Nowy przepis o młodzieżowcu: Nagrody, nie kary. Zarobią najwięksi!
20 maja zarząd PZPN podejmie decyzję, czy przejdą zmiany w przepisie o promowaniu młodych piłkarzy, opracowane przez specjalnie powołany zespół roboczy. Znamy szczegóły nowych zasad; nie będzie już obowiązku wystawiania młodych graczy, ale będą sowite nagrody dla tych, którzy robią to z własnej woli. Zyskają przede wszystkim kluby z największymi akademiami.
Opracowywany projekt dotyczy tylko klubów Ekstraklasy i zakłada, że nie ma już żadnego obowiązku korzystania z młodych piłkarzy. Utrzymane zostanie jednak Pro Junior System w znacząco zmienionym kształcie. Od nowego sezonu młodzieżowcami będą gracze urodzeni w 2004 roku i młodsi. Każda ich minuta na boisku to jeden punkt w klasyfikacji ogólnej przy założeniu, że zagrają co najmniej 270 minut oraz pięć meczów. Liczbę minut razy trzy (obecnie jest razy dwa) mnożyć się będzie w przypadku wychowanków, czyli graczy obecnych w danym klubie od trzech lat. Co więcej, kluby, które zdecydują się wypożyczyć swoich młodych graczy do innych drużyn na poziom Ekstraklasy, Fortuna 1 Ligi i II ligi, dostaną bonus 0,5 punktu za każdą rozegraną przez nich minutę.
ZOBACZ TAKŻE: UEFA zmienia zasady przed Euro 2024! Ważna informacja dla Lewandowskiego
To premiuje przede wszystkim duże, uznane i działające od wielu lat akademie, które zbierały ostatnimi czasy najlepszych młodych piłkarzy z rynku, ale miały kłopot, by wstawiać ich do składu na mecze Ekstraklasy. Jeśli już to robiły, a najczęściej młodzieżowcem był bramkarz, i tak nie wytrzymywały konkurencji mniejszych ośrodków, którym aż tak bardzo nie zależało na trofeach i mogły sobie one pozwolić (lub robiły to z konieczności) na ryzyko związane z młodymi piłkarzami. Tak przynajmniej wygląda to w kończącym się właśnie sezonie. To pierwszy rok, kiedy nie ma przymusu wystawiania młodych, ale wiążą się z tym kary finansowe. Zwycięzca zgarnie 3,25 mln zł, za drugie miejsce będzie 2,25 mln, a za trzecie 1,75 mln, itd. W sumie kluby Ekstraklasy miały do podziału 10 mln zł, w sumie łączna pula nagród wynosiła 3,28 mln zł.
To było wiele, ale dopiero teraz będzie się o co bić, bo grupa robocza postanowiła, że wypłacane przez UEFA pieniądze z mechanizmu solidarnościowego za występy w europejskich pucharach, zostaną wrzucone do worka Pro Junior System dla wszystkich uczestniczących w programie. Dzięki temu pula w samej Ekstraklasie wzrośnie nawet do 20 mln zł, choć nie jest ona do końca znana, bo nie wiadomo, co polskie zespoły nawojują w Europie. Dla przykładu, kiedy Legia grała w Lidze Mistrzów, było to nawet 16 mln zł.
20 maja nad zmianami będzie głosował zarząd PZPN, ale jaki będzie wynik tego głosowania, nie wiadomo. Zespół tworzący projekt to m.in. wiceprezes PZPN Wojciech Cygan, który dzieli swoje spojrzenie jako przedstawiciel związku i Rakowa Częstochowa, gdzie jest szefem rady nadzorczej, Radosław Michalski, członek szerokiego sztabu kadry i szef Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, Marcin Dorna, dyrektor sportowy PZPN, Marcin Stefański, dyrektor operacyjny Ekstraklasy, Konrad Kowalski, dyrektor departamentu rozgrywek krajowych w PZPN, Wojciech Pertkiewicz, prezes Jagiellonii Białystok, Karol Klimczak, prezes Lecha Poznań, Jakub Laskowski, dyrektor ds. prawnych Legii Warszawa, właściciel i prezes tego klubu Dariusza Mioduskiego. To właśnie przedstawiciele Legii przede wszystkim forsowali zmiany w takim kształcie. I trudno się dziwić, bo choć sami z młodzieżowców nie korzystali, to mają ich rozsianych na wypożyczeniach po wielu innych klubach. Ponieważ w klubie z Warszawy zmienił się trener (został nim Gonzalo Feio), a w nowym sezonie chce postawić na młodzież w przeciwieństwie do Kosty Runjaicia, Legia będzie głównym faworytem do wygrania nowego PJS. W klubie już przyjęto strategię, że pozycja nr 8 w drużynie będzie zarezerwowana dla młodzieżowca i będą na niej występować rotacyjnie Igor Strzałek (wraca po wypożyczeniu ze Stali Mielec), Wojciech Urbański, Jakub Żewłakow i Jakub Adkonis. Na pozycji obrońcy będzie z kolei próbowany Jan Ziółkowski.
Legia, choć na początku chciała, nie przeforsowała zmiany, by przepisy dotyczące młodzieżowców obejmowały także zagranicznych piłkarzy. Ma to związek z nową filozofią akademii, która zaczęła ściągać także obcokrajowców - Greka Minasa Vasiliadisa (rocznik 2005), Słowaków Samuela Sarudiego (rocznik 2006) i Samuela Kovacika (2007) czy Czarnogórca Kristijana Jovovicia (2008). Są też Ukraińcy i Białorusin, którzy przyszli niebezpośrednio z zagranicy, a z polskich klubów. Dział skautingu mocno przygląda się Amerykanom i Irańczykom, których agent razem z legendarnym Mehdim Mahdavikią odwiedzili niedawno Legia Training Center.
O nowej przepisie i ewentualnych zmianach nikt nie chce mówić pod nazwiskiem. Bo nawet w zespole roboczym zdania są podzielone. Według naszej wiedzy, Maciej Mateńko, wiceprezes federacji ds. szkolenia, jest za przymusem stawiania na młodych. Podczas niedawnego posiedzenia zarządu dowodził na kilkunastu slajdach, że z przepisu nie można wycofać się zupełnie, bo przynosi on korzyści. Pokazał m.in. że dzięki nakazowi w poprzedniej rundzie Ekstraklasy mieliśmy aż 85 młodych graczy wypełniający kryterium. Dowodził także, że spośród młodzieżowców z pierwszego sezonu obowiązywania przepisu (było ich 135) aż 66 proc. gra obecnie w Ekstraklasie, I lidze lub ligach zagranicznych o wyższym wskaźniku UEFA niż polskie rozgrywki.
Inni mają mieszanie uczucia, w zależności od tego, czy mogą być beneficjentem zmian, czy nie. – Już możemy przyjąć, że nowe Pro Junior System wygrała Legia czy Lech, bo mają najwięcej wypożyczonych ludzi i sporą liczbę wychowanków, prowadząc tak szeroki skauting – mówi nam przedstawiciel jednego z klubów ze środka tabeli.
Przejdź na Polsatsport.pl