Były piłkarz Lechii: Na korzyść Rygi przemawia fakt, że ten zespół jest w trakcie sezonu
- Drużyna Riga FC lubi grać ofensywnie, ale nie wiem, jak teraz radzi sobie w grze obronnej. Być może jak Śląsk będzie miał piłkę, to z tym poziomem zawodników, jaki ma polski zespół, to myślę, że będą mieli bardzo dobre sytuacje, żeby coś strzelić – mówi były piłkarz Lechii Gdańsk, GKS-u Tychy i Bytovii, a niedawno asystent trenera w ekipie Riga FC, Sergejs Kozans.
W zeszłym roku był pan asystentem Tomisava Stipicia w zespole Riga FC. Byliście o krok od zdobycia tytułu mistrzowskiego, w ostatniej kolejce potrzebowaliście zwycięstwa z Valmierą FK, ale niestety to spotkanie zakończyło się remisem 1:1 i mistrzem Łotwy został zespół RFS Ryga.
Kiedy wygraliśmy finał krajowego pucharu, to mieliśmy jeszcze na trzy kolejki przed końcem trzy punkty przewagi nad RFS. To prawda, że w tym ostatnim meczu potrzebowaliśmy zwycięstwa, ale wcześniej graliśmy u siebie z Super Novą, a więc ostatnim zespołem w tabeli i tylko go zremisowaliśmy. Ta przewaga stopniała i do Valmiery jechaliśmy już tylko po zwycięstwo.
Czego zabrakło?
Doświadczenia i szczęścia. W ostatniej kolejce walczyliśmy do końca. Przegrywaliśmy z Valmierą, ale strzeliliśmy gola i doprowadziliśmy do wyrównania. Niestety było już trochę za późno i zabrakło nam czasu, żeby zdobyć jeszcze jedną bramkę i wygrać to spotkanie. Ogólnie mówiąc, to zabrakło nam może jakiejś stabilności. To akurat miał RFS i tutaj ten jeden detal przesądził o tym, że zabrakło nam tej wygranej i zakończyliśmy sezon na drugim miejscu.
Obecnie pracuje Pan jako asystent w bułgarskim zespole CSKA Sofia, a Riga FC zmierzy się ze Śląskiem Wrocław w eliminacjach Ligi Europy Konferencji. Jak Pan ocenia szansę Łotyszy na awans do kolejnej rundy?
Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Jeżeli spojrzymy na poziom zawodników, to szanse Śląska są może trochę większe. Na korzyść Rygi przemawia fakt, że ten zespół jest w trakcie sezonu. W zeszłym roku kiedy graliśmy z Węgrami, to było to widoczne, że byliśmy w rytmie meczowym i graliśmy co tydzień. A Śląsk dopiero zaczyna sezon i nie ma tego rytmu meczowego.
Zna Pan doskonale zespół Riga FC. Jaki jest styl gry referuje i jakie są najmocniejsze strony tej drużyny.
Ogólnie lubią grać w piłkę. Mają dobrych piłkarzy w środku pola. Chcą dominować swoich przeciwników, jeśli chodzi o posiadanie piłki. Na obu skrzydłach występują też dobrzy zawodnicy, którzy potrafią grać jeden na jeden, zrobić przewagę. Do tego wrócił teraz bardzo dobry napastnik Contreras, na którego trzeba uważać. Teraz troszkę mniej gra, ale w polu karnym jest bardzo groźny. Do tego Marko Regza, który potrafi znaleźć się w polu karnym i strzelić gola.
Poza tymi napastnikami o których Pan wspominał, to na kogo jeszcze w ekipie Rygi warto jeszcze zwrócić uwagę i dlaczego?
Obaj skrzydłowi są teraz w formie. Na lewej gra Niang z Senegalu, a bardziej z prawej Mankenda z Demokratycznej Republiki Konga. Dobrze prezentuje się także młody Łotysz Eduards Daskevics. Wszyscy dysponują świetnym dryblingiem i mogą sprawić Śląskowi problemy w defensywie.
A gdzie Śląsk może upatrywać swoich szans na wyeliminowanie zespołu Riga FC?
Przyznam się szczerze, że obecnie nie wiem, jakie to mogą być elementy. Z racji tego, że pracuję teraz w Bułgarii, to nie mam czasu, aby to tak dokładnie śledzić, jak oni grają, gdyż skupiam się przede wszystkim na pracy w CSKA. Wiem, że ostatnio są w formie, bo wygrywają mecze, ale grali z drużynami z dolnych rejonów tabeli. Każdy zespół ma jakieś słaby strony. Drużyna Riga FC lubi grać ofensywnie, ale nie wiem, jak teraz radzi sobie w grze obronnej. Być może, jak Śląsk będzie miał piłkę, to z tym poziomem zawodników, jaki ma, to myślę, że będzie miał bardzo dobre sytuacje, żeby coś strzelić.
Grał Pan w Lechii Gdańsk przez trzy sezony, potem jeszcze po pół roku występował w GKS Tychy i Bytovii. Jak Pan wspomina ten okres gry w Polsce? Może jakiś taki szczególny moment utkwił Panu w pamięci?
Bardzo dobrze wspominam ten czas. Wprawdzie nie miałem jakiejś dobrej i długiej kariery jako zawodnik, ale ten czas spędzony w Lechii Gdańsk zapamiętam do końca życia. To był najlepszy czas w mojej karierze i szczególnie zapamiętałem mecze przed własną publicznością. Nieważne, czy to było na Traugutta, czy już na nowym stadionie, to doping naszych kibiców, ich przyśpiewki były niesamowite. Pamiętam, ze gdy leciałem gdzieś do domu na jakieś wakacje, to bardzo często tęskniłem za tą atmosferą, jaką dawali nam kibice na naszych meczach.
A moment lub momenty, które szczególnie utkwiły Panu w pamięci z czasów gry w Polsce?
Pamiętam doskonale, jak oczywiście otwieraliśmy Arenę w Gdańsku, graliśmy wtedy z Cracovią. Stadion był pełny, a ja ostatnie trzydzieści minut byłem kapitanem, jak Tomek Dawidowski zszedł z boiska. No i plus ten mecz we Wrocławiu też na otwarcie stadionu. Kibice obu klubów mają zgodę i na trybunach było też ponad czterdzieści tysięcy ludzi. Naprawdę bardzo fajnie wspominam ten czas.
Transmisja przedmeczowego studia rozpocznie się o 16:30 w Polsacie Sport 1 i na Polsat Box Go. Od 17:45 będziemy też w TV4. Mecz Riga FC - WKS Śląsk Wrocław rozpocznie się o 18:00.
Przejdź na Polsatsport.pl