Zdradził kulisy zamieszania z trenerem. "To był największy błąd w historii naszego futbolu"
Slavoljub Muslin, były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Serbii, pożegnał się z pracą w drużynie narodowej w dość nietypowych okolicznościach. Kulisy afery po wielu latach postanowił wyjaśnić Milan Radović, były znakomity napastnik NK Rijeka i Stade Brest.
Muslin przejął ekipę "Orłów" w 2016 roku i wywalczył z nią awans na mistrzostwa świata w Rosji, wygrywając grupę eliminacyjną, w której Serbowie rywalizowali między innymi z Irlandią, Walią i Austrią.
ZOBACZ TAKŻE: Zachwycił Pelego, miał przejść do Realu, a trener o nim... zapomniał! "Nie doczekałem się telefonu"
Szkoleniowiec rozstał się jednak z kadrą w atmosferze skandalu zaledwie 10 dni po ostatnim spotkaniu eliminacji z Gruzją, wygranym 1:0 po golu doskonale znanego z Legii Warszawa Aleksandara Prijovicia. Zespół przejął po nim Mladen Krstajić, pod wodzą którego Serbowie nie zdołali wyjść z grupy na mundialu.
Kulisy afery zdecydował się wyjaśnić po latach Milan Radović, były znakomity napastnik NK Rijeka i Stade Brest. W rozmowie z portalem Mozzart Sport zdradził on, że Slavoljub Muslin zrezygnował z pracy z "Orłami" w wyniku... konfliktu z prezesem Serbskiego Związku Piłki Nożnej, którym był wówczas Slavisa Kokeza.
- Wiecie, co było największym błędem w historii naszego futbolu? To, że Muslin zrezygnował ze stanowiska selekcjonera. I chcę, żebyście to zrozumieli: on nie został zwolniony, tylko sam odszedł. Powiem wam, dlaczego tak się stało. To wszystko przez Sergeja Milinkovicia-Savicia. Trener dostał wiadomość, że jeśli tego piłkarza nie będzie na pokładzie samolotu lecącego na mundial w Rosji, zostanie on zwolniony. "Muki" odpowiedział, że w takim razie on rezygnuje, a zawodnik może sobie zagrać. Taka jest prawda - podkreślił Radović.
Sergej Milinković-Savić był wówczas piłkarzem włoskiego Lazio i jednym z największych nazwisk w serbskim futbolu, ale trener Slavoljub Muslin wychodził z założenia, że kadra nie może mieć dwóch tak mocnych charakterów i w roli lidera widział Dusana Tadicia, występującego wówczas w angielskim Southampton.
Przejdź na Polsatsport.pl