Przegrała do zera ze Świątek. Teraz wyznała zaskakującą prawdę
Niesamowity występ Igi Świątek w 1/8 finału Roland Garros 2024 jest na ustach większości fanów tenisa na świecie. Wygrana Polki bez straty gema przypomniała nawet pewnej zawodniczce o spotkaniu sprzed ponad dwóch lat.
W kwietniu 2022 roku reprezentacja Polski zmierzyła się w meczu barażowym Billie Jean King Cup z Rumunią. Stawką był awans do turnieju finałowego. Biało-Czerwone nie miały problemy ze zwycięstwem (4:0), a ich sile stanowiły wtedy Iga Świątek, Magda Linette, Magdalena Fręch oraz Alicja Rosolska.
Zobacz także: Cały świat pisze o wyczynie Świątek. Padają niesamowite słowa!
Aktualna liderka światowego rankingu rozegrała wtedy dwa spotkania - jedno z nich wygrała 6:0, 6:0. Jej rywalką była wtedy Andreea Prisacariu.
W niedzielę Świątek znowu pokazała swój kunszt, ogrywając w 1/8 finału Roland Garros Anastazję Potapową. Dodatkowo nie oddała rywalce nawet gema, co na tym poziomie turnieju wielkoszlemowego jest czymś niemal niespotykanym.
Prisacariu, aktualnie 452. tenisistka w rankingu WTA, postanowiła wykorzystać okazję, by przypomnieć o tym, co działo się po jej porażce sprzed dwóch lat.
- Kiedy mój kraj "zabił mnie" po porażce z Igą do zera i zera, nikt za mną nie stanął. Każdy mówił, jakim to jestem nieudacznikiem. A jednak jakimś cudem nie tylko ja mam taki wynik przeciwko niej. To jej specjalność - napisała w serwisie "X" (dawniej Twitter).
I dodała:
- Byłam wtedy w okolicach 300. miejsca. Chciałam dać z siebie wszystko, bo nawet nie miałam wtedy zagrać, ale i tak to zrobiłam. Tak więc przegranie z nią do zera nie jest taką tragedią - stwierdziła.
Fani w mediach społecznościowych rozumieją punkt widzenia Prisacariu, zaznaczając, że Świątek jest od dłuższego czasu najlepszą zawodniczką świata.