Urocza wioska olimpijska, dobre jedzenie, ale fatalny transport. Jak sportowcy oceniają pierwsze dni pobytu w Paryżu?
Wygodne apartamenty, sporo atrakcji, różnorodne jedzenie, ale spóźniające się non-stop autobusy – to pierwsze wrażenia polskich sportowców z wioski olimpijskiej w Paryżu. Wioski, która jest zbudowana naprawdę ze smakiem, choć okolice cieszącej się złą sławą dzielnicy Saint-Denis na pewno temu nie pomagały.
– Wioska jest dość duża, a uroku dodaje fakt, że zlokalizowana jest na obu brzegach Sekwany. Odległości nie są problemem, bo w poruszaniu się po wiosce pomagają nam nasze polskie rowery – opowiada pływaczka Paulina Peda z AZS AWF Katowice. Pływacy już w sobotę rozpoczną swoje olimpijskie starty w Paryżu.
ZOBACZ TAKŻE: Szpiegowała rywalki. Została wykluczona z igrzysk
Peda, która chętnie podzieliła się z nami wrażeniami z wioski olimpijskiej podkreśla, że w porównaniu do igrzysk w Tokio, gdzie też reprezentowała Polskę, bardzo duże wrażenie robi rozbudowana strefa mieszkalna, gdzie zawodnicy nie mogą narzekać na nudę. – Jest dużo leżaków, różnych gier, które na pewno pomagają odpoczywać i pomogą w odreagowaniu po startach. Wrażenia na razie mam pozytywne, choć tak naprawdę ciągle jeszcze poznaję wioskę i każdego dnia odkrywam coś nowego. Na pewno rzuca się w oczy, że w godzinach szczytu w głównej stołówce jest sporo ludzi w godzinach szczytu i wtedy trzeba uzbroić się w cierpliwość. Ale na jedzenie już nie można narzekać, bo jest smaczne i różnorodne – dodaje pływaczka AZS AWF Katowice.
Sportowcy w wiosce olimpijskiej mieszkają, tak jak na wszystkich igrzyskach, w dość skromnie urządzonych apartamentach, ale w Paryżu są one wygodne. Pomyślano nawet o sportowcach z ponadwymiarowym wzrostem, bo łóżka, choć zbudowane z tektury, bo na igrzyskach na każdym kroku podkreśla się ich ekologiczny wymiar, to są rozkładane i można je znacząco wydłużyć! – Mieszkamy w dużych apartamentach, w moim przypadku jest on ośmioosobowy, podzielony na dwuosobowe sypialnie i mały salon. Jest też kilka łazienek, a mieszkanie jest naprawdę przestronne – opowiada Paulina Peda.
Na razie największym problemem jest transport olimpijski, który zupełnie nie trzyma się podanych rozkładów jazdy, a do tego autobusy często grzęzną w ulicznych korkach. Np. droga na pływalnię, która zbudowana w nowoczesnej dzielnicy La Defense, zajmuje najczęściej półtorej godziny. – Teraz jeszcze nie jest to aż taki problem, ale na pewno nabierze on znaczenia w momencie rozpoczęcia zawodów. Za to pływalnia robi ogromne wrażenie i mam nadzieję, że, jak to się mówi w naszym środowisku, "będzie szybki", choć jest dość płytki – mówi reprezentantka Polski.
Dla pływaczki AZS AWF Katowice zawody w Paryżu to już drugie igrzyska w życiu, ale ma również spore doświadczenia z uniwersjad. – Na pewno wioskę podczas ostatniej uniwersjady w Chengdu można absolutnie porównać do tej w Paryżu. Pobyt w Chendgu był super przeżyciem i mogę powiedzieć, że czułam się tak, jak na igrzyskach. Tu powagi sytuacji dodają wielcy sportowcy, których widujemy w wiosce, choćby Coco Gauff, Rafael Nadal czy Simone Biles czyli najlepsi z najlepszych. Ale muszę przyznać, że organizacja uniwersjad bardzo mocno przypomina igrzyska, co, moim zdaniem, wyjdzie tylko na plus, bo dużo sportowców może wcześniej obyć się z profesjonalną otoczką imprezy już wcześniej – zauważa Peda.
Igrzyska olimpijskie w Paryżu potrwają do 11 sierpnia.
Przejdź na Polsatsport.pl