na której Smarzek miałaby rywalizować. W obliczu jej dwuletniej absencji, w rolę atakującej wcieliła się Magdalena Stysiak, która z resztą znakomicie się w niej odnalazła. Teraz Włoch będzie miał do dyspozycji dwie klasowe zawodniczki na tę pozycję.
ZOBACZ TAKŻE: Powrót do kadry po przerwie. Czy Malwina Smarzek pomoże w walce o medal IO?
Stąd pojawił się pomysł, aby Smarzek została przekwalifikowana do gry na przyjęciu. Coś takiego było już testowane w zeszłym roku, gdy Smarzek wystąpiła w meczach towarzyskich z Turcją. Było to jednak awaryjne rozwiązanie, którego Włoch nie bierze pod uwagę tym razem, co wyraźnie dał do zrozumienia w wywiadzie dla Interii.
- O tej kwestii dyskutujemy co sezon, ze wszystkimi dziennikarzami, w każdej sytuacji. W moim zamyśle Malwina jest atakującą. To podstawowy zamysł. W poprzednim sezonie był co prawda moment, w którym chcieliśmy wypróbować inne rozwiązanie, to była jednak specyfika danej chwili - zaznaczył Lavarini.
Szykuje się zatem niesamowita rywalizacja na pozycji pierwszej atakującej. Wydaje się, że na pole position w tym momencie znajduje się Stysiak, ale Lavarini z pewnością będzie chciał zobaczyć w akcji również Smarzek. Nie ma mowy, aby ta druga grała na innej pozycji.
- To nie jest rozwiązanie, które rozważam. To nie jest plan B ani C, ani nawet plan Y. W mojej głowie nie ma takiego planu. Oczywiście pamiętam przykład Olivii Różański, która w naszej pierwszej Lidze Narodów grała jako atakująca. To dobre dziewczyny, są gotowe na każde rozwiązanie, które jest potrzebne. Ale dla mnie Malwina to atakująca - przyznał Włoch.
Przejdź na Polsatsport.pl