Zbigniew Boniek ostro o powołaniach Michała Probierza. "Nie najlepiej to świadczy o stosunkach międzyludzkich w federacji"
- Jeżeli są takie przecieki, to nie najlepiej świadczy o stosunkach międzyludzkich i zaufaniu w federacji. Pracować w wąskiej grupie ludzi, spośród których ktoś później puszcza przecieki, nie jest przyjemnie. Na sto procent uważam, że piłkarze nie mają z tym nic wspólnego – powiedział Polsatowi Sport wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek.
Michał Białoński, Polsat Sport: Czy selekcjoner Michał Probierz pobił rekord Polski, ogłaszając powołania na Euro 2024 na kilka godzin przed oficjalnym terminem i to na turnieju golfowym, a nie na Stadionie Narodowym?
Zbigniew Boniek, wiceprezydent UEFA, legenda polskiej piłki: Na pewno była to sytuacja, której się nikt nie spodziewał. Słyszę, że Niemcy ogłaszali swą kadrę pod kebabem, więc nie robiłbym z tego wielkiej tragedii. Aczkolwiek nie wyobrażałem sobie, że coś takiego się zdarzy. Jeśli pójdziemy dalej, to powołania zostaną ogłoszone w sklepie rybnym. Michał wszystkich zaskoczył, ale ja patrzę na to pozytywnie i nie robię z tego wielkiej afery.
ZOBACZ TAKŻE: Probierz: Trochę luzu, panowie, trochę luzu…
Oczywiście, mówiąc całkiem poważnie, takie powołania były bardzo dobrą okazją, aby ocieplić wizerunek sponsorów PZPN-u. Można było zrobić przyjemność telewizji, która ma prawa do mistrzostw Europy. Czyli całym wydarzeniem można było inaczej pokierować. To kolejny dowód na to, że za marketing w PZPN-ie jest odpowiedzialna firma, która nie ma żadnego doświadczenia na polu sportowym. Ona ma doświadczenie w marketingu politycznym, a to jest zupełnie inna kwestia.
Boniek: Przeciek nie najlepiej świadczy o zaufaniu w federacji
Trener Probierz w wywiadach akcentował, że piłkarze, z którymi rozmawiała o powołaniach, byli szczelni. Natomiast inne źródło dokonało przecieku kontrolowanego, przez co lista powołanych nazwisk ujrzało światło dnia już na dzień przed oficjalnym ogłoszeniem. To musiało zaboleć selekcjonera.
Faktycznie, powołania ukazały się już we wtorek rano. Ja uważam, że jeżeli są takie przecieki, to nie najlepiej świadczy o stosunkach międzyludzkich i zaufaniu w federacji. Pracować w wąskiej grupie ludzi, spośród których ktoś później puszcza przecieki, nie jest przyjemnie. Na sto procent uważam, że piłkarze nie mają z tym nic wspólnego.
Boniek o powołaniach: Michał Probierz lubi zaskakiwać
Sądząc po ostatnich wyborach, dzisiejszy Michał Probierz pobiłby się pewnie z tym z początku selekcjonerskiej misji. Obronę budował wówczas w oparciu o Patryka Pedę, a teraz słuch po nim zaginął. W listopadzie i w marcu zaproszenia na kadrę nie dostawał Arkadiusz Milik, a teraz trener sobie o nim przypomniał.
Taka jest rola selekcjonera. On musi podejmować decyzje i później jest za nie rozliczany. Jego decyzje nigdy wszystkich nie usatysfakcjonują. Wiemy, że Michał lubi zaskakiwać. Czasem się szybko zakocha w jakimś piłkarzu, z czego równie szybko potrafi się wyleczyć. Trzymam za Probierza kciuki. Wierzmy, że wybrał najlepszych i czekajmy na dobrą grę na Euro 2024.
Boniek o powrocie Milika do reprezentacji Polski
Fakt, że w październiku trener bronił Milika oratorską tarczą, a w listopadzie i w marcu z niego zrezygnował, był dosyć dziwny?
Oczywiście. Dobrze pamiętam, jak Michał bronił Arka w październiku, a potem z niego zrezygnował. Teraz selekcjoner wrócił do Milika i mnie to cieszy. Mam nadzieję, że Arek się mu odpłaci. W moim prywatnym rankingu polskich napastników jest bardzo wysoko.
Matty Cash na razie jest kontuzjowany, ale trener Probierz zaskoczył uzasadnieniem rezygnacji z niego. Wybrał Michała Skórasia, który jest przecież skrzydłowym, a Cash to boczny obrońca.
Takie rzeczy się zdarzają. Ja pamiętam, jak ówczesny trener reprezentacji Belgii Roberto Martinez nie powołał Radji Nainggolana na eliminacje do MŚ 2018 r. Nainggolan był wtedy w świetnej formie. Padały pytania: "Panie trenerze, dlaczego nie ma Nainggolana", Martinez odpowiadał, że mu nie pasuje do koncepcji. Teraz Michał powiedział, że woli Skórasia i ma do tego prawo.
Piotr Samiec-Talar był na celowniku, ale selekcjoner stwierdził, że woli Kacpra Urbańskiego z Bologni, bo jest w lepszej formie. Zna pan obydwu piłkarzy i godzi się pan z taką hierarchią?
Mi się wydaje, że każdy z tych zawodników ma zupełnie inną rolę na boisku.
Nie martwi pana, że Piotr Zieliński w drugiej połowie sezonu był bez formy, a na dodatek ostatnio gnębiły go kontuzje?
Martwi i to bardzo. Przecież od niego sporo zależy w grze naszej reprezentacji.
Zbigniew Boniek o sytuacji Nicoli Zalewskiego
Nicola Zalewski za kadencji Jose Mourinho w Romie był jednym z pierwszych do wejścia z ławki, ale to się diametralnie zmieniło, gdy rządy w szatni przejął Daniele de Rossi. Polak rozegrał tyle minut, ile kot napłakał. Może mu brakować pewności siebie, a Nicola był kluczowym piłkarzem dla ofensywy reprezentacji Polski.
Faktycznie, na jesieni i w marcu Nicola zaprezentował się bardzo dobrze, grając w barwach narodowych. Brak meczów, brak minut trochę wszystkim przeszkadza, żeby być w dobrej formie. Czytałem, że Roma chce go wystawić na listę transferową. Nie wiem, czy są to prawdziwe doniesienia. Nicola jest na tyle poważnym i profesjonalnym piłkarzem, że nawet jeśli brakuje mu minut gry, to jest w pełnym rytmie treningowym. A teraz sytuacja jest rzeczywiście troszeczkę paradoksalna.
Dlaczego?
Bo prawie wszyscy zawodnicy od 10 dni nic specjalnie nie robią, mają okres wypoczynku i zobaczymy, jak to się później rozłoży, bo przygotowanie fizyczne jest bardzo ważne. Do dobrej gry potrzebna jest świeżość i niespożyte siły. Jeśli nasza drużyna będzie dobrze biegać i wytrzyma rywalizację pod względem fizycznym, to będzie w stanie poradzić sobie z każdym.
Zbigniew Boniek zdradza, co doradzał swoim selekcjonerom
Podoba się panu taktyka trenera Probierza, który powołał 28 zawodników, więc przed samym turniejem pozostanie mu do skreślenia tylko dwóch? Czesław Michniewicz przed MŚ w Katarze najpierw podał 47 nazwisk, dopiero w listopadzie zawęził to grono do 26 piłkarzy.
Ja muszę powiedzieć, że gdy rozmawiałem z naszymi trenerami podczas mojej kadencji, to zawsze im powtarzałem, że nie ma co na tym etapie doprowadzać do rywalizacji pomiędzy polskimi piłkarzami, bo trzeba rywalizować z przeciwnikami. Mi się zawsze wydawało, że nadmiar piłkarzy powoduje niepotrzebny stres. Może nie u wszystkich. Niektórzy piłkarze są pewni wyjazdu na główną imprezę i wiedzą, że nic im nie grozi, ale trzech-czterech napastników może ze sobą walczyć o to, kto nie zostanie skreślony. Podobnie będzie wśród pomocników i obrońców. Ja uważam, że najlepiej jest powoływać tylu, ilu może pojechać. Duże role będą odgrywały też kontuzje.
Zobaczymy, jak będzie ze zdrowiem piłkarzy po ich powrocie po krótkich urlopach. Widzę, że Włosi już zrezygnowali z jednego kadrowicza, bo musi przejść operację pachwiny. Nie daj Bóg, ale u nas też pewnie takie problemy mogą powstawać. Pewnie dlatego Michał doszedł do wniosku, że powoła 28. Ja bym od razu wziął 26. Podejrzewam zresztą, że żadna reprezentacja nie będzie grała tyloma zawodnikami.
Przejdź na Polsatsport.pl