Andrejczyk, Witek-Konofał i Lisek z awansami do finałów w Rzymie
Maria Andrejczyk: Mam dużą grupę wsparcia i z tego się cieszę najbardziej
Piotr Lisek: Lisek dobrze działa pod presją
Angelika Sarna: Gdybym mogła cofnąć czas, rozegrałabym ten bieg trochę inaczej
Oszczepniczki Maria Andrejczyk i Marcelina Witek-Konofał oraz tyczkarz Piotr Lisek wywalczyli w pierwszej poniedziałkowej sesji awanse do finałów lekkoatletycznych mistrzostw Europy.
Maria Andrejczyk w drugiej próbie kwalifikacji rzuciła oszczepem 60.61 i wypełniła minimum kwalifikacyjne. Dla doświadczonej polskiej zawodniczki oznaczało to pierwszy w karierze awans do finału lekkoatletycznych mistrzostw Europy. Szykująca szczyt formy na paryskie igrzyska Andrejczyk przyznała, że dziś najbardziej nakręcało ją pozytywne myślenie i forma psychiczna.
– Czuję się super. Dawno nie startowałam na imprezie mistrzowskiej. Trzeba było sobie poukładać wiele spraw. Forma fizyczna może być różna, szczyt ma być w Paryżu. Natomiast jeśli chodzi o formę psychiczną jestem z niej bardzo zadowolona. Dobrze się czuję sama ze sobą i to było w zasadzie tym motorem napędowym żeby przebrnąć dzisiejsze kwalifikacje – powiedziała podopieczna Cezarego Wojny.
Do finału konkursu rzutu oszczepem awansowała także druga z naszych reprezentantek, czyli Marcelina Witek-Konofał. Zawodniczka ze Słupska rzuciła w Rzymie 57.73.
– Tak naprawdę dzień przed przylotem zdiagnozowano mi problem z lewą łopatką. Przez tą kontuzję nie mogłam zrobić takiego treningu jakbym chciała. Ten pierwszy rzut był taki spokojny, później chciałam szarpnąć i pojawiły się błędy. One wynikają z braku obrzucania – przyznała Witek-Konofał.
ZOBACZ TAKŻE: Dramatyczne wyznanie Ewy Swobody. "Myślałam, że będę wymiotować"
Z trójki polskich tyczkarzy do finału awansował jedynie Piotr Lisek, który w pierwszej próbie zaliczył dziś 5.60.
– Eliminacje zawsze są stresujące. Mimo, że wszyscy mamy równe warunki to nie każdy umie sobie z nimi poradzić. Dziś wiatr w twarz nie ułatwiał nam wszystkim, nie tylko Pawłowi czy Robertowi. Bardzo mi szkoda, że chłopacy się nie dostali do finału. Pamiętam takie czasu kiedy cieszyliśmy się, że jesteśmy w trójkę w finale – przyznawał Lisek.
Konkurs w Rzymie nie był udany dla Roberta Sobery i Pawła Wojciechowskiego, którzy nie wywalczyli kwalifikacji do finału.
Z dwójki Polek, które pojawiły się na starcie eliminacyjnych biegów na dystansie 200 metrów lepiej spisała się Martyna Kotwiła. Radomianka pobiegła ambitnie i finiszowała w swej serii czwarta z najlepszym czasem w sezonie – 23.14. Z dalszej rywalizacji odpadała Marlena Granaszewska, która w Rzymie pokonała 200 metrów w 23.53.
Najszybszą z Polek startujących w pierwszej rundzie rywalizacji na 800 metrów była Anna Wielgosz. Zawodniczka z Rzeszowa przyspieszyła na finiszowych metrach i zajęła w czwartej serii drugie miejsce z czasem 2:00.50.
– Było dużo nerwów i stresu w tym biegu. Mimo, ze biegłam z przodu odczuwałam te potyczki, które były za mną. Kontrolowałam wszystko na finiszu żeby nie stracić trzeciej pozycji. Zdecydowałam się przycisnąć na ostatnich metrach żeby mieć pewność, że jednak nikt mnie nie wyprzedzi -podsumowała start Wielgosz.
Z czasem – 2:01.09 – do półfinału awansowała Angelika Sarna. W kolejnej rundzie nie wystartuje natomiast Adrianna Topolnicka, która dziś uzyskała czas 2:02.58.
– Jeśli chodzi o taktykę to mogłam pobiec bardziej z przodu. Może mogłam wcześniej finiszować, bo był mocny. Utrzymałyśmy to tempo. Inaczej bym to rozegrała, gdybym mogła cofnąć czas.
Nie powiodło się w Rzymie polskim średniodystansowcom. Już na rundzie eliminacyjnej rywalizacji w biegu na 1500 metrów ze Stadio Olimpico musieli pożegnać się Filip Ostrowski (3:46.18), Maciej Wyderka (3:40.47) oraz Filip Rak (3:45.21), który niespełna miesiąc temu zaimponował kibicom podczas 70. Memoriału Janusza Kusocińskiego.
– Chciałem ruszyć spokojnie, biec z tyłu, oszczędzać energię i na końcu kombinować. Jakby nie patrzeć miałem w tym sezonie sześć konkretnych startów. W ostatnich czułem już zmęczenie. Walczyłem o minimum, ale rzeczywiście trzeba stawiać na jakość, a nie ilość. Zabrakło świeżości. Łapię cały czas doświadczenie i wiem, że z takich biegów jak ten wyciągnę naukę – przyznawał Filip Rak.
Zmagania w dziesięcioboju Paweł Wiesiołek rozpoczął od uzyskania w sprincie na 100 metrów czasu 11.04. Później Polak skoczył w dal 7.35 i pchnął kulą 14.24. Po pierwszych trzech konkurencjach podopieczny Michała Modelskiego ma 2493 pkt. i plasuje się na czternastym miejscu.
Na półfinale udział w mistrzostwach Europy zakończyła płotkarka Izabela Smolińska – ósma w swoim biegu z czasem 56.78.
Przejdź na Polsatsport.pl