Medaliści mistrzostw Europy przywitani w kraju
Ksawery Masiuk: Czuję, że nasza robota nie idzie na marne i nie mam zamiaru schodzić z topu
Adela Piskorska: Jestem bardzo zadowolona zarówno z siebie, jak i całej reprezentacji
Otylia Jędrzejczak: Mamy potencjał na medale igrzysk olimpijskich
Pływacka reprezentacja Polski wróciła do kraju po niezwykle udanych mistrzostwach Europy. Biało-Czerwoni wywalczyli w Belgradzie aż 18 medali, w tym 4 złote. To ich najlepszy dorobek w imprezie tej rangi. Teraz kadrowiczów czeka krótki odpoczynek, a po nim przygotowania do igrzysk olimpijskich w Paryżu.
Podróż z Serbii przebiegła niemal zgodnie z planem. Bohaterowie pływackiego czempionatu wylądowali w Warszawie z lekkim opóźnieniem, ale wyczekujący ich kibice, przyjaciele i członkowie rodzin czekali cierpliwie. Nie zabrakło gorących powitań, kwiatów i gratulacji. Następnie zawodnicy i trenerzy udali się na konferencję prasową.
Prezes Polskiego Związku Pływackiego Otylia Jędrzejczak nie ukrywała dumy z występu naszej kadry w stolicy Serbii. – Uważam, że zawodnicy wycisnęli z tych mistrzostw to, co mogli. Oczywiście, były dni, gdy odrobinę do medalu zabrakło. Ale była to reprezentacja, która walczyła do końca, nie poddawała się. Kluczowe okazało się wykorzystanie potencjału zawodników. Dobrze, że poczuli oni głód walki i sukcesów. Dziś w przystanku do igrzysk są naładowani pozytywną energią. Oczywiście w Paryżu nie będzie łatwo, bo na trybunach zasiądzie 17 tysięcy kibiców. Sama pamiętam taką gorącą publiczność w Sydney, ale potencjał tej ekipy jest naprawdę duży. Trzymam za nich kciuki – powiedziała.
Zmęczona, ale szczęśliwa z Belgradu wróciła Adela Piskorska. – Bardzo cieszy mnie, że miałam tam 10 równych i dobrych wyścigów. Budująca była powtarzalność na dystansie 200 metrów. No a takiego sukcesu, jaki osiągnęłam na 100 metrów, życzę wszystkim sportowcom. Stanąć na podium i usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego to wielkie wyróżnienie. Mam nadzieję, że kiedyś przeżyję taką chwilę na igrzyskach olimpijskich - stwierdziła.
W podobnym tonie wypowiadała się dwukrotna złota medalistka z Belgradu - na 50 m stylem klasycznym i w sztafecie zmiennym - Dominika Sztandera. – To spełnienie jednego z marzeń, które kiedyś sobie zaplanowałam. Dało mi to motywację, by pokazać, na co mnie stać. Od 50-tki nie oczekiwałam zbyt dużo, chciałam się dobrze bawić. A tu taka niespodzianka! W kontekście igrzysk, ten start był sprawdzianem. Przed nami ostatnie szlify, ale widać, że wszystko idzie w dobrym kierunku - dodała.
W samych superlatywach o swoich młodszych kolegach i koleżankach wypowiadał się Paweł Korzeniowski. Wielokrotny medalista największych imprez również w Belgradzie przyczynił się do zdobycia medalu przez jedną ze sztafet, płynąc w eliminacjach.
– Cieszę się że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do tego sukcesu. Ja jestem już u schyłku kariery, ale życzę tej młodzieży wielu sukcesów i wiary we własne możliwości. Najbliższe igrzyska mogą nam przynieść dużo radości – stwierdził.
Ważną rolę w reprezentacji Polski na ME odegrali też skoczkowie do wody. Cała trójka medalistów - Andrzej Rzeszutek, Aleksandra Błażowska i Kacper Lesiak - z radością prezentowała swoje medale dziennikarzom. – Od jakiegoś czasu trenerzy nam wspominali, że jedziemy do Belgradu walczyć o najwyższe lokaty. Mieliśmy to z tyłu głowy. Dołożyliśmy do tego przygotowanie fizyczne i skoki wyglądały coraz lepiej. Ale że będzie tych medali aż tyle i do tego jeden z nich złoty, to jednak spora niespodzianka – podsumował.
Teraz polskich pływaków czeka krótki odpoczynek. A potem powrót do treningów, bo igrzyska olimpijskie zaczynają się już 26 lipca.
Przejdź na Polsatsport.pl