Nikt tego nie szkoli, ale ciesz się powoli

Piłka nożna
Nikt tego nie szkoli, ale ciesz się powoli
fot. PAP
Przemysław Iwańczyk: Nikt tego nie szkoli, ale ciesz się powoli

Jestem niemal pewien, że po poniedziałkowym wypadku Karola Świderskiego, który celebrując gola przeciwko Turcji, skręcił staw skokowy, trener Michał Probierz zakaże swoim podopiecznym ekspresyjnych cieszynek. Jestem przekonany, że sami piłkarze będą mitygować się w swojej euforii, bo tak pechowych i groźnych zarazem urazów było w futbolu już kilka.

Jak ważne było to trafienie dla piłkarza Hellas Verona, 31-krotnego reprezentanta naszego kraju, niech świadczy to, że swoją radość rozłożył na raty. Najpierw rzucił się na kolana, przejechał po murawie, a później jeszcze dołożył ekstatyczny wyskok. Wylądował na tyle niefortunnie, że skręcił kostkę. O powadze urazu niech świadczy to, że jeszcze przed końcem spotkania pojechał do szpitala na rezonans magnetyczny. Strata tak ważnego piłkarza w obliczu wcześniejszej kontuzji Arkadiusza Milika mogłaby być (wciąż nie wiemy, jak długo będzie pauzował Świderski) nie do powetowania. Kuriozum tej sytuacji polega na tym, że to tylko i aż mecz towarzyski, a karty w pierwszej jedenastce zostały rozdane, biorąc pod uwagę, że to ostatni sprawdzian przed rozpoczynającym się w piątek Euro.

 

ZOBACZ TAKŻE: Co ze zdrowiem Roberta Lewandowskiego i Karola Świderskiego? Michał Probierz zabrał głos

 

Obserwując Świderskiego, natychmiast przypomniał się uraz Bartosza Kapustki z Legii Warszawa, który fetując przed trzema laty gola w eliminacjach Ligi Mistrzów z Florą Tallin, zerwał więzadła krzyżowe. Pauza pomocnika trwała osiem miesięcy, był to drugi jego tak poważny uraz, ich konsekwencje ciągnęły się jeszcze przez długi czas, a na pewno spowolniły świetnie zapowiadającą się karierę.

 

Ci, którzy w futbolu siedzą długo. pamiętają za to paskudną kontuzję Martina Palermo. Tuż przed mundialem w 2002 roku argentyński napastnik fetował gola w barwach Villarreal w meczu o Puchar Króla z drugoligowym wówczas Levante, wskakując na bandę reklamową. Ta nie wytrzymała ciężaru i złamała nogę zdobywcy bramki. Fatum w podobnych okolicznościach dotknęło także Robina van Persiego w barwach Arsenalu w meczu z Manchesterem United w 2007 roku. W Indiach był nawet przypadek śmierci po golu w konsekwencji nieprzemyślanych salt wykonanych przez strzelca. Warto wspomnieć o tym dlatego, że po tym wydarzeniu komisja medyczna FIFA zaapelowała do piłkarzy o powściągliwość i bardziej przemyślane cieszynki.

 

Mnie z kolei poniedziałkowe wydarzenia z Narodowego i pech Świderskiego przypomniały dość żarliwą dyskusję w studiu Polsatu, gdzie pozwoliłem sobie wejść w polemikę z wielokrotnym reprezentantem Polski Dariuszem Dziekanowskim. Było to po golu Marcusa Rashforda, którego trafienie z rzutu karnego dało Manchesterowi United awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów po dwumeczu z PSG (0:2 w Manchesterze i 3:1 w Paryżu) w sezonie 2018/2019.

 

Niesiony niepohamowaną euforią bardzo młody wówczas napastnik reprezentacji Anglii sunął kolanami po mokrej murawie w kierunku bardzo tępego kawałka sztucznej nawierzchni. Ponieważ naoglądałem się w swoim życiu wielu poważnych sportowych kontuzji, poddałem pod wątpliwość taki sposób celebrowania sukcesu. Pamiętam jak dziś, nasz ekspert obsobaczył mnie, jak nie wiem, uznał, że tylko ten, kto nie zaznał uczucia strzelenia gola, może wypowiadać takie herezje, bo radość ze zdobytej bramki jest nie do opisania, jedyna w swoim rodzaju.

 

Z perspektywy czasu i doświadczeń obaj mieliśmy rację. Nie wiem, jak smakuje radość po golu, wiem jednak, że pech wskutek radości po bramce dotyka ważnego polskiego piłkarza w przededniu ważnej dla nas imprezy. Znając trenera Probierza, już w przerwie meczu z Turcją nie tylko zaapelował o rozsądek, ale też zakazał swoim podopiecznym podobnych radości. Jestem przekonany, że sami piłkarze będą studzić swoją euforię, bo przykładów groźnych urazów po golu mają aż nadto. Wprawdzie nikt nie szkoli, jak cieszyć się po golu, ale warto to robić z głową.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie