Henryk Gruth diagnozuje problemy polskiego hokeja! "To jedyna szansa. Na razie bujamy w obłokach"
Jedyną szansą dla polskiego hokeja i mówię to ja – Henryk Gruth – jest dobre szkolenie przez następnych 20 lat, o ile będziemy realizować jakikolwiek plan. Na razie tylko bujamy w obłokach – powiedział nam legendarny hokeista i ekspert Polsatu Sport Henryk Gruth.
Michał Białoński, Polsat Sport: Reprezentacja Polski nie zdołała się utrzymać w MŚ elity, ale jej występ był chyba dużo lepszy niż suchy wynik oznaczający degradację?
Henryk Gruth, legenda hokeja, pierwszy Polak w Galerii Sław IIHF: Zdecydowanie tak. Użyję nawet takiego stwierdzenia, że postawa zawodników zamazała prawdziwy stan polskiego hokeja.
ZOBACZ TAKŻE: Polskie ślady w ćwierćfinałach MŚ! Napastnik z Gdańska Stachowiak robi furorę
Jak pan ocenia pracę trenera Roberta Kalabera?
Przez ostatnie dwadzieścia kilka lat pracowałem w roli trenera, więc jest to mój konik. Z uwagą patrzę na pracę trenerów. Dlatego mogę powiedzieć, że trener Kalaber spisał się fantastycznie. Ze swej strony zrobił wszystko. Przygotował drużynę optymalnie pod względem fizycznym, jak i taktycznym.
Co pan powie o naszych hokeistach po siedmiu meczach w Ostrawie?
Rozegrali bardzo dobre mistrzostwa. Na granicy swoich możliwości. Przed turniejem wydawało mi się, że nie będą w stanie nawiązać rywalizacji z najlepszymi, a nawiązali, wspięli się na swoje wyżyny. Natomiast po analizie tej drużyny, gdzie większość zawodników mamy starszych, rodzi się pytanie o zaplecze.
Faktycznie, gdy spojrzymy na potencjał naszego hokeja, to przestaje być różowo.
Jako jedyny zespół na MŚ elity mamy drużyny do lat 18 i 20, które występują w MŚ na trzecim poziomie. My się cieszymy z awansu "osiemnastki", ale ona awansowała z Dywizji IIA do IB.
Czyli z czwartego poziomu MŚ na trzeci, a niektórzy mówią o zdobyciu medalu.
Dlatego do elity bardzo daleka droga. Spójrzmy także na to, ilu mamy zawodników w Polsce. Gdy liczyliśmy ich wspólnie, to doszliśmy do liczby 97, razem z rezerwowymi. Ale gdyby spojrzeć na to, kto tak naprawdę gra w lidze, to zostałoby 50 Polaków, czyli trenerowi Kalaberowi, oprócz tych, których miał na MŚ, zostaje ewentualnie dwudziestu kilku hokeistów, z których może zbudować reprezentację.
Na pewno naszym mankamentem na MŚ była gra w przewadze. Na 22 takich okresów zdobyliśmy tylko jedną bramkę. W fazie grupowej gorsza była tylko Słowacja, która strzeliła również jednego gola, a miała 23 przewagi.
To prawda, ale spójrzmy na to, jak niewielu Polaków w polskich klubach wychodzi na przewagi. Co by było, gdyby doświadczeni Grzegorz Pasiut, Filip Komorski i Krystian Dziubiński powiedzieli: "Dziękujemy, kończymy karierę reprezentacyjną"? Zostalibyśmy bez środkowych napastników. Tak niewielu Polaków gra na tych pozycjach w polskiej lidze.
Zastanówmy się też, ilu mamy klasowych obrońców, żeby wymienić leciwych Patryka Wajdę i Macieja Kruczka. Już nie mówię o Marcinie Koluszu, który jest naszym najbardziej doświadczonym zawodnikiem. My po prostu nie mamy zaplecza.
Byłem przez ponad 20 lat w Szwajcarii, tworzyłem tam hokej, pomagałem stworzyć podwaliny pod to, co mają teraz. Dlatego strasznie mnie boli to, co się stało z polskim hokejem w ciągu ostatnich dwóch dekad. Co zrobiono z młodzieżą.
Co pan ma na myśli?
My nie mamy w ogóle Centralnej Ligi Juniorów. Co w Polsce ma zrobić utalentowany zawodnik w wieku 12-13 lat? Jeśli jego rodzice są bardziej zamożni, to szukają drogi rozwoju w Czechach, Niemczech i to są pojedyncze przypadki, ale my im w ogóle w tym nie pomagamy.
Taką drogę, przez Czechy, obrali rodzice Alana Łyszczarczyka czy Krzysztofa i Kacpra Maciasiów.
A co mają robić dzieci w wieku 15 lat? Dla nich nie ma żadnej ligi. W tych kategoriach gra się tylko finały na koniec sezonu. Dlatego najwyższa pora pomyśleć o koncepcji rozwoju, o stworzeniu lig młodzieżowych. To musi być plan długofalowy.
Ktoś mi ostatnio powiedział, że przecież mamy ligę juniorów MHL. Ale co to jest za liga? Ilu juniorów tam gra? Jaki tam jest poziom? Nie ma żadnej kontroli, nikt z centrali na to nie patrzy. Jedyna szansa dla polskiego hokeja, i mówię to ja – Henryk Gruth – to jest dobre szkolenie przez następne 20 lat, o ile będziemy realizować jakikolwiek plan, bo na razie tylko bujamy w obłokach. Pilnujemy pierwszej reprezentacji, stworzyliśmy ligę open, przez co "kładziemy" Polaków, więc musimy iść trzecią drogą, zbudować coś od nowa, a na to potrzeba lat.
Po powrocie ze Szwajcarii zdążyłem się przekonać, że mamy bardzo dużo polskich trenerów. Oni są bardzo głodni wiedzy, chcieliby się szkolić. Dajmy im taką szansę, bo tylko grupa polskich trenerów, a nie tych zagranicznych, którzy korzystają z gotowych zawodników, może wychować nam hokejowy narybek. Żaden zagraniczny trener nie będzie pracował z czwartą piątką młodych Polaków, z którymi trzeba zostać po treningu, uczyć ich podstaw. Ów trener przyjechał zrobić szybki wynik i mamy zamknięte koło.
PZHL zamierza stopniowo ograniczyć formułę ligi open, by za kilka lat doprowadzić do zdrowych proporcji 10 Polaków i 10 obcokrajowców w każdym kubie. Co pan na to?
Dzięki lidze open poziom PHL się podniósł, ale w finale mistrzostw Polski przewagę grają Finowie przeciw Finom z drugiej strony. Oprócz obcokrajowców pojawiają się na lodzie jedynie Grzegorz Pasiut i Bartosz Fraszko. Dla mnie to nie jest budowanie polskiego hokeja. My musimy się zastanowić nad tym. Dlatego idźmy trzema torami. Pilnujmy reprezentacji, trener Kalaber stara się z niej wyciskać to, co najlepsze. Ale stwórzmy też centralną możliwość szkolenia zawodników, no i zastanówmy się, jak ma wyglądać w następnych 10 latach Polska Liga Hokeja. Mówiliśmy, że trzeba zmniejszyć liczbę obcokrajowców w niej grających i słusznie.
Tylko skąd nagle wziąć dobrze wyszkolonych Polaków?
I to jest problem. Ktoś mi podpowiada, że z MHL – Młodzieżowej Hokej Ligi. Ale grający tam młodzi Polacy będą mieli problemy, żeby się zmieścić w trzeciej piątce w drużynach PHL-u. Pomyślmy wreszcie nie tylko o PHL-u, ale o chłopaku, który ma 15 lat i nie ma w Polsce żadnej drogi rozwoju. To mówię ja, który pracował tyle lat za granicą. Szwajcarzy zaczęli od zera. Od szkolenia trenerów i czekali 30 lat, ale się doczekali.
W 2013 i 2018 r. zostali wicemistrzami świata.
Mają wielu zawodników w NHL, w tym roku ich reprezentacja również będzie się biła o medale.
Czy powinniśmy zacząć od stworzenia czterech ośrodków szkoleniowych w regionach, które by skupiały największe talenty?
To byłoby dobre rozwiązanie. Za kadencji prezesa PZHL-u Zdzisława Ingielewicza, w latach 2009-2010 zrobiłem próby stworzenia koncepcji szkolenia w Polsce poprzez regionalne ośrodki, kontrolowane przez trenera ze związku. Szwajcaria robi tak samo z zawodnikami w wieku 15 lat. Szkoli ich regionalnie, co trzy tygodnie zbiera najlepszych na całodniowe treningi, na których uczą ich wszystkich szczegółów, łącznie z właściwą dietą. Chciałem w to wejść, ale potem ze mnie zrezygnowano.
Na razie w Polsce widzę po turniejach finałowych o mistrzostwo Polski, ile mamy tej młodzieży. To trzeba uchwycić.
Przejdź na Polsatsport.pl