Nie wpuścili go na pogrzeb matki. Słynny siatkarz w rozpaczy
Jurij Panczenko, trener siatkarek CSM Bukareszt, ubolewał na łamach rumuńskich mediów, że... nie został wpuszczony na Ukrainę na pogrzeb matki.
Były znakomity siatkarz, złoty medalista olimpijski z 1980 roku, urodził się w Kijowie, kiedy ten nie był jeszcze stolicą niepodległej Ukrainy, ale jednym z miast Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Po rozpadzie ZSRR Panczenko zdecydował się jednak na rosyjski, a nie ukraiński paszport. Właśnie to sprawiło, że szkoleniowiec - w czasie trwającej na Ukrainie wojny, wywołanej przez zbrojną agresję Rosji - nie został wpuszczony do kraju na pogrzeb matki.
ZOBACZ TAKŻE: Sukces zaskoczył wszystkich. Siatkarski klub awansował i... odmówił gry w elicie
- Wolę nie mieszać się w politykę i bardzo trudno mi o tym rozmawiać, ale kiedy zmarła moja mama, nie mogłem przylecieć do Kijowa na jej pogrzeb. To dla mnie ogromny ból - powiedział w rozmowie z rumuńskim dziennikiem "Sport".
Trener CSM Bukareszt podkreślił, że od wybuchu wojny nie widział się z nikim z rodziny.
- Zostałem sam. Niektórzy członkowie rodziny wyjechali, inni zostali na Ukrainie, ale choć się nie widujemy, chciałbym, żeby nasze relacje były dobre - zapewnił Panczenko.
W latach 80. Jurij Panczenko był jednym z najlepszych siatkarzy świata. W dorobku ma złote i srebrne medale igrzysk olimpijskich oraz mistrzostw świata, a także pięć tytułów mistrza Europy.
Przejdź na Polsatsport.pl