Polak zakończy karierę?! "Jeśli nie nastąpią zmiany..."
Piąty dzień zmagań paralekkoatletów w Kobe nie powiększył dorobku medalowego Polaków, ale emocji nie brakowało. Łukasz Mamczarz zajął szóste miejsce w konkursie skoku wzwyż połączonych kategorii T 63 i T 42. Ezra Frech, rekordzista świata i mistrz świata sprzed roku, rozpoczął rywalizację od wysokości 1.82. To rejony rekordu życiowego Polaka, który strącił poprzeczkę na tej wysokości i zakończył rywalizację wynikiem 1.78.
- I biorąc pod uwagę, że moi rywale mają nogi lub protezy, a ja skaczę na jednej nodze, to jest to bardzo dobry wynik, a nawet rekord Europy mojej kategorii. Rywale nie są poza moim zasięgiem, a ja jestem mistrzem ciężkiego treningu. Do tego to był mój pierwszy start w sezonie - mówił Mamczarz, który rozważa zakończenie kariery po starcie w paralimpiadzie, jeśli nie nastąpią zmiany w kwestii łączenia grup zawodniczych. Jako brązowy medalista mistrzostw świata w Paryżu nie musi się obawiać o kwalifikację paralimpijską.
- Myślę, że dzisiejszym startem również udowodniłem, że jestem gotowy na Paryż. Mam nadzieję, że powalczę tam o medal. A w sprawie swojej kariery jeszcze nic nie mówię. Zobaczymy, jak to się ułoży. Trudno mi sobie wyobrazić, że przy następnej paralimpiadzie, mając 40 lat, będę nadal skakał z chłopakami, którzy są ode mnie sprawniejsi - wyjaśniał Mamczarz.
Tymczasem rywalizacja na stadionie trwała. Wysokość 1.85 zaliczyli już tylko Mariyappan Thangavelu i Ezra Frech. Reprezentant Indii poprawił tym samym rekord mistrzostw, a chwilę później zrobił to ponownie, przeskakując poprzeczkę zawieszoną na 1.88. Jednak wicemistrz paralimpijski z Tokio i złoty medalista z Rio na tym nie poprzestał. Próbował jeszcze zaliczyć wysokość 1.91 i poprawić swój rekord życiowy.
- Tym razem się nie udało, ale jestem szczęśliwy. Dobrze dzisiaj skakałem, chociaż byłem zdenerwowany, pełen emocji. Zakończyłem rywalizację złotym medalem mistrzostw świata. Zawdzięczam to mojemu trenerowi i pracy, jaką wykonujemy. Czego chcieć więcej? - pytał Mariyappan Thagavelu.
Emocji nie zabraknie także podczas środowego finału biegu na 400 m. Zobaczymy w nim Michała Kotkowskiego. W eliminacjach zawodnicy nie odkryli kart. Biegli zachowawczo. Mistrz paralimpijski i rekordzista świata na tym dystansie Andriej Wdowin miał dopiero piąty czas kwalifikacji.
- Ja też nie pokazałem jeszcze wszystkiego - zapewnił Michał Kotkowski.
Przejdź na Polsatsport.pl