Spadnie głowa Michała Probierza? Prezes Kulesza pospieszył się i to mocno!

Spadnie głowa Michała Probierza? Prezes Kulesza pospieszył się i to mocno!
Cyfrasport
Prezes Cezary Kulesza, bez analizy występu na ME, stawia dalej na Michała Probierza (w środku). Zarząd z kadrą łączy Radosław Michalski (z lewej)

Minęły trzy tygodnie od jakże przedwczesnego powrotu Polski z mistrzostw Europy, a w kraju bez echa przeszedł jeden z najsłabszych w historii występów na imprezie tej rangi. Milczy selekcjoner Michał Probierz, milczy PZPN, a liderzy kadry, w szampańskich nastrojach, pozdrawiają nas spod palm. Czyżby wszyscy się przyzwyczaili do marazmu?

Pal sześć, gdyby to było ciszej nad tą trumną, bo przecież wypadliśmy o niebo gorzej niż maleńkie kraje takiej jak: Gruzja, Słowenia czy Słowacja. Gorsze jest to, że wmówiliśmy sobie, że to był dobry turniej dla reprezentacji Polski i w atmosferze poklepywania się po plecach tak głośnego, że słychać nawet za granicą, czekamy na wrześniowe popisy wybrańców Michała Probierza.

 

ZOBACZ TAKŻE: Zbigniew Boniek o furze szczęścia Hiszpanii i kłopotach Lewandowskiego! "Bez rozdrapywania ran"

 

Po meczu z Holandią pialiśmy z zachwytu, bo przecież graliśmy jak z równym, a bramkę na wagę porażki straciliśmy w samej końcówce i to nic, że zostaliśmy bez punków.

Gratulacje rozlegały się nawet po porażce z Austrią

Po starcu z Austrią rozległy się gratulacje, bo przecież udało nam się odrobić jednobramkową stratę, wynik 1:1 bohatersko utrzymywaliśmy przez ponad pół godziny i to nic, że jako jedyny zespół odpadliśmy z turnieju po dwóch meczach grupowych.

 

Oczywiście, remis z Francją 1:1 żadnej drużynie z trzeciej dziesiątki światowego rankingu ujmy nie przynosi, ale realiści muszą brać pod uwagę fakt, że dla „Trójkolorowych”, którzy w Niemczech grali dość przeciętnie i zasłużenie odpadli w półfinale z Hiszpanią, nie było to starcie na śmierć i życie, tylko przetarcie przed fazą pucharową.

Polska 23. drużyną ME, a nikt nie bije na alarm 

I nikt nie bije na alarm w związku z faktem, że byliśmy drugą najgorszą – po Szkocji – drużyną na rozbudowanych do 24 drużyn mistrzostwach Starego Kontynentu.

 

Najgorsze jest to, że sami przystajemy na taki minimalizm, co więcej, my sami go wytwarzamy. Np. nie zajmujemy się esencją, tylko garniturami Michała Probierza, zachwycamy się tym, że Robert Lewandowski przed dwie minuty rozdawał autografy, do tego pocieszył płaczącą dziewczynkę, a Wojtek Szczęsny z Tymkiem Puchaczem fajnie pośpiewali z kibicami czekającymi pod hotelem.

Pytania o brak poświęcenia naszych piłkarzy 

Mnie jednak nurtują pytania, dlaczego polski piłkarz nie potrafi walczyć dosłownie do upadłego, jak ci z Gruzji w meczu z Turcją, czy ci ze Słowacji przeciw Belgom czy Anglikom? Za to ma zawsze gotowce z wymówkami, jak słowa Roberta Lewandowskiego, który Dariuszowi Szpakowskiemu tłumaczył, że nie za bardzo byliśmy w stanie coś zrobić, bo poziom każdego meczu w naszej grupie był „od ćwierćfinału wzwyż”. Nieśmiało kapitanowi przypomnę, że sami zgotowaliśmy sobie taką grupę. Wystarczyło nie tracić trzech bramek w II połowie meczu z Mołdawią, pokonać ją i Czechów u siebie i już awansowalibyśmy bez barażów i trafilibyśmy do znacznie łatwiejszej grupy. W marcu byłby czas na eksperymenty, które tak bardzo lubi selekcjoner Probierz. Zamiast tego, z nożem na gardle, musielibyśmy walczyć o awans.

Zbyt pochopna decyzja Cezarego Kuleszy

Swoje niezgrabne ruchy pędzlem na tym smutnym obrazie „Fiasko Polski na Euro 2024” położył PZPN. W jakim celu spieszył się z ogłaszaniem decyzji o dalszej pracy z kadrą selekcjonera Probierza?

 

„Podczas porannego spotkania z drużyną i sztabem szkoleniowym, Prezes PZPN Cezary Kulesza przekazał swoje pełne wsparcie, a także ogłosił, że selekcjoner Michał Probierz pozostanie na stanowisku Selekcjonera reprezentacji Polski” – oświadczyła federacja 25 czerwca, czyli przed meczem z Francją.

 

Jaki sygnał wysłał w ten sposób światu prezes Kulesza? Że nie interesuje go analiza występu reprezentacji na ME, którą selekcjoner przedstawi dopiero na najbliższym zarządzie PZPN-u. Że jest niekonsekwentny – decyzja o rozstaniu z Czesławem Michniewiczem, który na MŚ w Katarze osiągnął cel sportowy – wyszedł z grupy, czyli awansował do grona 16 najlepszych zespołów globu, została ogłoszona dopiero 22 grudnia 2022 r., czyli 18 dni po powrocie „Biało-Czerwonych” z mundialu. Poprzedziły ją przesłuchanie selekcjonera i ówczesnego menedżera Jakuba Kwiatkowskiego, w sprawie afery premiowej, a także narada zarządu.

 

Teraz klamka zapadła na gorąco, bez żadnej analizy faktów. Chciałbym usłyszeć powody takiej decyzji. Prezes Kulesza zwykł powtarzać, że Michał Probierz opanował kryzys po Fernando Santosie. I sporo w tym racji, ale też przez jego remisy z Mołdawią i Czechami trafiliśmy do trudnej grupy na Euro 2024. Chciałbym też dowiedzieć się, kiedy selekcjoner wyłoni żelazną podstawową „jedenastkę”. W czerwcowych meczach wystawił pięć różnych, rotując również w obronie, co bywa zgubne.

 

Najważniejsze jest jednak, aby Probierz przekonał zespół do powrotu do źródeł, do gry z pełnym poświęceniem, czy słynnej jazdy na tyłkach z ery Adama Nawałki. Kalkulowanie kluczowych postaci naszej drużyny: „Jestem zmęczony, wytrzymam jeszcze pięć minut, a później proszę o zmianę”, nie mieści mi się w głowie na tak ważnej imprezie. Reprezentowanie  barw narodowych wiąże się również z przesuwaniem progu bólu. Tak jak czynił choćby Henryk Kasperczak, prowadząc Wisłę Kraków. Nie reagował, gdy kilka metrów przed nim wił się z bólu mięśni brzucha Mirosław Szymkowiak, prosząc o zmianę. Kasperczakowi nikt nie mógł zarzucić braku litości. On, uczeń Trenera Tysiąclecia Kazimierza Górskiego wiedział, że bez poświęceń nie ma trwałego postępu. Dla dobra zawodnika i jego drużyny.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie