F1H2O: Marszałek odczarował Sardynię

Moto
F1H2O: Marszałek odczarował Sardynię
fot. materiały prasowe
F1H2O: Marszałek odczarował Sardynię

Sport motorowodny jest przepiękny. Któż zakładałby, że polski kierowca Orlen Teamu, który był jedenasty po kwalifikacjach, wywalczy sobie miejsce na podium GP Włoch? Determinacja, agresywna i dojrzała jazda, doświadczenie i nietuzinkowe umiejętności sprawiły, że Bartek Marszałek zameldował się na trzecim miejscu w Olbii. Sardynia z reguła poskąpiła Bartkowi szczęścia. Tym razem było inaczej.

Włoski didżej za nic w świecie miał drzemiącego w firmowym namiocie Bartka Marszałka. Kwalifikacje dobiegły końca. Podmuchy wiatru nadciągające od strony cieśniny Świętego Bonifacego sprawiły, że jury zawodów zwlekało z decyzją o przełożeniu sprintów z sobotniego popołudnia na niedzielny poranek. Gdy tylko umęczony ciężką pracą Bartek zapragnął zmrużyć oczy, włoski didżej katował uszy muzyką w rytmie disco. Na szczęście podczas niedzielnego sprintu polski kierowca wypływał na pętlę liczącą 1500 metrów przy dźwiękach kultowego numeru AC/DC „Hells Bells”. Utwór z 1980 roku znakomitej australijskiej grupy o niebo bardziej pasuje do duszy motorowodniaków aniżeli taneczna muzyka z włoskim wokalistą. Kiedy przesuwano godzinę rozpoczęcia obu sprintów, Bartek wygnany włoską muzyką wędrował do drugiej części przestronnego namiotu, w której żywo dyskutowali jego serbscy mechanicy: Rastko Kokotović i Robertino Milinković. Polscy fani speedwaya z Częstochowy, Rybnika i Leszna zaglądali zazdrośnie przez siatkę odgradzającą fanów od padoku.


Bartek ogromnie szanuje wszystkich kibiców, więc w przerwie pomiędzy serwowaniem espresso swoim pracownikom i gościom, przechadzał się do kibiców, którzy byli zauroczeni dźwiękiem dwusuwowego silnika Mercury i pragnęli mieć fotkę z polskim kierowcą. Andrzej Dziubek, maestro wśród mechaników, wspominał wyprawę z Bartkiem do Indii i rozmaite podróżnicze perypetie, a Australijczyk Paul Kirkby, stary wyga w świecie kluczy i łopatek napędowych, snuł opowieści o tym jak dziś obywatele Down Under starają się o wizę do Chin. Kings Cross, wschodnia część Sydney to miejsce tętniące życiem, a co istotne z perspektywy mechanika, mieści się tam ambasada Chin. Kolejka chętnych jest dość długa, a więc Paulowi nie pozostaje nic innego jak założyć słuchawki, odfrunąć przy kawałku AC/DC „You shook me all night long” i czekać na pozytywne informacje. Jak wieść gminna niesie, kolejna runda MŚ F1H2O ma odbyć się w październiku w Szanghaju, więc wizytę trzeba zaplanować odpowiednio wcześniej, aby złożyć niezbędne dokumenty. A następnie wyjść z bananem na twarzy i zaśpiewać numer „Joker and the thief” hard rockowej kapeli „Wolfmother” (pochodzącej z Sydney)…


Z tych muzycznych rozważań wyrwał nas portugalski dyrektor wyścigu, który około 19.00 oznajmił, że od strony Korsyki wieje zbyt mocno i z uwagi na bezpieczeństwo kierowców, przekłada sprinty w Olbii na 9.00 (grupa 1) i na 9.45 (grupa 2) w niedzielny poranek. Uff… Najgorsze jest oczekiwanie na padoku aż kaprysy aury przeminą…

Roger Jenkins nie żyje

8 sierpnia 1940 roku w walijskim miasteczku Caerleon urodził się Roger Jenkins. Zodiakalny Lew, dumny i wrażliwy kierowca został mistrzem świata w 1982 roku detronizując na chwilkę Renato Molinariego. „To był wspaniały człowiek. Zmarł przed trzema laty. Oddał mi za darmo swoją wysłużoną łódkę i namówił mnie na starty w F1H2O. Przekonywał mnie, że marnuję się w niższych seriach wyścigowych. Przydał mi wiary. Dwukrotnie zostałem mistrzem świata, a Roger wycofał się z wyczynowego sportu po śmierci swojego przyjaciela Toma Percivala. Tom zginął na skutek obrażeń odniesionych podczas GP Belgii w Liege. Roger to był porządny chłopak. Walijczyk… Mamy we krwi walkę i rywalizację, ale w głębi duszy jesteśmy wrażliwcami…” – rzucił Jonathan Jones i pobiegł w stronę stanowiska komentatorskiego.


Wyścigi motorowodne to plątanina niezwykłych zwrotów akcji i ciekawych osobowości. Czasem bezduszni sędziowie nałożą karę 600 euro za zniszczenie boi (reguły są regułami), czasem zdyskwalifikują za brutalny faul, ale do tego sportu nie trafiają ludzie spod cyrkla i linijki. Trzeba kochać leśne ostępy, tytaniczną pracę w warsztacie, undergroundową muzykę, ale też trzeba dbać o formę fizyczną. Biegi na nartach, joga, marszobiegi, dieta, pływanie, siłownia… Bez tego ani rusz. Choć Bartek Marszałek dostrzega kolosalną różnicę pomiędzy czasami Rogera Jenkinsa a dzisiejszymi kierowcami. „To milionerzy, którzy mają do dyspozycji kilka łódek. Estończyk Stefan Arand, który szybko wypadł z trasy niedzielnego wyścigu to krezus. Finanse są w tym sporcie coraz bardziej istotne, ale wciąż jest przestrzeń dla tych, którzy nie mają wielkich budżetów, a posiadają wojowniczej ducha i zmysł do mechanikowania. Każdy podąża inną ścieżką, ale czasy kiedy Walijczyk oddawał łódkę innemu kierowcy już nie wrócą” – podsumowuje Bartek.


Marszałek wykręcił sporo kółek podczas sesji treningowych, które rozpoczęły się w piątek na trudnym, najeżonym podwodnymi głazami akwenie. 26 okrążeń pokonanych przez Polaka podczas pierwszego wolnego treningu to spory test, ale warto pamiętać, że silniki i ustawienia łodzi należało solidnie przetestować w obliczu długiego wyścigu na Sardynii, bo liczącego aż 40 pętli. Po drugie, sprzęt płynął przez 53 dni z Wietnamu włączając pit-stop w Singapurze, więc po opróżnieniu kontenerów, należało porządnie „przewietrzyć” łódkę. Bartek nie był rekordzistą w liczbie przepłyniętych okrążeń, bo partner Jonasa Andersssona z teamu Wietnamu, miał na koncie aż 37 kółek w I sesji treningowej. Jeszcze większym asem był sam mistrz świata Andersson, który pokonał aż 40 kółek i wykręcił najszybszy czas w piątek: 37 sekund i 621 tysięcznych na dystansie jednej pętli.


Jonas był bardziej oszczędny podczas drugiego treningu (pokonał zaledwie 7 pętli), a Bartek szukał optymalnych ustawień i wykonał 18 okrążeń w drugim treningu. Peter Morin miał 30 okrążeń (najwięcej w drugiej sesji treningowej). Philippe Chiappe, dziś 60-letni pan, onegdaj trzykrotny mistrz świata w F1H2O (2014-2016), dbał o formę Petera Morin i tradycyjnie rzucał do niego piłkę, aby rozgrzać Francuza przed wyścigiem. Peter niczym Thuram, Camavinga czy Mbappe cierpliwie przerzucał futbolówkę lobami na zapleczu padoku, ale na Sardynii temat Euro’2024 jest wyciszony. Sardyńczycy nie są fanatykami futbolu. Preferują wino, makaron, lasagne, muzykę i dyskusje na świeżym powietrzu aniżeli analizę taktyki Rumunów przed meczem z Ukrainą…


Morin uplasował się na trzecim miejscu w sobotnich kwalifikacjach, a dwukrotny mistrz świata Jonas Andersson był czwarty. Czasówkę zdominował Kanadyjczyk Rusty Wyatt. Kiedy podjęto decyzję o przełożeniu obu sprintów z soboty na niedzielę, dyrektor wyścigu skrócił dystans z uprzednio zaplanowanych 23 na 15 okrążeń. Bartek popłynął kapitalnie i zajął czwarte miejsce w drugim sprincie. Polak zainkasował 7 oczek za sprint. Marszałek zmienił ustawienia w łodzi, wymienił uwagi z mechanikami i zapadł w lekką niedzielną drzemkę. A w międzyczasie Alberto Comparato zmienił łódź, Jonas Andersson zmienił jednostkę napędową. Podobną operację wykonał Amerykanin Brent Dillard. Silniki zmienili również Filip Roms i Duarte Benavente. Po tych zmianach, Bartek Marszałek zamiast z jedenastej pozycji jaką zajął w kwalifikacjach, wystartował z ósmej pozycji. A to zwiastowało ogrom emocji podczas wyścigu, który rozpoczynał się o tej samej porze co mecz fazy grupowej: Polska – Holandia.

Podium dla Bartka

W Olbii gościła delegacja ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich z Khalidem Al Midfą na czele. Podpisano nowy, trzyletni kontrakt na organizację zawodów w Szardży. O ile ma to znaczenie dla promotora MŚ F1H2O, o tyle kibica najbardziej interesował wyścig o GP Włoch. Nie było rozczarowania.


Już na pierwszym okrążeniu problemy miał Estończyk Stefan Arand. Bartek Marszałek, niczym przyczajony drapieżnik jak tygrys bengalski, perfekcyjnie zareagował na restart po neutralizacji. Polak pojechał bardzo agresywnie i z ósmej pozycji śmiało zaatakował rywali. Doświadczenie Bartka jest kolosalne. Ciasno przejeżdżał obok boi i mijał rywali jakby chciał ich pytać: z której strony mam was wyprzedzić? Marit Stromoy walczyła dzielnie jak przystało na Norweżkę i dotarła na metę na wysokim czwartym miejscu. Jonas Andersson dwoił się i troił, ale nie podołał i choć przesunął się z czternastego na piąte miejsce, to nie znalazł recepty na Norweżkę. To był bardzo dobry wyścig dla Stromoy Racing – Bartek był trzeci, a Marit dopisała do dorobku 9 punktów za czwarte miejsce.


Polak obłowił się na Sardynii jak nigdy: 7 punktów za sprint i 12 za wyścig. To najlepszy wyścigowy weekend Polaka. Dotychczasowy lider Szwed Erik Stark nie ukończył wyścigu. W klasyfikacji doszło do poważnych przetasowań. Po trzech rundach (Indonezja, Wietnam i Włochy) na pierwszym miejscu znajduje się Kanadyjczyk Rusty Wyatt z dorobkiem 77 punktów. Mistrz świata Jonas Andersson jest drugi (63 oczka). Trzeci jest Erik Stark (62), do którego w Olbii Bartek odrobił aż 12 punktów. Czwarty jest Francuz Peter Morin (52), a kierowca Orlen Teamu zajmuje piąte miejsce z dorobkiem 48 oczek.


Druga część sezonu zapowiada się fascynująco. Kiedy niedzielne słońce z wolna chowało się za horyzontem, teamy w pocie czoła harowały demontując namioty. Kontenery spakowane, tylko nie wiadomo dokąd popłyną… Człowiek o wyjątkowym talencie do logistycznych rozwiązań – Luksemburczyk Pino z firmy JAS, czeka na sygnał. Włosi nie chcą zbyt wiele ujawniać, ale fama niesie, że w październiku wyścigi F1H2O zawitają do Szanghaju, a w listopadzie być może wesoła kawalkada obierze kurs na rzekę Ganges i miasto Waranasi… Północne Indie i stan Uttar Pradesh – to byłaby gratka dla obieżyświatów i wyzwanie dla mechaników jak ustawić bolid…


Tak czy owak, finał sezonu zaplanowano na 13-15 grudnia w Szardży, gdzie Bartkowi Marszałkowi niemalże wszystko pasuje. Polak dorzucił w Olbii piąty skalp (stał na podium w Indonezji, w ZEA i we Włoszech) i czuje się wyśmienicie w stawce najlepszych kierowców na świecie. Czas pokaże czy warto skracać łódkę w Oslo u Marit Stromoy i jej męża Andrei Colombo czy nie dokonywać zmian i cierpliwie czekać na rywalizację na kontynencie azjatyckim…

Tomasz Lorek/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie