Sprzed mikrofonu Polsatu do klubu, który "stworzył" De Bruyne i Courtois. Łagożny i jego droga do "Fabryki Talentów"

Piłka nożna
Sprzed mikrofonu Polsatu do klubu, który "stworzył" De Bruyne i Courtois. Łagożny i jego droga do "Fabryki Talentów"
fot. Archiwum prywatne
Sprzed mikrofonu Polsatu do klubu, który "stworzył" De Bruyne i Courtois. Łagożny i jego droga do "Fabryki Talentów"

Praca polskiego trenera w zagranicznym klubie to zawsze wielka sprawa. Nawet jeśli jest to rola asystenta. Takich przykładów zbyt wielu przytoczyć przecież nie można. Angaż na współpracownika Thorstena Finka w KRC Genk, który niemal co roku gra w Europie i "wyprodukował" De Bruyne, Courtois czy Carrasco to wydarzenie. Także dla Polsatu Sport. Przemysław Łagożny przez ostatnie lata pracował dla nas w roli eksperta i cieszył się mianem jednego z najlepiej odbieranych przez widzów co-commentatora.

Przemek trafił przed telewizyjny mikrofon w ciekawych i dość nietypowych okolicznościach. Szykując się do meczu Rangersów w Lidze Europy, odwiedziłem go na stadionie Legii, wiedząc, że przygotowywał analizę Aleksandarovi Vukovicowi i drużynie przed meczem stołecznej drużyny w eliminacjach. Mówił tak inspirująco i interesująco, jednocześnie fachowo, ale i zrozumiałym językiem, że zaproponowałem mu wspólny komentarz na naszej antenie. Zgodził się bez chwili wahania. I nie miałem żadnej obawy, że jako debiutant sobie nie poradzi. Że coś "nie zatrybi", że będą zgrzyty. Współpracowało się tak, jakbyśmy komentowali mecz nr 1000, a nie pierwszy raz.

 

ZOBACZ TAKŻE: Czy Michał Probierz pozostanie na stanowisku selekcjonera? Jest oficjalny komunikat

 

Ale głównym fachem w jego ręku była praca szkoleniowa. Gdy Marek Zub zaproponował mu wyjazd na Łotwę do FK Tukums, zgodził się. Praca za granicą to przecież zawsze niebanalna sprawa. Po zimowych przygotowaniach liga grająca systemem wiosna - jesień jednak nie wystartowała. Epidemia covidu zatrzymała nie tylko ją… Panowie wrócili na Łotwę kilkanaście miesięcy później już do Spartaksa Jurmala. A gdy klub rozstawał się z Zubem, zaproponował, pozostanie w nim Łagożnemu, który jednak charakternie zamierzał odejść wraz z pierwszym trenerem. Ale ten zachęcił go do tego, by został. By z szansy skorzystał. W ten sposób Łagożny został najmłodszym pierwszym szkoleniowcem w ligach Europy. Miał 29 lat. Poprowadził zespół w 25 meczach. Niezwykłe doświadczenie jednak uzyskał.

 

Wrócił do kraju… i przed mikrofon. Skomentowałem z nim dziesiątki, jeśli nie setkę spotkań, nie tylko Champions League, ale i Pucharu Polski, 1 ligi, ale także reprezentacji Polski. W tym "słynną" porażkę w Kiszyniowie z Mołdawią. Korzystałem też z jego pomocy – nie tylko językowej – gdy powstawało "Ani Słowa O Futbolu" z Igorem Angulo, gdy po meczu Barcelony zostaliśmy jeden dzień dłużej w Hiszpanii.

 

Ciągle jednak czekał na powrót do zawodu. I inwestował w siebie. Będąc w Katalonii, odwiedzał analityków "Barcy", którzy zapraszali go do La Masii, poznał osobiście Xaviego, z którym przeprowadził klika wywiadów przed kamerami Polsatu Sport Premium. Do Manchesteru na wizytę ściągnął go wieloletni współpracownik Pepa Guardoli - Carles Planchart. Przyjaźń wiąże go z byłym reprezentantem Hiszpanii Julenem Guerrero, który zajmował różne stanowiska w tamtejszej federacji. Ale najważniejszą – na razie – znajomością okazała się ta z… Łotwy. To tam spotkał się z Thorstenem Finkiem, który prowadził wówczas najbogatszy tamtejszy klub - FC Riga. Byłego piłkarza Bayernu zainteresował plan Łagożnego na mecz z jego drużyną, a oba zespoły dzieliła jakościowa przepaść. Już wtedy w głowie niegdysiejszego szkoleniowca FC Basel czy HSV musiała zakiełkować myśl, żeby z Polakiem kiedyś współpracować. Nie jest to jednak taka prosta sprawa, bo w poszczególnych klubach są przecież różne uwarunkowania. Do belgijskiego St. Truiden Fink ściągnąć Łagożnego nie był w stanie. Do KRC Genk już tak. Od dawna chciał z nim pracować i dopiął swego.

 

Nasz niedawny redakcyjny kolega rzucił się już w wir pracy. Niedługo zespół udaje się na obóz do Holandii, gdzie rozegra kilka sparingów. Liga rusza już 28 lipca – Genk rozpocznie ją u siebie, meczem ze Standardem Liege, a spotkania Jupiler League od czasu do czasu pokazuje Eleven Sports. Być może Łagożnego znów zobaczymy… w telewizji. Ale już w innej roli niż ta, z której znaliśmy go dotychczas. Przemek! Wszystkiego dobrego i powodzenia!

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie