Magiera: Olimpijska i nie tylko "klasyka gatunku"
Ewidentnie rośnie ciśnienie, już dawno zaczęły się podjazdowe gierki, powoli opada kurz związany z decyzjami o powołaniach do reprezentacji, pytań, jak to z reguły bywa, jest więcej niż odpowiedzi. Co się dzieje? Można by powiedzieć, że nic wielkiego, ot po prostu – klasyka gatunku. Jest dokładnie tak samo, jak co cztery lata. Igrzyska olimpijskie.
No i jeszcze tutaj oczywiście można dołożyć tych nieznośnych dziennikarzy pompujących balonik i wywierających presję oraz kibiców – wcale nie taką małą liczbę – głównie operujących za pośrednictwem portali społecznościowych, którzy potrafią bić na alarm już nawet nie po jednym słabszym meczu, nie po jednym słabszym secie, ale nawet po jednej nieudanej akcji. W tym miejscu też można użyć terminu "klasyka gatunku".
ZOBACZ TAKŻE: Trzej polscy siatkarze wyróżnieni! Nagrody indywidualne Memoriału Wagnera 2024
Tegoroczne igrzyska, jeśli chodzi o siatkarską rywalizację, będą inne niż te, które znamy z ostatnich lat, a wszystko przez zmianę systemu rozgrywek. Dryżyny zagrają po trzy mecze w grupach eliminacyjnych, a nie jak dotąd pięć, gdyż system eliminacji obejmuje trzy czterozespołowe grupy, a nie dwie sześciozespołowe jak było dotąd. Liczba meczów się zmniejszy, ale jedno się nie zmieni – tutaj trzeba po prostu ugrać "swoje" oraz trafić z formą na ćwierćfinał, co poniekąd też śmiało można zawrzeć w kategorii "klasyki gatunku".
Historię występów naszych reprezentacji na igrzyskach olimpijskich znamy doskonale. Siatkarki ostatni raz na igrzyskach zagrały w Pekinie w 2008 roku, ale nie był to występ, który przeszedł do historii ze względu na dobry wynik. Siatkarze ostatnie turnieje kończyli we wspomnianych ćwierćfinałach – Pekin, Londyn, Rio de Janeiro, Tokio. Każdy z tych ćwierćfinałów miał swoją historię, a na fakt, że kończyliśmy rywalizację na tym etapie turnieju, wpływ miało wiele różnych składowych, które na potrzeby narracji sprowadzone zostały do miana "klątwy ćwierćfinału".
W Polsacie Sport od pierwszego dnia rywalizacji w siatkarskim turnieju szykujemy specjalne wydania naszego flagowego siatkarskiego programu – magazynu "7 Strefa". Będziemy się spotykać codziennie o godz. 9:00 i postaramy się dogłębnie przeanalizować to wszystko, co dziać się będzie na olimpijskim boisku w Paryżu. Serdecznie zapraszamy – nasi eksperci i goście dają gwarancję, że absolutnie nic nie umknie naszej uwadze. Żaden szczegół, a że szczegóły na igrzyskach mają znaczenie, przekonaliśmy się podczas ostatniej imprezy w Tokio i to na obu turniejach – żeńskim i męskim, co może w przededniu rozpoczynających się igrzysk w Paryżu warto przypomnieć, bo w rywalizacji siatkarek i siatkarzy – generalnie, niespodzianki się zdarzały, ale bardzo rzadko.
W Tokio furorę zrobiły Koreanki i Argentyńczycy. Zaczęło się od tego, że obie reprezentacje, aby wywalczyć awans do ćwierćfinału, musiały swoje ugrać w grupie – co w obu przypadkach wcale nie było takie oczywiste i co rozegrało się tak naprawdę w ostatniej chwili. Koreanki ograły Japonki 3:2, a Argentyńczycy pokonali Amerykanów 3:0, męcząc się niemożliwie wcześniej z Tunezją (wygrana 3:2 w dramatycznych okolicznościach). A ćwierćfinały? Koreanki pokonały rosnące w siłę Turczynki 3:2, a Argentyna 3:2 pokonała mających medalowe aspiracje Włochów. Każdy z tych meczów miał swoich bohaterów – tych oczywistych, jak w przypadku Koreanki Kim Yeon Koung (28 punktów) i nieoczywistych jak Ezequiel Palacios – drugi przyjmujący drużyny, które na poważne siatkarskie wody wypłynął w PlusLidze, reprezentując barwy AZS-u Olsztyn w sezonie 2016/2017. Koreanki prowadzone przez – to bardzo ważne w kontekście doświadczenia – Stefano Lavariniego ostatecznie skończyły turniej na czwartym miejscu, Argentyńczycy wywalczyli brąz, pokonując w meczu o 3. miejsce odwiecznego rywala Brazylię 3:2, rewanżując się tym samym za porażkę poniesioną w spotkaniu grupowym.
Do pierwszych meczów olimpijskiego turnieju w Paryżu pozostały niespełna dwa tygodnie. Za nami memoriał Wagnera, po którym dalej pytań jest więcej niż odpowiedzi. Przed nami z kolei ostatnie mecze kontrolne, towarzyskie turnieje. Nasze siatkarki zagrają trzy mecze w Mielcu z Dominikaną, Francją i Serbią. Panowie na ostatni weekend przed wylotem do Paryża pojadą do Gdańska, gdzie w towarzyskim turnieju oprócz Polaków zagrają jeszcze Amerykanie, Japończycy i Serbowie. Przed ostatnimi sprawdzianami życzmy sobie tylko jednego – oby zdrowie dopisało. Wszystkim!