Zbigniew Boniek o furze szczęścia Hiszpanii i kłopotach Lewandowskiego! "Bez rozdrapywania ran"
- ME Polska zakończyła na przedostatnim, 23. miejscu. Przed finałem zrodziła się we mnie krótka refleksja. Czy kiedykolwiek w życiu będę jeszcze świadkiem tak dużej imprezy z udziałem reprezentacji Polski, na której zajdziemy dużo dalej, niż to, co się dzieje obecnie? W kraju analiza nie była za głęboka i szybko przeszliśmy do porządku dziennego, ale to nie ja jestem od rozdrapywania ran – powiedział nam legendarny polski piłkarz i wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek.
Michał Białoński, Polsat Sport: Czy Hiszpania wygrała Euro 2024 zasłużenie? W finale z Anglią był taki moment, w którym wydawało się, że jej brak skuteczności może się zemścić.
Zbigniew Boniek, wiceprezydent UEFA: Hiszpania na pewno była drużyną, która na tych mistrzostwach robiła najlepsze wrażenie. Prezentowała futbol ofensywny, bezkompromisowy, wyniki przemawiały za nią, gdyż wygrała wszystkie mecze. Dlatego bez wątpienia wygrała zasłużenie.
ZOBACZ TAKŻE: Hiszpania mistrzem Europy!
Natomiast analizując postawę Hiszpanii, trzeba powiedzieć, że piłka to jest sport, w którym oprócz brawury, umiejętności, musisz mieć też niesamowitą dozę szczęścia. Absolutnie, nic Hiszpanom nie ujmując, bez żadnej polemiki, ale Hiszpanie w meczu z Niemcami powinni bronić rzut karny, za zagranie ręką, ale sędzia Taylor popełnił koszmarny błąd. Gdyby ów karny został odgwizdany, to nie wiadomo, czy Hiszpanie wygraliby ten mecze. Także w niedzielnym finale, który wygrali zasłużenie, bo byli drużyną lepszą, w końcówce uratowało ich szczęście, bo piłkę z pustej bramki wybijali bramkarz Unai Simon i Dani Olmo. To kolejny dowód na to, że do zwycięstwa nie wystarczy dobra gra, ale potrzebne jest też szczęście i ono pomogło Hiszpanii, która generalnie była najlepszą drużyną na ME.
Czy Anglia nie nabawi się kompleksu drugiego miejsca, po tym jak trzy lata temu na Wembley uległa Włochom? Gdy rezerwowy Cole Palmer wyrównał, wydawało się, że psychologicznie w lepszej pozycji jest właśnie Anglia.
Odpowiem tak: ja bym chciał, abyśmy my mieli taki problem przegranych finałów. Niestety, wygrać może tylko jeden. "Wyspiarze" trafili na lepszego od siebie, ale byli blisko szczęścia. Ja bym chciał, abyśmy w przyszłości mogli oglądać naszą reprezentację w finale i mieli taki problem, że przegrywamy ostatni mecz, a także grali kilka finałów z rzędów. Marzę o tym!
Hiszpanie zaimponowali zastrzykiem młodości, który wniósł Lamine Yamal. Dopiero podczas ME ukończył 17 lat i został najlepszym uczestnikiem turnieju i najmłodszym strzelcem bramki na Euro. Z drugiej strony doświadczenie wnosił 32-letni Dani Carvajal czy tylko o rok młodszy Alvaro Morata. Pamiętam, że w Polsce trwała debata na ten temat, czy lepszym obrońcą dla Realu od Carvajala nie byłby Łukasz Piszczek. Tymczasem Carvajal jest nadal nie do zastąpienia i w klubie, i w reprezentacji.
Takie porównania często nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością. Trzeba przyznać, że ci młodzi i Yamal, i Nico Williams dali Hiszpanii dużo świeżej energii, brawury. Wiadomo, młodość wszystkich zaskakuje i wszystkim się podoba. Sam jestem ciekaw, jak ich kariery będą dalej wyglądały. Oczywiście, porównywanie karier tych zawodników do Messiego jest troszeczkę na wyrost, ale sam będę się im przyglądał. Rzeczywiście, muszę powiedzieć, że umiejętności i dojrzałość taktyczna tych zawodników zaskoczyła wszystkich.
Zbigniew Boniek: Mistrzostwa Europy ciężkie dla napastników
Kto dla pana był największym rozczarowaniem turnieju?
Na tych mistrzostwach bardzo trudno było zaistnieć zawodnikom z numerem "dziewiątym", czyli napastnikom. Zastanawiam się, czy z biegiem czasu, przy dzisiejszej taktyce ta pozycja nie zacznie wymierać i drużyny nie zaczną grać. np. dwoma "dziesiątkami", czy wzmocnionymi skrzydłowymi. Najlepsze wrażenie robili zawodnicy, którzy do ataku wdzierali się z lewej albo z prawej strony. Dzisiaj granie na "dziewiątce" jest szalenie trudne i umieszczeni na nich piłkarze mieli problemy. Zresztą nie ma się co dziwić. Dzisiaj "dziewiątka" jest prawie zawsze osamotniona, gra przeciwko dwóm, trzem środkowym obrońcom. Nie chcę operować nazwiskami w krytyce, wyciągnąć indywidualnie jakiegoś zawodnika i powiedzieć, że to było dla niego słabe Euro.
Patrzę na to pozytywnie. Na tej imprezie pokazały się nowe zespoły, które były uznawane za kopciuszków: Gruzja, Turcja, Austria, Słowacja, Słowenia czy Szwajcaria, która zaczyna aspirować do grona tych silniejszych. Słowacja była przecież bliska wyeliminowania Anglików. Mistrzostwa były niesamowicie wyrównane i zacięte, obfitujące w emocje i spięcia pod bramkami, wiele wyników rozstrzygało się w rzutach karnych, czy w ostatnich sekundach meczów.
Absolutnie nie podzielam poglądu, że to był słaby turniej. Gdy ktoś tak mówi, to nie bardzo wiem, o co chodzi. Byłem na wielu poprzednich ME i uważam, że te ostatnie nie odstawały pod względem piłkarskim, a wręcz przeciwnie, ciekawych, stojących na wysokim poziomie meczów było tak wiele, że grzechem jest wybrzydzanie. Do tego organizacja meczów według specjalnego protokołu UEFA była dopięta na ostatni guzik. Wszystko bardzo dobrze wyglądało.
Co do kłopotów napastników to faktycznie jest coś na rzeczy. Turniej ma aż sześciu królów strzelców ze skromnym dorobkiem trzech bramek. Na siedem rozegranych meczów, a tyle mają ich na koncie finaliści, to bardzo mało.
To prawda, nie było wybijającego się snajpera. Nawet Lamine Yamal, pod względem którego wszyscy pieją z zachwytu, strzelił tylko jedną bramkę. Widać, że na młodych patrzy się pod innym kątem. Mnie również zauroczył swoją postawą, natomiast z wyciąganiem poważnych wniosków trzeba jeszcze poczekać.
Zbigniew Boniek o fiasku reprezentacji Polski
Nie sposób przemilczeć blamażu reprezentacji Polski. Nie sądzi pan, że w kraju przeszło ono stosunkowo bez echa? Ostatnio obejrzałem fragment studia po MŚ 1986 r., w którym red. Włodzimierz Szaranowicz gromił was, piłkarzy, mówiąc, że jeśli nie postaracie się bardziej, to nić łącząca was z narodem zostanie zerwana. Tymczasem po porażce z Austrią, eliminującej nas z turnieju już po dwóch kolejkach, ja słyszałem gratulacje od dziennikarzy w kierunku piłkarzy, bo przecież udało się odrobić jednobramkową stratę. Dlaczego aż tak bardzo zżera nas minimalizm?
To prawda, zostaliśmy sklasyfikowani na 23. miejscu, czyli przedostatnim. Za nami jest tylko Szkocja, która również zdobyła jeden punkt, ale miała gorszy bilans bramek. Muszę powiedzieć, że gdy przed finałem na Stadionie Olimpijskim w Berlinie słuchałem hymnów Hiszpanii i Anglii, to zrodziła się we mnie krótka refleksja.
Jaka?
Czy kiedykolwiek w życiu będę jeszcze świadkiem tak dużej imprezy z udziałem reprezentacji Polski, na której zajdziemy dużo dalej, niż to, co się dzieje obecnie? Faktycznie, w kraju analiza nie była za głęboka i szybko przeszliśmy do porządku dziennego. Ja jednak nie będę tym, który tę ranę rozdrapuje. Niech to zrobią inni, odpowiedzialni za prowadzenie reprezentacji Polski.
Zbigniew Boniek o kłopotach Roberta Lewandowskiego
Mało kto też się spodziewał, że w kontekście Roberta Lewandowskiego po ME więcej będzie doniesień o tym, że – wedle relacji profesorów – nieuczciwie wszedł w posiadanie dyplomu ukończenia wyższych studiów, niż o jego strzeleckich dokonaniach na Euro 2024.
Robert Lewandowski tyle razy nam pomagał, tak często ratował reprezentację Polski, że trudno mi do niego teraz "strzelać" słowami krytyki. Na pewno mistrzostwa Europy mu nie wyszły, ale trudno go za to winić. Po prostu miał kontuzję, przez którą z Holandią nie zagrał w ogóle, później wszedł na pół godziny w meczu z Austrią i zagrał w meczu o honor z Francją, gdy byliśmy już poza fazą pucharową. Natomiast problemy poza boiskowe, które wyniknęły ostatnio, bardzo mnie zaskoczyły, ale nie zamierzam tego oceniać.
Przejdź na Polsatsport.pl