Emocjonalny rollercoaster siatkarek
Polskie siatkarki ostatnio przeżyły prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Od zwycięstwa nad niezwykle silną reprezentacją Turcji, przez szybki i nieudany mecz półfinałowy z Włoszkami do euforii po triumfie nad wielką Brazylią. Droga rodem z nieba do piekła i z powrotem. A to dopiero początek.
Doskonale pamiętam to uczucie, kiedy po drugiej stronie siatki stały siatkarki Brazylii, USA czy Chin, i to poczucie bezradności, gdy te bawiły się każdym elementem siatkarskiego rzemiosła, a my walczyłyśmy o przetrwanie. Brązowe medalistki Ligi Narodów to jednak zupełnie inna ekipa. Mentalnie gotowa chyba na wszystko patrząc na przemianę, jakiej dokonał selekcjoner w ciągu ostatnich dwóch lat, a także na to, co przeżyły i czego dokonały Biało-Czerwone w Bangkoku.
ZOBACZ TAKŻE: Jak wygląda najnowszy ranking FIVB? Ile punktów mają polscy siatkarze?
Z punktu widzenia zawodniczki ta karuzela uczuć, oczekiwań i własnych pragnień jest wręcz nie do opisania. Emocje po zaciętych spotkaniach, choć i nie tylko, potrafią utrzymywać się jeszcze przez kilka godzin od zakończenia meczu. Powrót do domu czy hotelu nie zawsze oznacza odpoczynek, bo w głowie kotłują się myśli, a każdą z ważnych akcji analizuje się i odtwarza po stokroć. To wtedy okazuje się, że nie można zasnąć, przychodzi zmęczenie, a we znaki dają się urazy. Trzeba być niezwykle silnym, odpornym i gotowym na to, co przyniesie kolejny dzień, na trudy następnego treningu i rywalizacji. Szczególnie gdy tak jak w tegorocznym VNL przychodzi zagrać trzy mecze z rzędu, dzień po dniu z siatkarskimi potęgami.
Wyjątkowo wymagające chwile przeżywają także zawodniczki, które nie czują zadowolenia z własnej postawy w meczu czy turnieju bądź są niepewne pozycji. Radość ze zwycięstwa przeplata się z obawą o miejsce w szóstce lub drużynie na kolejne wyjazdy. Wielka euforia z sukcesu teamu miesza się z narastającą niepewnością indywidualności. A sytuacje jak ta, gdy brakuje medalu dla jednej z dziewcząt, potrafią doprowadzić do łez. W sportach drużynowych nie zawsze zwycięstwo idzie w parze z zadowoleniem poszczególnych zawodniczek, czy trenerów z postawy tak teamu, jak i jednostek. Zawsze przecież mamy nad, czym pracować i co ulepszać jako grupa oraz indywidualnie. Stefano Lavarini ma przed sobą trudne decyzje personalne do podjęcia pytanie zatem, czy ostatnie dni rozwiały ewentualne wątpliwości co do obsadzenia poszczególnych pozycji? Czy do ostatniej chwili targać nim będą emocje tak skrajne jak te w Bangkoku?
Przejdź na Polsatsport.pl