Polska multimedalistka olimpijska powiedziała wprost. "Zawsze jest presja na złoto"
Polskie kajaki to od wielu lat gwarancja medali i ogromnych sportowych emocji. Jedną z twarzy sukcesu w tej dyscyplinie jest Karolina Naja. O planach na zbliżające się igrzyska w Paryżu z multimedalistką olimpijską rozmawiała Aleksandra Szutenberg.
Karolina Naja to jeden z największych symboli polskich sukcesów w kajakarstwie. Multimedalistka olimpijska na igrzyskach zadebiutowała w 2012 roku podczas imprezy w Londynie. To tam po raz pierwszy stanęła na podium, zdobywając brązowy medal w dwójce w parze z Beatą Mikołajczyk.
ZOBACZ TAKŻE: Ogłoszenie składu reprezentacji Polski na IO. Kiedy i gdzie obejrzeć?
- Bardzo ciężko opowiada mi się o wszystkich moich startach w igrzyskach, ponieważ to jest kawałek mojego życia. 12 lat, bardzo dużo historii, wiele zawodniczek i zawodników przewinęło się w tych historiach więc bardzo ciężko opowiedzieć mi o tym w paru zdaniach. Przed wylotem do Londynu wiedziałam, że jestem bardzo dobrze przygotowana. Już wtedy wierzyłam w swoje umiejętności radzenia sobie ze stresem, tego, że potrafię się dobrze zaprezentować podczas wyścigów międzynarodowych. Takie doświadczenie już miałam na swoim koncie. Jednak bardzo pomogła mi wtedy Beata Mikołajczyk - moja partnerka z kajakowej dwójki. To ona wraz z trenerem przeprowadziła mnie przez te igrzyska. Nie odczułam presji związanej z igrzyskami. To jest to, o czym często opowiadają sportowcy, że igrzyska to są takie charakterystyczne zawody, że mogą zdobywać medale na zawodach, mistrzostwach świata czy Europy, ale zmagania olimpijskie to zupełnie inna presja i oczekiwania. Ja miałam ten komfort, że na swoich pierwszych igrzyskach czułam się chroniona przez Beatę Mikołajczyk i trenera - powiedziała Naja.
Po kolejny medal olimpijski sięgnęła już cztery lata później. Na igrzyskach w Rio, Polka w parze z Beatą Mikołajczyk po raz kolejny stanęła na najniższym stopniu podium.
- Na kolejne igrzyska do Rio de Janeiro jechałyśmy już z większymi nadziejami. Z pewnością, jeśli chodzi o kajakową czwórkę. Chciałyśmy też z Beatą obronić nasze medale sprzed czterech lat. Byłyśmy pewne siebie, bo w przerwie pomiędzy imprezą w Londynie a w Brazylii, stawałyśmy na podium mistrzostw świata i Europy. Spodziewałyśmy się, że możemy sobie poradzić również na olimpiadzie. Wiedziałyśmy, że jedziemy po medal. Tylko jego kolor był dla nas zagadką - dodała reprezentantka Polski.
Nie inaczej było na kolejnych igrzyskach w Tokio, z których Maj ponownie wróciła z medalami. Wraz z Anną Puławską Polka zdobyła srebro w kajakarskiej dwójce. Sukces przyniósł też start w czwórce na dystansie 500 metrów. Nasze reprezentantki w składzie Maj, Anna Puławska, Justyna Iskrzycka i Helena Wiśniewska sięgnęły po brąz. W trakcie ceremonii zamknięcia imprezy w Tokio, Naja była chorążym polskiej reprezentacji.
- Igrzyska w Tokio to druga część mojej historii. Po zawodach w Rio zdecydowałam się założyć rodzinę i udać się na urlop macierzyński. Urodziłam synka i nie miała zamiaru wtedy decydować o tym, czy wrócę, czy nie wrócę do profesjonalnych startów. Zdecydowałam, że z roku na rok po prostu będę próbować swoich sił. Wiedziałam, w którym kierunku zmierzam i starałam się wykorzystywać nadążające się okazję. Z totalnym luzem, ale maksymalnie skoncentrowana wystartowałam w Tokio. Miałyśmy młody skład. W kajakowej czwórce tylko ja miałam doświadczenie olimpijskie. Byłam też jedyną medalistką. Obok siebie miałam trzy dziewczyny, które dopiero debiutowały na igrzyskach. Ten brązowy medal smakował zupełnie inaczej. Ten sukces dał mi nadzieję i sprawił, że postanowiłam dotrwać do Paryża - zaznaczyła Polka.
Naja opowiedziała również o swoich oczekiwaniach przed zbliżającymi się igrzyskami w Paryżu.
- Przygotowania przebiegają prawidłowo. Doskonale wiem, w którym miejscu jesteśmy. Biorąc pod uwagę poprzednie starty, jestem w stanie powiedzieć, jak się czuje, w jakiej jestem formie i jak reaguje na obciążenia moje ciało. Fizycznie jest dobrze, psychicznie, myślę też już jest dobrze. Powoli łapiemy spokój, jeśli chodzi o skład na te igrzyska. To daje nam trochę luzu w głowie. Nie mamy już na sobie tej presji związanej z ostatecznym składem. O złotym medalu olimpijskim słyszę już od 13 lat. Zawsze była ta presja w naszym środowisku związana ze złotem. Niespecjalnie na to reaguje. Ja liczę na dobry start, bo dobry start daje dobry wynik - podsumowała Naja.
Przejdź na Polsatsport.pl