Matematyka nie kłamie! To ten kraj sięgnie po mistrzostwo Europy
Andreas Groll, profesor na Wydziale Statystyki Politechniki w Dortmundzie, stworzył nowy model statystyczny do prognozowania wyników najważniejszych wydarzeń piłkarskich. Zgodnie z jego wyliczeniami, największe szanse na triumf podczas tegorocznego Euro mają Francuzi.
Groll, choć sam jest wiernym kibicem Borussii Dortmund, zainteresował się modelami statystycznymi dla meczów futbolowych przez przypadek - tuż po tym, jak jego żona wzięła udział w seminarium naukowym, w którym jeden z prelegentów prezentował prognozy przed mistrzostwami świata w 1998 roku. Profesor zwrócił uwagę, że większość takich modeli opierała się jeśli nie na błędnych, to co najmniej na niedokładnych danych.
ZOBACZ TAKŻE: Piłkarska reprezentacja Polski poznała rywali w mistrzostwach świata
- Zorientowałem się, że przy modelowaniu mundialu w 1998 roku korzystano z rozkładu Gaussa, co w moim mniemaniu było kompletnie niedorzeczne, choćby ze względu na sprawy związane z tak zwaną gęstością prawdopodobieństwa dla dowolnej wartości zmiennej losowej. Po seminarium żona zapytała mnie, czy moglibyśmy się tym zainteresować i czy bylibyśmy w stanie zrobić to lepiej. Zebrałem grono koleżanek i kolegów, w którym znalazł się między innymi ojciec Mario Goetzego, byłego pomocnika Borussii, również pracujący na Politechnice w Dortmundzie, następnie zwróciliśmy się o pomoc do kibiców, statystyków i innych osób ściśle związanych ze sportem, by opracować coś lepszego niż dotychczasowe modele - powiedział Groll w rozmowie z dziennikiem "Helsingin Sanomat".
Profesor uznał, iż najważniejszym zadaniem będzie zebranie znacznie większej liczby zmiennych, mogących mieć wpływ na wyniki poszczególnych meczów. W swoim pierwszym modelu uwzględnił między innymi pozycje drużyn w światowym rankingu, średni wiek kadry, wiek trenerów, miejsca rankingowe drużyn, w których grają zawodnicy, liczbę zawodników, występujących w podstawowych jedenastkach w zespołach grających w Lidze Mistrzów, a nawet... wiek trenerów. Następnie dokładnie przypatrywano się, które zmienne należy zostawić, które wyrzucić, a które udoskonalić. I tak - na przykładzie reprezentacji Polski - podjęto decyzję o wprowadzeniu zmian do zmiennej, dotyczącej rankingu FIFA.
- Od początku uznaliśmy, że do prognozowania rozstrzygnięć na turniejach piłkarskich dużo lepszy będzie rozkład Poissona i to na nim opieraliśmy swój model statystyczny. Od początku wprowadzaliśmy w nim wiele zmian, a najważniejsza dotyczyła powołania trzech niezależnych grup badawczych w Luksemburgu, Molde i Innsbrucku, które dostarczają nam znacznie dokładniejszych zmiennych niż ranking FIFA. Ten jest bowiem na tyle ułomny, że w 2018 roku reprezentacja Polski mogła go oszukać, unikając rozgrywania meczów towarzyskich. Biało-Czerwoni byli dzięki temu losowani do fazy grupowej z pierwszego koszyka - przypomina matematyk.
O podziale na koszyki decydował ranking FIFA z października 2017 roku, w którym nasza kadra zajmowała wysokie, 6. miejsce. Polacy wygrali swoją grupę eliminacji MŚ, co oczywiście miało największy wpływ na wysoką pozycję, ale nie znaleźliby się w pierwszym koszyku, gdyby... rozegrali więcej meczów towarzyskich. Pomiędzy Euro 2016 a zakończeniem eliminacji mundialu Biało-Czerwoni rozegrali tylko jedno spotkanie towarzyskie – w listopadzie 2016 roku ze Słowenią (1:1). W tym czasie np. Anglicy zagrali pięć meczów kontrolnych. A tych nie opłacało się grać, ponieważ przy dodawaniu punktów do zestawienia FIFA miały one współczynnik 1 (mecze eliminacyjne mnożyło się razy 2,5, mistrzostwa kontynentalne razy 3, a mundiale razy 4).
Zespół profesora Grolla w ostatniej fazie tworzenia modelu wykorzystywał nawet... wielkość populacji kraju, liczbę migrantów ekonomicznych i wysokość produktu krajowego brutto.
Według wyliczeń Andreasa Grolla, największe szanse na zwycięstwo w Euro 2024 mają Francuzi (19,2 proc.). Nieco niżej notowani są Anglicy (16,7 proc.), Niemcy (13,7 proc.), Hiszpanie (11,4 proc.) i Portugalczycy (10,8 proc.).
Przejdź na Polsatsport.pl