Wisła o Europę. Zmora czy przyjemność?

Wisła o Europę. Zmora czy przyjemność?
Fot. Cyfrasport
Wisła o Europę. Zmora czy przyjemność?

Jeszcze nigdy Wisła Kraków nie przystępowała do walki o jesień w europejskich pucharach w takich okolicznościach jak te dzisiejsze. W epoce Ligi Mistrzów celem „Białej Gwiazdy” zawsze była ówczesna faza grupowa i choć tego celu nie udało się nigdy zrealizować, dwa razy było bardzo blisko.

Jerzy Engel i Robert Maaskant byli o krok od spełnienia marzeń swoich, piłkarzy, kibiców i właściciela klubu Bogusława Cupiała. Dziś cele przy Reymonta są inne. Europą jest koniecznością czy przyjemnością? Twardym zakalcem czy … „truskawką na torcie”?

 

ZOBACZ TAKŻE: Wisła Kraków i jej wielkie niewiadome. Moskal: Bez pretensji do siebie

 

Przez dwa lata hiszpański eksperyment nie udał się o tyle, że priorytetem był powrót do Ekstraklasy. Zdobyty Puchar Polski 2 maja miał tylko napędzić drużynę na końcówkę 1. Ligi, stało się jednak odwrotnie. Czy Wisła została z „obowiązkiem” gry o Europę tak jak „Himilsbach z angielskim”? Być może. Po tylu zmianach, odejściach z klubu, nowym trenerze i – na razie – niewielkiej liczbie transferów – drużyna jest w przebudowie. Do gry w eliminacjach Ligi Europy zespół przystępuje po zaledwie dwóch sparingach. Do trzeciego podejścia pod Ekstraklasę „Biała Gwiazda” będzie przysposabiać się na obozie lecz meczami w Europie. Wiadomo, że będą co najmniej cztery. Okres przygotowawczy przez spotkania, podróże i dotknięcie innych kultur piłkarskich. Doświadczenie ciekawe i wszystko byłoby pięknie, gdyby Wisła miała w niedalekiej perspektywie grę w Ekstraklasie. Wówczas proces zatrudniania nowych piłkarzy byłby zdecydowanie łatwiejszy. Z wiadomych względów krakowski adres stałby się atrakcyjniejszy.

 

Widmo europejskich kompromitacji zawsze o tej porze roku krąży nad naszym futbolem. W Krakowie kojarzy się on głównie z Levadią Tallin ale i na bałkańskich rywalach parzyliśmy się i to nie tylko przez palące słońce. Wisła i tak jest w „komfortowej” sytuacji, bo nawet jeśli odpadnie za tydzień w Kosowie, zagra w drugiej rundzie, tyle, że już eliminacji do Ligi Konferencji. Zamiast z Rapidem Wiedeń zmierzy się z Broendby. Trzeba jednak zrobić wszystko, by był to ten pierwszy przeciwnik. Ale Llapi nie wolno lekceważyć. Tu skład jest stabilny, ruchów z i do klubu jest niewiele, a trener z przerwą na funkcję dyrektora sportowego pracuje w Podujevie ponad dekadę. Może efektów sportowych jeszcze za dużych nie ma, ale o dziwo to właśnie tam, a nie u nas, ktoś zachowuje chłodniejszą głowę w konstruowaniu piłki i wszystkie ruchy są bardziej przemyślanie i mniej gwałtowne. A mając na uwadze fakt, że rewanż za tydzień rozpocznie się o … 16.30, Wisła musi pokusić się dziś o solidną zaliczkę. Wiem, że zadanie przez całą przedziwną sytuację wokół krakowian nie jest łatwe. Ale zacznijmy tę europejską przygodę bez potknięcia już na pierwszej przeszkodzie. Mimo że nikt nie liczy na to, że jesienią Wisła wciąż będzie w Europie…

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie