Kapitan reprezentacji z apelem do mediów i kibiców! "To jest odwieczny problem"
Reprezentacja Polski siatkarek znakomicie spisuje się w tegorocznej edycji Ligi Narodów. Po pięciu rozegranych meczach podopieczne Stefano Lavariniego przewodzą w stawce z kompletem zwycięstw. Zdaniem Joanny Wołosz ważne jest, aby nie pompować balonika przed zbliżającymi się igrzyskami. - To nie jest tak, że nagle będziemy jechać do Paryża w roli faworyta do złotego medalu - przyznała kapitan naszej kadry.
Krystian Natoński (Polsat Sport): Mówi się, że najlepiej uczy się i wyciąga wnioski po porażkach. Wy cały czas wygrywacie, więc pytanie, czego możecie jeszcze się nauczyć po takich meczach?
Joanna Wołosz (kapitan reprezentacji Polski siatkarek): Myślę, że zdecydowanie jest czego. Po meczu z Serbią mamy trochę materiału do analizy. Na pewno musimy wiedzieć, żeby trzymać koncentrację i przede wszystkim utrzymywać naszą dobrą grę, bo pierwszy set zagrałyśmy bardzo dobrze i później troszeczkę spuściłyśmy z tonu. Nasza zagrywka nie wyglądała tak, jak wyglądała przynajmniej w pierwszym secie. I Serbki to wykorzystały, grając trochę swobodniej. Dlatego przede wszystkim takie mecze nas uczą i na pewno będziemy wyciągać wnioski, żeby kontynuować dobrą passę.
W momencie, kiedy praktycznie wszystko wychodzi, a drużyna non stop wygrywa, wydaje się, że najtrudniejsze jest utrzymać pokorę i zapobiec myśleniu, że jesteście już niezwyciężone. Pokora i pewność siebie to dwie najlepsze cechy, które jednocześnie najtrudniej połączyć?
- Sądzę, że nasz zespół nie ma totalnie z tym problemu i wiemy, że weszłyśmy na ten wyższy poziom i chcemy utrzymać się na nim jak najdłużej. Wiemy, że jest mnóstwo dużo lepszych zespołów niż my i do każdego meczu podchodzimy z dużą pokorą i z myślą, że możemy z każdego meczu wyciągnąć coś dla siebie. Jeżeli taka postawa sprawia, że wygrywamy mecze, to jest tylko plus na dla nas i wówczas buduje się ta pozytywna pewność siebie, która u wielkich sportowców być musi, jeżeli chce się myśleć o wielkich wynikach.
ZOBACZ TAKŻE: Zmiana w siatkarskiej reprezentacji Polski. Taka informacja przed meczem w Lidze Narodów
Nie macie lekkich obaw, że ta wysoka forma, którą prezentujecie przyszła zbyt szybko i ciężko będzie ją utrzymać do Paryża? A może dopiero się rozkręcacie i jej szczyt nastąpi na igrzyska?
- Ja myślę, że z tą formą możemy wyglądać jeszcze lepiej. Wiadomo, że wchodzimy po tych sezonach klubowych, więc na pewno przyjdzie jakiś spadek. Ale jest też trochę czasu do igrzysk, więc wydaje mi się, że nasz sztab będzie nas trzymał w ryzach i na te igrzyska też będziemy gotowe.
Im dłuższa passa zwycięstw, tym większe oczekiwania kibiców w myśl powiedzenia, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nie boicie się trochę, że ten balonik będzie za chwilę zbyt mocno rozdmuchany w Polsce przez kibiców oraz media i będzie dotyczyć to również postawy w Paryżu?
- Tak, wydaje mi się, że to jest taki odwieczny problem, jeśli chodzi o pompowanie balonika. Na pewno trzeba zdawać sobie z tego sprawę, ale dla nas ważne jest, żeby wyłączyć się ze słuchania tego, co mówią media czy kibice i po prostu robić swoje. To nie jest tak, że nagle będziemy jechać do Paryża w roli faworyta do złotego medalu. Uważam, że nie możemy tak do tego podchodzić, bo później szybko można z tego konia spaść i ten upadek może boleć (śmiech). Podchodzimy do tego na spokojnie i według mnie media czy kibice też muszą do tego podejść trochę bardziej wyrozumiale i tego balonika nie pompować. Był on pompowany chyba trzy igrzyska z rzędu w przypadku panów i nie wyszło, więc wydaje mi się, że te baloniki nie są dobre.
Rozmowa została przeprowadzona dzięki uprzejmości i za pośrednictwem PZPS. Wypowiedzi w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl