Adam Nawałka powiedział to otwarcie! "Orest Lenczyk? Do piłki podchodził jak artysta"
- Orest Lenczyk to był ciekawy człowiek, który nie ograniczał się tylko do piłki. Na przykład grywał na skrzypkach. To było jego wielkie hobby, które oddawało również jego duszę trenerską – podchodził do piłki jako artysta. Oczywiście, w sensie pozytywnym – tak w rozmowie z Polsatem Sport zmarłego niedawno trenera wspomina były selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka.
Michał Białoński, Polsat Sport: Jak pan wspomina trenera Oresta Lenczyka, którego środowisko piłkarskie pożegnało kilka dni temu?
Adam Nawałka, były podopieczny Oresta Lenczyka w Wiśle Kraków: Trener Lenczyk kojarzy mi się przede wszystkim z mistrzostwa Polski, które zdobyliśmy w 1978 r., gdy byłem jego piłkarzem, a także z tytułem mistrzowskim, jaki zdobyliśmy wspólnie jako trenerzy Wisły w sezonie 2000/2001, gdy on powadził zespół od początku sezonu do kwietnia, a ja kończyłem to dzieło. To są dla mnie najmocniejsze wspomnienia.
ZOBACZ TAKŻE: Orest Lenczyk zaskoczył wszystkich! "Nawet podczas pogrzebu to zrobił!"
Darzę go wielką estymą. To był trener o zupełnie innym spojrzeniu na piłkę. Jego odejście to wielka strata, jest mi bardzo przykro i serce boli. To był człowiek niezwykle sprawny, jeżeli chodzi o podejście do życia, to ja go cały czas pamiętam jako świetnie przygotowanego trenera. Zarówno pod względem sportowym, jak i ogólnorozwojowym. Jego metody świetnie wypaliły. Zdobyliśmy dla Wisły pierwsze mistrzostwo Polski po 28 latach przerwy.
Później kontaktowałem się z nim już jako trener. Był w tym fachu jak profesor! Zawsze traktowałem go z wielką estymą i atencją. To, co mówił, było niezwykle trafne. Jako młody trener byłem na wielu jego wykładach. To był ciekawy człowiek, który nie ograniczał się tylko do piłki. Na przykład grywał na skrzypkach. To było jego wielkie hobby, które oddawało również jego duszę trenerską – podchodził do piłki jako artysta. Oczywiście, w sensie pozytywnym.
Czy w sezonie 1977/1978, zakończonym mistrzostwem Polski, trener Lenczyk współpracował już z doktorem Jerzym Wielkoszyńskim?
Tak. Jeździliśmy do Bytomia, do doktora Wielkoszyńskiego, na testy wydolnościowe. Trener Wielkoszyński trzymał rękę na pulsie, jeśli chodzi o naszą motorykę.
Młodsze pokolenie piłkarzy, a dziś trenerów – Maciej Stolarczyk i Mariusz Jop, chwalili te metody, oparte na ćwiczeniach mocy i szybkości, co przekładało się na dobre samopoczucie i pewność siebie. Pan również czuł moc pod skrzydłami pary Lenczyk – Wielkoszyński?
To były początki naszej współpracy. I nie trwała ona za długo. Po zdobyciu mistrzostwa przyszła walka w pucharach i trener Lenczyk został zwolniony, przez co skończyła się współpraca. Ale wiemy, jakie atuty miał doktor Wielkoszyński. Potrafił maksymalnie wykorzystać potencjał fizyczny zawodników. Treningi opierały się na przygotowaniu siły i ukierunkowanej mocy specjalnej, a mniej było jakże popularnych w tamtych czasach biegania i dźwigania ciężarów w siłowni w sensie wytrzymałościowym. Bardziej skupiał się na mocy i był prekursorem, jeżeli chodzi o taki trening przygotowania siłowego.
Zresztą, gdy później, jako młody trener, uczestniczyłem w wielu stażach w Hiszpanii, czy też we Włoszech, w AS Roma, to treningi w podobnej formie były prowadzone przez tamtejszych trenerów przygotowania fizycznego. Zresztą to przygotowanie było w tych klubach na zupełnie innym poziomie. Cały sztab trenerów zajmował się rozwojem fizycznym ciała. Na Zachodzie trenerzy przygotowania fizycznego byli ważną częścią sztabów trenerskich już na początku XXI wieku.
Czy Orest Lenczyk był ostrym trenerem, typem zamordysty? Taka opinia o nim krążył i ponoć dopiero z wiekiem złagodniał.
Nie miałem takiego odczucia, by był ostry. Przychodząc do Wisły, był jednym z młodszych trenerów na rynku, miał dopiero 33 lata. Początkowo był asystentem trenera Aleksandra Brożyniaka. Trener Orest miał bardzo dobre relacje z zawodnikami. Później, gdy został pierwszym trenerem, to się nie zmieniło. Współpraca z nim była owocna. Sporo rozmawiał z doświadczonymi zawodnikami o kwestiach taktycznych, zastanawiając się wspólnie z nimi, jak wykorzystać potencjał zespołu. Bardzo blisko z trenerem Orestem był Marek Motyka, który był niemalże członkiem jego rodziny i na pewno te jego kontaktu wzbogaciły później warsztat trenerski Marka. Orest Lenczyk, to był bardzo otwarty trener.
Przejdź na Polsatsport.pl