Iwanow: Wembley Carvajala i Ryersona. Artyzm prawych obrońców finałowego spotkania

Piłka nożna
Iwanow: Wembley Carvajala i Ryersona. Artyzm prawych obrońców finałowego spotkania
fot. PAP/EPA
Prawi obrońcy byli gwiazdami finału LM

Jeżeli w finale Champions League masz takich artystów futbolu jak Jude Bellingham, Vinicicius Jr czy Toni Kroos po jednej stronie, a po drugiej kogoś takiego jak Julian Brandt czy Jadon Sancho, mógłbyś oczekiwać, że to któryś z nich zostanie „piłkarzem meczu”. Ale że po wieczorze na Wembley będą to Dani Carvajal i Julian Ryerson, dwaj prawi obrońcy, a także bramkarze: Thibaut Courtois i Gregor Kobel, tego bym się nie spodziewał. Co nie znaczy wcale, że jakość tego spotkania była niska.

Przyglądając się bitwie na Wembley, strategii przyjętej przez obu trenerów i profilom poszczególnych piłkarzy, myślę już o czekającym nas za dwa tygodnie Euro 2024. Jak gra Real Madryt? Z klasycznym ustawieniem obrony z czwórką defensorów. Jak robi to Borussia Dortmund? Tak samo. Półfinaliści Bayern Monachium i Paris Saint Germain? Również. Także Manchester City, mimo różnego rodzaju wariacji Pepa Guardioli z takim bądź innym wykorzystaniem Johna Stonesa. Ale generalnie zasada jest jedna.

 

ZOBACZ TAKŻE: Nadchodzą gigantyczne zmiany w Lidze Mistrzów. Tak będzie od nowego sezonu


Zdaję sobie sprawę z tego, że klub to nie reprezentacja i w nim dużo prościej jest pewne rzeczy wypracować. Ale patrząc nie tylko na sobotnią dyspozycję prawych obrońców, zacząłem tęsknić za preferowanym przez lata ustawieniem w defensywie. Bo czy wyjściowe bardzo wysokie pozycjonowanie się Daniego Carvajala nie jest jeszcze bardziej nowoczesne niż gra wahadłowego? Skąd Hiszpan miał najlepszą sytuację bramkową jeszcze przed zdobyciem gola? Pewnie, że raz mocno się pomylił, łapiąc na spalonego szybkonogiego Karima Adeyemiego, ale i tak to jego komisja UEFA wybrała na najlepszego piłkarza spotkania.


Otwierająca wynik bramka bez wątpienia w tym pomogła. Tak jak interwencja Courtoisa, która utrudniła sprawę niemieckiemu skrzydłowemu, gdy za błędną decyzję, zastawiając pułapkę ofsajdową, Belg ratował skórę Hiszpana. Tak jak fakt, że Real wygrał. Bo gdyby było inaczej, być może nagroda ta trafiłaby do jego vis a vis Juliana Ryersona. Prawdopodobnie najmniej „gwiazdorskiego” zawodnika finałowego spotkania.


Norweg zaprezentował jednak wszystko to, co cechowało niegdyś klasowego bocznego defensora. Siłę, nieustępliwość, twardość, zawziętość, trzymanie się skrzydłowego od początku do końca. Że Vinicius raz czy dwa razy na 90 minut go ograł? A kogo nie? Nie on pierwszy. Nie ostatni. Ze wsparciem wracającego często niżej do wsparcia Jadona Sancho i któregoś z pomocników trudno powiedzieć, by Brazylijczyk miał otwarte bramki na autostradzie w pole karne Kobela. Jeśli chodzi o ofensywę, do postawy byłego klubowego kolegi Rafała Gikiewicza z Unionu Berlin także trudno się przyczepić.


Obaj trenerzy w pewnych momentach meczu modyfikowali swoje ustawienie. Zarówno Emre Can, jak i Toni Kroos często wchodzili między stoperów, ustawiając się nawet niżej niż oni, wypychając wyżej bocznych obrońców, którzy de facto wyglądali jak typowe wahadła. Jednak żaden z naszych stoperów nie będzie w stanie zagrać tak dokładnego dalekiego podania jak pochodzący z Turcji Niemiec, nie mówiąc już o cyrklu w stopie żegnającego się z klubową piłką „Szefa”. Było to więc jedynie urozmaicenie sposobu budowania, gdy zarówno środkowa strefa, jak i boki były skutecznie zamknięte przez przeciwnika. Ale tak kiedyś grano nawet i w naszej lidze. Nie wszystko, co stare, jest złe.


Skoro stosuje to ktoś taki jak sir Carlo Ancelotti, to chyba nie wstyd, żeby go kopiować. Potrzebna do jest tego jednak jakość. Może po Euro wrócimy jednak do tego pomysłu? Mimo że nasz „Narodowy Model Gry” to w tej chwili jednak 1-3-5-2.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie