Lawina fatalnych wieści dla Sabalenki. Kontuzja to dopiero początek. Będzie gorzej
Aryna Sabalenka wycofała się w poniedziałek - na zaledwie kilka godzin przed planowanym wyjściem na kort - z Wimbledonu. Białorusinka walczyła z czasem, aby zdążyć wyleczyć kontuzję, ale ostatecznie musiała się poddać. Jak się okazuje - to dopiero początek złych wiadomości dla tenisistki z Mińska. Rezygnacja ze startu w Londynie oznaczać będzie dla niej ogromne straty w rankingu WTA.
Tuż przed Wimbledonem Sabalenka wystąpiła w Berlinie. Już w swoim drugim meczu musiała jednak skreczować. Nabawiła się bowiem kontuzji barku, który uniemożliwił jej dalszą grę. W kolejnych dniach walczyła o powrót do zdrowia. Sprawa była jednak wyjątkowo trudna, bo jej uraz był nietypowy.
ZOBACZ TAKŻE: Szybkie zwycięstwo Coco Gauff w 1. rundzie Wimbledonu
- Myślę, że jestem drugą albo trzecią tenisistką, która kiedykolwiek uszkodziła sobie ten mięsień. Najbardziej denerwujące jest to, że mogę robić wszystko. Mogę trenować, mogę uderzać z głębi kortu. Problemem jest tylko serwis. To bardzo frustrujące. Nie czujesz się jak osoba kontuzjowana. Jeśli dacie mi jakieś ciężary, to będę je podnosić. Jednak jeśli każecie mi serwować, to będzie mnie bolało - mówiła Sabalenka na konferencji prasowej w Londynie.
Do ostatnich chwil Białorusinka walczyła o powrót do odpowiedniej dyspozycji. Ostatecznie przegrała jednak walkę z czasem i w poniedziałek, na kilka godzin przed planowanym wyjściem na kort, wycofała się z turnieju.
"Ze złamanym sercem muszę wam wszystkim powiedzieć, że nie będę mogła zagrać w Wimbledonie. Próbowałam wszystkiego, żeby się przygotować, ale niestety moje ramię nie współpracuje. Dzisiaj na treningach dałam z siebie wszystko, ale mój zespół wyjaśnił, że gra tylko pogorszy sprawę. Ten turniej wiele dla mnie znaczy i obiecuję, że za rok wrócę silniejsza niż kiedykolwiek" - napisała zawodniczka w mediach społecznościowych.
Kontuzja to dopiero początek złych wiadomości dla Sabalenki. Brak startu w Wimbledonie oznacza bowiem dla niej ogromną stratę punktów w rankingu WTA. W zeszłym roku doszła ona w Londynie do półfinału, przez co teraz zostanie jej odpisanych aż 780 punktów.
Jak przełoży się to na rywalizację z Igą Świątek i Coco Gauff? Bardzo dotkliwie. Niezależnie od wyników Polki, różnica pomiędzy dwiema zawodniczkami wyniesie co najmniej 4100 punktów. Im dalej zajdzie raszynianka, tym mocniej ucieknie w zestawieniu Białorusince. Pewne jest już także, że pozycję wiceliderki po Wimbledonie zachowa Gauff. Amerykance wystarczy przejść do trzeciej rundy (obecnie jest w drugiej), aby wypracować 1000 punktów przewagi nad Sabalenką.
Mało tego! Białorusinka może nawet spaść na czwarte miejsce. Aby tak się stało, londyński turniej musiałaby wygrać Jelena Rybakina. Nie jest to niemożliwe - Kazaszka triumfowała przecież na Wimbledonie w 2022 roku.
Jak zmieniała się Aryna Sabalenka? Tak gwiazda tenisa wyglądała kiedyś (ZDJĘCIA)