Polsko, to je ono!

Polsko, to je ono!
fot. PAP
Polsko, to je ono!

Polski hokej na lodzie przeszedł w ostatnich dwóch latach daleką drogę! Krętą, wyboistą, ale wreszcie z wygranymi etapami i z szansami na dobry wynik na mecie. W dwa lata nasza reprezentacja awansowała z trzeciego poziomu na sam szczyt. I teraz walczy, aby w tej Elicie zostać.

Za nami dwa z siedmiu grupowych spotkań mistrzostw świata Elity. Porażka po dogrywce 4:5 z Łotwą, a więc aktualnym brązowym medalistą poprzedniego turnieju pozwalał patrzeć z optymizmem na kolejne występy naszych hokeistów. W niedzielę przegraliśmy z jednym z głównym pretendentów do złota – Szwedami. Wynik 1:5 nie pozostawia złudzeń, kto był w tym meczu lepszy, ale styl zaprezentowany przez Polaków może nas napawać optymizmem. Dzień później z tymi samymi Szwedami przegrali Niemcy 1:6, a więc aktualni wicemistrzowie świata i to w stylu dużo gorszym od Biało-Czerwonych.

 

Po meczu ze Szwecją podszedł do nas Branko Radivojevic, wicemistrz świata z 2012 roku, mający na swoim koncie występy w lidze NHL, a obecnie ekspert słowackiej telewizji, uścisnął dłoń mi oraz Henrykowi Gruthowi i powiedział: - Polsko, to je ono! Zrobiło nam się miło, że ktoś taki docenił naszą grę. Że dostaliśmy się na te światowe salony, żeby zrealizować swoje marzenia i móc skonfrontować swoje umiejętności na tle choćby właśnie Szwedów, którzy do Ostrawy przywieźli aż 18 zawodników grających w lidze NHL.

Napoleon ze Słowacji

Przed nami mecz z Francją. Bardzo ważny, ale dużo trudniejszy i o tym doskonale wiedzą nasi hokeiści. Wiedzą też, że nie potrzebują na siebie dokładać dodatkowej presji, balonika też pompować nie będą. Za to na pewno chcą zagrać najlepiej, jak tylko potrafią. O to jestem spokojny, podobnie jak o ich przygotowanie kondycyjne. Dawno nie oglądałem naszej reprezentacji tak przygotowanej kondycyjnie i taktycznie. Grającej z pomysłem, pasją i sercem.

 

Francuzi na inaugurację zaliczyli falstart i przegrali z Kazachstanem 1:3. Z Łotyszami zagrali znakomicie, momentami nawet lepiej i szybciej od nas. Poszli na wymianę ciosów i byli blisko wygranej. Ostatecznie przegrali po dogrywce 2:3, tracąc złotego gola na niecałe dwie sekundy przed końcem doliczonego czasu.

 

My też jesteśmy na taką wymianę gotowi, ale to trener Robert Kalaber dobierze strategię na pokonanie Francuzów. W meczach z Łotwą i Szwecją udowodnił, że możemy swoją grę dostosować pod kątem rywala. Niech wieczorem będzie podobnie. Jestem przekonany, że nie będzie dobrze nam znanej ułańskiej fantazji, tylko przemyślana od początku do końca konsekwentna gra. Oby to wystarczyło na Trójkolorowych.

 

Przed turniejem w Ostrawie nasza reprezentacja rozegrała kilka meczów kontrolnych, ale dwa ostatnie były dla nas ważne. Ten przedostatni sprawdzian ze Słowacją, gdy w pierwszej tercji zagraliśmy, a w zasadzie spróbowaliśmy zagrać otwarty hokej i nasi rywale bardzo szybko postawili nas do pionu, aplikując nam w kilka minut trzy gole. Jeździliśmy za Słowakami, zamiast skupić się na obronie. Ten kubeł zimnej wody wylany na nasze głowy w Żylinie był nam potrzebny, bo pokazał nam nasze miejsce. Dobrze, że przyniósł wymierny efekt, bo było to widać w ostatnim sprawdzianie z Danią. W tym meczu pokazaliśmy, że jedziemy do Czech, aby się utrzymać w Elicie. Mało kto wie, że ostatni raz nasza reprezentacja została w grupie A w 1975 roku. Czterdzieści dziewięć lat temu. Dawno. Bardzo dawno temu.

Za słabi na grupę A, a za mocni na grupę B

1 maja 2022 roku reprezentacja Polski w hokeju na lodzie po golach Arkadiusza Kostka i Alana Łyszczarczyka pokonała na Stadionie Zimowym w Tychach Japonię 2:0, zapewniając sobie awans na zaplecze hokejowej Elity. Wtedy byliśmy na trzecim poziomie mistrzostw świata, a naszymi rywalami – poza Japonią – były też Estonia, Ukraina i Serbia. Rok później w Nottingham jako beniaminek pokonaliśmy Litwę 7:0, przegraliśmy z Wielką Brytanią po dogrywce 4:5 oraz wygraliśmy kolejno z Włochami 4:2, Koreą Południową 7:0 i Rumunią 6:2 zapewniając sobie awans oświatowej Elity po 22 latach przerwy.

 

W 2001 roku podczas mistrzostw świata grupy B, które odbyły się w Grenoble, mało kto stawiał na awans Polaków. Do tego stopnia, że ówczesny prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie Zenon Hajduga jeszcze w czasie trwania francuskiego turnieju poinformował, że po zakończeniu mistrzostw trener naszej kadry Wiktor Pysz zostanie zwolniony, a jego następcą zostanie Czech Frantisek Vyborny. Po sensacyjnym awansie do Elity sternik PZHL-u musiał wycofać się ze swoich deklaracji, a trener Pysz zachował swój stołek. Wtedy w Grenoble zagraliśmy bardzo dobry turniej, ale uczciwie trzeba przyznać, że mieliśmy też szczęście, bo wcześniej dosyć niepodziewanie punkty pogubili nasi rywale. Ostatni mecz z Francuzami wprawdzie przegraliśmy, ale nie miało to już żadnego znaczenia dla układu tabeli.

 

Rok później na MŚ Elity w Szwecji szesnaście zespołów zostało podzielonych na cztery grupy. Trzy najlepsze ekipy przechodziły do kolejnego etapu, a ostatnie tworzyły grupę spadkową i walczyły o utrzymanie. Biało-Czerwoni w fazie grupowej trafili na Słowację, Finlandię i Ukrainę. Ze Słowakami przegraliśmy 0:7, z Finlandią 0:8 i w meczu o utrzymanie zmierzyliśmy się z Ukrainą, która po dwóch meczach również legitymowała się zerowym dorobkiem punktowym. Mecz, który mógł dać nam utrzymanie, przegraliśmy 0:3 i pozostawała nam walka o utrzymanie. Bilans grupowy Polaków: 3 mecze, 0 punktów i stosunek bramek 0:18 idealnie podsumował naszą grę w fazie grupowej tamtego turnieju. W grupie spadkowej poza Polską znalazły się także reprezentacje Włoch, Słowenii i Japonii. W teorii utrzymanie zapewniał sobie tylko zwycięzca tej grupy, bo Japonia – jako najlepszy zespół Azji – miał przez kilka lat "zamrożone" miejsce w Elicie, bez względu na zajmowane miejsce. W Szwecji wygraliśmy z Włochami 5:1, ale przegraliśmy 2:4 decydujący mecz ze Słowenią i nawet zwycięstwo w ostatnim meczu z Japonią nie 5:2 nie dało nam utrzymania w najlepszej szesnastce. Jak się okazało na ponad dwie dekady.

 

Udział reprezentacji Polski na wielkich turniejach zakończył się w 1992 roku. Wtedy ostatni raz zagraliśmy w igrzyskach olimpijskich w Alberville i wtedy też spadliśmy na dobre z grupy A. Poza tym jednym niespodziewanym awansem w 2002 roku. Teraz w Ostrawie walczymy o utrzymanie. To jest nasz cel, który chcą zrealizować Biało-Czerwoni. Baloników żaden z naszych reprezentantów nie będzie pompował, bo cały tlen wolą wykorzystać na lodzie. Do tego dokładają serce i całego siebie. Oby to wystarczyło. Na razie wystarczyło, aby nad polskim hokejem na lodzie wreszcie zaświeciło słońce i pojawił się promyczek nadziei. Fajnie byłoby, aby ta temperatura utrzymywała się w Ostrawie jak najdłużej.

 

Studio do meczu Polska - Francja od godz. 19:00 w Polsacie Sport 1 oraz Polsacie Box Go. Początek transmisji o godz. 20:10. Pomeczowe studio od godz. 23:00.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie