To nie czary. "Jaga" jesienią ma już puchary

To nie czary. "Jaga" jesienią ma już puchary
fot. PAP
To nie czary. "Jaga" jesienią ma już puchary

Pamiętam czasy, że jeszcze w trakcie wakacji polskie kluby żegnały się z marzeniami o fazie grupowej europejskich pucharów. Z niechęcią wspominam sezony, że jesienią pozbawieni byliśmy obecności w LM i LE. Teraz możemy ogłosić, że przynajmniej jeden polski zespół znajdzie się w nowej formule międzynarodowych rozgrywek. W litewskim Poniewieżu zrobiła to Jagiellonia. W rewanżu w Białymstoku przecież nic nie ma prawa się jej stać. Przy 4:0 nawet walkower mistrza Polski nie zatrzyma.

Przy wprowadzeniu przez UEFĘ Ligi Konferencji nie powinna to jednak być aż tak szczególna chwila. To musi być norma. Podparta w sierpniu o jeszcze jednego przedstawiciela we właściwych klubowych rozgrywkach. Tak zwana ścieżka mistrzowska, tym bardziej że dziś zaczyna się ona dla nas od drugiej rundy, daje najlepszemu polskiemu ligowcowi komfort przebrnięcia zaledwie jednej przeszkody, by czerpać profity z co najmniej jesiennego "poważnego" grania. Zrobił to najpierw Lech, potem Raków, a teraz szykuje się "Jaga".

 

ZOBACZ TAKŻE: Koncert Jagiellonii! Tak grającego mistrza Polski chcemy oglądać

 

Wymowne jest to, że dwa ostatnie krajowe złote medale zawisły na szyjach zawodników klubów, które dokonały tego po raz pierwszy w historii. Trudno się więc dziwić, że tak mocno po niepowodzeniach ligowych mogli pluć sobie w brodę na Bułgarskiej i przy Łazienkowskiej. Dlatego nie byli w stanie za długo przetrwać tam ostatnio pracujący w tych miejscach zagraniczni trenerzy. Zdobywasz krajowy tytuł i już dzięki temu – prawie – wszystko zaczyna się zgadzać. Oczywiście ważna jest jeszcze odrobina szczęścia w losowaniu, a przede wszystkim solidna gra. Ale nawet Karabach nie jest już tak straszny, jak kiedyś. Raków zdjął rok temu klątwę azerskiego potentata, która mocno nas kiedyś uwierała. Nikt nie wybaczy Lechowi, a tym bardziej Legii, jeśli te znów nie dostąpią krajowego berła, bo wpływa ono zasadnie na dostanie się do europejskiego skarbca.

 

To dobrze, że "Jaga" skoro jest w grze o Ligę Mistrzów, głośno mówi o tym, że walczy właśnie o nią. Logiczna filozofia. Ale jak mawia klasyk: "spokojnie". Czy w przeszłości, kiedy dwukrotnie awansowała tam Legia i raz Widzew, skorzystały one z tego, co Champions League im dała? Do lat dziewięćdziesiątych nie ma co wracać, to prehistoria, ale czy po tym, jak niemal dekadę temu na Łazienkowską znów zawitała największa klubowa piłka, klub wzniósł się na inny poziom? Stało się wręcz odwrotnie. Nie będę się więc obrażał, jeśli "Duma Podlasia" zacznie swą "pierwszą jesień" nawet od Ligi Konferencji. Za skromnie? Niekoniecznie. Nie sądzę, by ubiegłoroczna Liga Europy dała Rakowowi ogrom satysfakcji. Nie wydaje mi się, że z rozrzewnieniem się ją wspomina. Ten sezon, mimo sukcesu, okazał się jednak sporym rozczarowaniem. Drużyna, która zdaniem z wewnątrz klubu była o włos od Ligi Mistrzów, w Ekstraklasie uplasowała się na siódmym miejscu, niżej nawet od zabrzańskiego Górnika.

 

Jasne, że jeśli nadarzy się okazja, nikt nie będzie z niej rezygnować i zrobi wszystko, by z niej skorzystać. Dziś ważne jest jednak to, by "Jaga" do tego, co ją niebawem czeka, była przygotowana we wszystkich aspektach. By to, co dzieje się dziś, nie było tylko efemerydą. A przecież polska liga, na którą tak się często narzeka, jest tak wyrównana, że gwarancji przyjemnej powtórki za rok nikt aktualnemu mistrzowi Polski nie da.

 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie