Magiera: Co z tego przeglądu wyniknęło?
Nikola Grbić, tak jak zapowiadał, zrobił w finale VNL przegląd wojska na pozycjach kosztem końcowego rezultatu. I co z tego przeglądu wyniknęło? Przede wszystkim to, że nie wygrywaliśmy turnieju, a mogliśmy to zrobić, to po pierwsze. Po drugie używając dalej terminologii wojskowej można powiedzieć, że nikt nie zginął, ale są ranni. I teraz pytanie, co to oznacza w kontekście walki o wyjazd na igrzyska olimpijskie do Paryża?
Opinie są różne. Wnioski też. Sport to są chwile, momenty. Dla wielu ludzi, którzy kupili bilety i przyszli do hali, temat igrzysk olimpijskich nie był pierwszoplanową sprawą. Dla nich najważniejszy był mecz najpierw z Brazylią, a później z Francją. Ten ze Słowenią też był ważny, ale ważniejszy pewnie byłby ten z Japonią w finale. Bo ludzie, którzy przychodzą do hali na mecze reprezentacji – mimo iż sprawiają wrażenie takich, co ze względu na bezgraniczną miłość do naszej siatkarskiej reprezentacji są w stanie wybaczyć praktycznie wszystko – z pewnością wolą i chcą oglądać zwycięstwa, a nie porażki.
ZOBACZ TAKŻE: Leon nie owijał w bawełnę. Takie słowa przed igrzyskami. "Musimy"
Priorytet na ten sezon jest jasno określony. Igrzyska Olimpijskie w Paryżu. Medal. Nikt głośno nie mówi, że musi być złoty, ale gra się przecież o zwycięstwo, o pierwsze miejsce, więc to złoto narzuca się automatycznie. Rolą Nikoli Grbicia jest jak najlepsze przygotowanie drużyny do tej imprezy. Ale z obowiązku jego rolą powinno być dbanie także o każdy kolejny mecz i jego wynik na oficjalnych i dużych imprezach. I tutaj zasadnicze pytanie – czy w półfinałowym meczu z Francją Nikola Grbić zrobił wszystko, abyśmy ten mecz wygrali? Dlaczego na decydującego seta nie wpuścił Bartosza Kurka, widząc, że Bartłomiej Bołądź zaczął wyraźnie gasnąć, a Łukasz Kaczmarek jest daleki od swojej znakomitej dyspozycji z ubiegłego roku? I czy tych ludzi, którzy byli w Atlas Arenie, interesowało w tie-breaku, czy w roli drugiego atakującego pojedzie na igrzyska Bołądź, czy Kaczmarek? Czy w ogóle dla ludzi kochających siatkówkę ma to jakiekolwiek znaczenie, kto będzie tym drugim, bo fakt, że jedynką jest Kurek – i to on będzie grał we wszystkich meczach w maksymalnym wymiarze – jest oczywisty.
Nie wiem, czy dobrym pomysłem było zaczekanie z ogłoszeniem składu na igrzyska olimpijskie w Paryżu do finałowego turnieju VNL. Może trzeba było tę kadrę ogłosić po fazie interkontynentalnej tak, jak wyglądało to w pierwotnym zamyśle. Wspomniał o tym zresztą Bartosz Kurek w wywiadzie udzielonym Polsatowi Sport po meczu o brązowy medal ze Słowenią – polecam obejrzeć, kto nie widział, warto to zrobić, bo jest tam nie tylko dużo emocji, ale też świetne racjonalne spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość.
I druga rzecz, najważniejsza. Jakiekolwiek emocje dotyczące ostatecznego składu na igrzyska mogą dotyczyć jedynie zawodników, w żaden sposób na pewno nie powinny dotyczyć Grbicia. O kibicach nie wspominam celowo, bo wielu z nich kieruje się nie tylko racjonalną oceną formy sportowej, ale często w dużej mierze zwykłą sympatią do danego siatkarza.