GP Włoch F1H20. Europejski rodzynek otwiera akwen
Choć wydaje się to niewiarygodne, Europa zorganizuje w tym sezonie zaledwie jeden wyścig motorowodnych mistrzostw świata. Z racji igrzysk w Paryżu, z kalendarza zniknęło Macon. Olbia na Sardynii jest gospodarzem trzeciej rundy MŚ F1H2O. Na śródziemnomorską wyspę wybiera się kierowca Orlen Teamu – Bartek Marszałek.
25 maja 2024 roku Bartek Marszałek z żoną Iriną oraz dwójką swoich brzdąców: Malwiną i Ryszardem przybył na jubileuszowy 25 Piknik Olimpijski. Kępa Potocka, mnóstwo zieleni, radość, wrzawa i zgiełk, a wśród wielu dyscyplin zakotwiczył również bolid Marszałka. Bartek to człowiek, dla którego rodzinna tkanka jest niezwykle istotna, więc każdy skrawek czasu, który może poświęcić najbliższym jest na wagę złota. Po długich i wyczerpujących podróżach do Azji (GP Indonezji oraz GP Wietnamu), nastał czas na szczyptę odpoczynku. Naturalnie kierowcy dbają o kondycję i zachowanie wysokiej formy, ale możliwość złapania oddechu po wojażach jest niezwykle istotna.
Polak spisuje się rewelacyjnie w tym sezonie. Kierowca Orlen Teamu plasuje się na czwartym miejscu w klasyfikacji MŚ. Bartek Marszałek punktował w obu sprintach i w obu wyścigach, a nie odkryjemy Ameryki twierdząc, że w sporcie motorowym chcąc sięgnąć po medal, należy być regularnym.
Nie można pozwolić sobie na drastyczną obniżkę formy, ale też niekoniecznie trzeba wygrywać każdą rundę, aby zapewnić sobie podium w końcowej klasyfikacji. Do końca sezonu droga daleka, gdyż finał zaplanowano w dniach 13-15 grudnia w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, a zatem sporo może się wydarzyć zanim szejkowie zaproszą kierowców, mechaników oraz inżynierów na kolację pełną blichtru pod rozgwieżdżone niebo Szardży. W połowie czerwca najszybsi oraz najsprytniejsi kierowcy zawitają do północno-wschodniej części Sardynii, aby opracować recepturę na idealne tempo w słonych wodach oblewających Olbię.
Europa oddaje fotel lidera
Warto uruchomić wehikuł czasu i zerknąć na kalendarz MŚ F1H2O w 2000 roku. Europa rządziła i dominowała w roli gospodarza zawodów. W kwietniu 2000 roku Włoch Guido Cappellini (dziś szef zespołu Abu Dhabi) wygrał rundę w Portimao (Portugalia). W połowie maja II rundę światowego czempionatu w Antwerpii (Belgia) znów wygrał Guido. 21 maja w trzeciej rundzie w Dunaujvaros (Węgry) ponownie bezkonkurencyjny był Cappellini. 11 czerwca w Rydze (Łotwa) najlepszy był Amerykanin Scott Gillman. Chalon-sur-Saone (Francja) gościła kierowców w V rundzie. Wygrał ją Cappellini…
W lipcu na Sardynii, w Cagliari, najszybszy był Scott Gillman, który za młody fruwał na motocyklu crossowym niczym Roger De Coster czy Stefan Everts. 23 lipca w Poznaniu triumfował Włoch Francesco Cantando. 6 sierpnia kolejną rundę MŚ rozegrano w Płowdiw (Bułgaria). Najlepszy okazał się Francuz Philippe Dessertenne. Dziewiąte zawody rangi MŚ w Stambule wygrał Guido Cappellini. Na początku września nie było mocnych na Guido podczas zawodów w Como (Włochy).
10 września w Wiedniu bezkonkurencyjny okazał się Fin Pertti Leppala. 17 listopada w Szardży (Zjednoczone Emiraty Arabskie) najszybszym kierowcą był Francesco Cantando. Tenże Francesco triumfował w ostatniej rundzie MŚ w sezonie 2000, która odbyła się w Abu Dhabi.
A zatem z prostego wyliczenia wynika, że na 13 rund MŚ F1H2O w sezonie 2000, aż 11 rozegrano na kontynencie europejskim. Można się spierać o Turcję, bo częściowo Stambuł położony jest w Europie, a częściowo w Azji, ale na upartego można założyć, że tylko 3 rundy odbyły się w Azji, a aż 10 w Europie.
Cóż takiego wydarzyło się na świecie, że 24 lata później Europa zachowała tylko jeden turniej (Olbia, Sardynia), a Azja przejęła rolę lidera? Indonezja, Wietnam, Chiny, Indie (pod znakiem zapytania stoi runda w listopadzie) i Zjednoczone Emiraty Arabskie kontra włoski rodzynek. Przyczyn jest kilka. Europa tętni od widowisk i szerokiego wachlarza rozgrywek. Na Starym Kontynencie ekolodzy mają sporo do powiedzenia. Restrykcje związane z ochroną środowiska są coraz bardziej zaostrzane. W Azji wola prezydenta kraju takiego jak Indonezja, Chiny czy Wietnam ma gigantyczne znaczenie. Poza tym, inwestycja w organizację rundy MŚ postrzegana jest często jako impuls do pobudzenia gospodarki i szansa na wzmożony ruch turystyczny. Stąd włoscy promotorzy cyklu preferują rynek azjatycki, bo tamtejsze kraje są w stanie sporo zapłacić za mało znany w skali globalnej sport, ale wabik jest spory, bo lokalna społeczność wielbi władcę, że dostarcza im nieznanej wcześniej rozrywki. W Indonezji i w Wietnamie wyścig F1H2O przyciągnął tłumy widzów. To szansa, aby zaprezentować lokalną kulturę, taniec, obrzędy, wyroby etc. Azjaci są zachwyceni. Dla mechaników i kierowców jest to gigantyczne wyzwanie, bo praca silnika w ekstremalnych warunkach jest trudna do przewidzenia, ale promotor zaciera ręce, bo enigma dotycząca ustawień sprzętu i bolidu oraz skala trudności zagadnienia zwiastują ciekawy przebieg rywalizacji… A zatem i wilk syty i owca cała…
Włosi po raz czterdziesty piąty
Runda MŚ w Olbii będzie 45 zawodami rangi mistrzostw świata, które odbędą się we Włoszech. Tylko Zjednoczone Emiraty Arabskie mogą poszczycić się większym dorobkiem (50) jeżeli chodzi o status organizatora i gospodarza. Kolejnymi w tej klasyfikacji są Chiny (27 rund), Francja (25) i Portugalia (20).
Bartek Marszałek zabiera na Sardynię stos marzeń i ekipą, która znakomicie sprawdza się w warunkach bojowych. Do Olbii wybierają się: Andrzej Dziubek – prawdziwy maestro w dziedzinie mechaniki, dwaj Serbowie – Robertino Milinković i Rastko Kokotović oraz Australijczyk Paul Kirkby. To zgrany zespół, który nie bacząc na to czy zawody rozgrywane są w indonezyjskiej dżungli czy we włoskim San Nazzaro, wygrywa melodie jakich nie powstydziłby się kultowy kwartet Led Zeppelin: Robert Plant, John Bonham, Jimmy Page i John Paul Jones…
Sytuacja na szczycie klasyfikacji po rundach w Indonezji oraz Wietnamie jest frapująca. 37-letni Szwed Erik Stark zmierza po pierwszy w karierze tytuł mistrza świata gromadząc 55 punktów. Tuż za jego plecami usadowili się: 30-letni Kanadyjczyk Rusty Wyatt z dorobkiem 47 punktów oraz posiadający tyle samo punktów obrońca mistrzowskiego tytułu – Szwed Jonas Andersson. Trzy dni po GP Sardynii Jonas będzie obchodził 50 urodziny, więc można spodziewać się rock&rollowego świętowania przez Jonasa, Jane Persson (małżonka), Johana Osterberga (mechanik), Bo Hansona (mechanik) i Mikaela Cederberga (mechanik). Bartek Marszałek jest czwarty w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 29 oczek. Jonas i Bartek mają ze sobą wiele wspólnego. Dłubanina w warsztacie, której oddają się z lubością oraz filozofia budowania teamu opartego na wąskim gronie zaufanych mechaników.
Andersson większą część roku spędza w warsztacie położonym wśród lasów nieopodal jeziora Nora. Zimą Jonas uprawia narciarstwo klasyczne, zapina narty i biegnie przez szwedzkie zaśnieżone knieje. Wszak o kondycję trzeba dbać, aby być chociaż w połowie tak sprawnym jak legendarny biegacz Gunde Svan…
Latem Jonas preferuje gokarty, przejażdżki zabytkowym samochodem i jazdę na rowerze. „Usiłuję nie zabić się na nartach. Miałem już przeboje z kostką w nodze, złamany obojczyk czy wybity bark. Cóż poradzić? Chadzam za głosem serca. Często mnie nosi, więc muszę się wyżyć” – wyznaje Jonas.
Poznali się kiedy Jane Persson miała zaledwie 19 lat. Odrzuciła jego strzałę Amora, lecz nie od dziś wiadomo, że dziewczyny lubią łobuziaków, więc uczucie powróciło poprzez… Facebooka. Jonas zauroczył ją leśną chatką, prowizorycznym łóżkiem, brakiem elektryczności i żywiołowym temperamentem. „Namawiam go, aby zimą przebiegł na nartach więcej niż te nędzne 300 metrów, po których czuł się wypruty z sił. Pracuję jako finansowy doradca w firmie transportowej, więc kiedy wracam padnięta po pracy przez 5 dni w tygodniu, Jonas wie, że obiad ma być ugotowany, abym nie kładła się głodna spać” – prawi charakterna Jane.
W Olbii tego problemu nie będzie, bo Włoch gotować potrafi, a wyścigowe weekendy to czas kiedy kierowcy i mechanicy zapuszczają się w wąskie uliczki miast i chcą chwilę odsapnąć w uroczej knajpce.
Renato Molinari – włoska legenda
Po raz pierwszy motorowodne mistrzostwa świata rozegrano w 1981 roku. Mistrzem został wówczas syn Angelo Molinariego, znanego konstruktora łodzi, a zarazem kierowcy wyścigowego – Renato Molinari.
Renato urodził się 27 lutego 1946 roku w maleńkiej miejscowości Nesso. Bliskość jeziora Como i pasja taty w naturalny sposób ukształtowała Molinariego.
Po pierwszym mistrzowskim tytule Renato zstąpił z tronu ustępując pola Walijczykowi Rogerowi Jenkinsowi. Roger, zodiakalny Lew, był bezkonkurencyjny w 1982 roku. Zrezygnował z uprawiania sportu po GP Belgii w Liege, kiedy na skutek obrażeń odniesionych na akwenie zginął jego przyjaciel – Tom Percival. Percivala przewieziono do szpitala w Liege, lecz nie zdołano wybudzić go ze śpiączki po rozległych urazach głowy…
Renato Molinari dorzucił dwa złote medale w 1983 oraz 1984 roku. Summa summarum Włoch wygrał 16 wyścigów rangi MŚ. Sukcesy Molinariego nie umknęły uwadze Włoskiego Komitetu Olimpijskiego, który odznaczył go nagrodą Golden Collar.
Molinari złowił pierwszy poważny skalp w 1964 roku kiedy jako 18-latek olśniewająco wypadł podczas zawodów w Rzymie. Uwielbiał długie dystanse, przeto dorzucił cenne zwycięstwo wraz z kuzynem Cesare Scottim podczas zawodów Paris Six Hours.
W zawodach 24-godzinnych w Rouen, Renato i jego partnerzy: Angelo Vassena, Augusto Panzeri, Ettore Cagnani mieli stratę 44 okrążeń do liderów z Francji: Jean-Pierre Masurier i Bernarda Balkou. Renato dał impuls do walki, przydał ognia i ostatecznie włoska załoga miała na mecie przewagę 42 okrążeń nad Francuzami!
Po trzecim tytule mistrza świata Renato Molinari zakończył karierę. Był na tyle poruszony śmiercią czterech kolegów na akwenie, że postanowił przyjąć stanowisko szefa zespołu Nordica. Konstruował łodzie, budował katamarany, a z czasem przedłożył świergot ptaszków nad hałas łodzi…
Włosi kochają sport, przeto w słoneczny weekend w Olbii na wybrzeżu będzie można zobaczyć wiwatujące tłumy. Kwalifikacje i oba sprinty nie kolidują z meczem Włochów na Euro’2024. Włosi rozegrają mecz z Albanią w sobotę o 21.00. Kwalifikacje F1H2O odbędą się w sobotę 15 czerwca o 10.00. Sprinty zaplanowano na 15.00 oraz 15.45. Niedzielny wyścig rozpocznie się o 15.00. Renato Molinari z pewnością będzie ekscytował się walką na pętli o długości 1500 metrów i będzie trzymał kciuki za Alberto Comparato…
Przejdź na Polsatsport.pl