"Z olimpijskiego pamiętnika". Kogo witam, kogo goszczę?

Inne
"Z olimpijskiego pamiętnika". Kogo witam, kogo goszczę?
fot. PAP
"Z olimpijskiego pamiętnika" to cykl tekstów naszego wysłannika podsumowujący każdy dzień na igrzyskach w Paryżu

Wbrew oczekiwaniom na igrzyskach nie będzie parytetu. O ile udało się zapewnić go wśród sportowców, tak na scenie podczas ceremonii otwarcia wystąpią same kobiety, m.in. Lady Gaga czy Celine Dion. Przecieki dotyczące piątkowych uroczystości to temat dużo nośniejszy niż ograne już na wszystkie sposoby bezpieczeństwo.

Muzyka wpada w ucho, więc kiedy weszliśmy z ekipą Polsatu Sport na dach naszego hotelu, z którego rozpościera się widok na Wieżę Eiffla i Lasek Buloński, nucąc "La boheme" Charlesa Aznavoura, ambasadora francuskiej muzyki na świat, jeden z najstarszych gości niemal poderwał się z miejsca. Zdziwiło go okrutnie, że niemal pół wieku młodsi od niego ludzie znają takie szlagiery, w dodatku przybysze spoza Francji.

 

ZOBACZ TAKŻE: "Z olimpijskiego pamiętnika". Paryż gotowy na wszystko

 

Nie wzięło się to znikąd. Choć Aznavour - przynajmniej dla mnie - postacią anonimową nie jest, warto było przypomnieć sobie jego sztandarowe utwory. Zresztą nie tylko jego, także Edith Piaf i innych, których utwory w nowych aranżacjach usłyszymy w piątek na ceremonii otwarcia. Podczas trzygodzinnego spektaklu mają wystąpić Lady Gaga, Celine Dion, Aya Nakamura czy Juliette Armanet. Możecie wierzyć lub nie, ale mówili o tym na tzw. mieście. Kiedy wydawało się, że to zwyczajne plotki, bo nawet paryska ulica musi o czymś mówić, dzienniki z "Le Parisien" włącznie potwierdziły to w swoich spekulacjach. Z reguły protokół ceremonii otwarcia igrzysk pozostaje niewiadomą do samego końca, jest niespodzianką dla ponad miliarda potencjalnych widzów na całym świecie, ale okazało się, że nie w sytuacji, kiedy show odbywa się poza stadionem. Pierwszy raz w historii, jeśli ktoś jeszcze nie wie. O ile obiekt taki można zamknąć na czas prób, wtajemniczeni podpisują klauzule poufności, tak trudno o szczelność, kiedy gwiazdy muszą wyjść z hotelu, zobaczyć scenę, na której wystąpią, itd. Ale przecieki były naprawdę duże, skoro francuskim mediom udało się już ustalić, kogo witają, kogo goszczą i kto co zaśpiewa. Dion ma mieć w repertuarze "Odę do miłości" Piaf, Nakamura zaśpiewa Aznavoura, a Armanet wyśpiewa "Imagine" Johna Lennona. Same kobiety, nie będzie żadnego parytetu.

 

A propos parytetu, niemal w każdej dzielnicy można natknąć się na plenerowe wystawy zdjęć kobiet sportsmenek. W Puteaux będącej fragmentem biznesowej dzielnicy La Defense, można obejrzeć fotografie sportsmenek wywodzących się z tej okolicy. Reprodukcje fotografii wykonała Emma Dandjoa Laupa, przedstawiają one głównie Alice Milliat, która walczyła o uznanie kobiet w sporcie, była jedną z największych na świecie aktywistek. Uprawiała wioślarstwo, a jednym z największych jej wrogów był… Pierre de Coubertin, ojciec nowożytnych igrzysk. Ponieważ był jawnym mizoginem i uważał za udział kobiet w sporcie za totalnie nieatrakcyjne, Milliat organizowała we Francji alternatywne zawody właśnie z udziałem kobiet. W Puteaux są też zdjęcia współczesnych sportsmenek, m.in. Frederique Thaller, ale nie są to atletki z wynikami na miarę świata, Europy czy nawet Francji. Są to bohaterki same dla siebie, swoich małych ojczyzn, które niczym Milliat chcą zmieniać świat. Przypomnijmy, że 100 lat temu na igrzyskach w Paryżu wystąpiła garstka pań, w 1928 roku było ich niespełna 10 proc., w Barcelonie w 1992 roku około 29 proc., aż wreszcie teraz mamy równouprawnienie, jakie igrzyska powinni mieć wpisane w swoją definicję.

 

Sportowo zaczyna się to wszystko rozkręcać jak należy. Nie było jeszcze otwarcia, a my już mieliśmy kontrowersję z nieuznaną bramką w meczu Argentyna – Maroko, z turnieju tenisowego wycofują nam się zawodniczki, wioska tętni już pełnią życia. Nie jest jednak idealnie, jak można się było spodziewać są już pierwsze kradzieże i rozboje. Nieopodal wioski w Saint-Dennis napadnięto i okradziono australijskich dziennikarzy. Doszło do tego, choć policji, funkcjonariuszy jest mnóstwo na każdym kroku. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Kiedy nagrywaliśmy w czwartek rozmowę nieopodal Place de Catalogne, nagle zrobiło się dość potężne zbiegowisko. Okazało się, że mdlejącej kobiecie ruszyło z pomocą aż sześcioro policjantów. Nie należy bagatelizować żadnego przypadku, ale dwoje z nich byłoby wystarczającą liczbą, a tu powstało zamieszanie na miarę poważnego incydentu.

 

Podobno paryżanie niezadowoleni z igrzysk już wyjechali z miasta. To ciekawe, bo wydaje się, że jest ich ze trzy razy tyle co miesiąc temu, kiedy kręciliśmy materiały do naszego codziennego studia. Ciekawe są również sondaże, okazuje się, że aż 60 proc. Francuzów w ogóle nie jest zainteresowanych igrzyskami, ale kiedy spojrzeć na telewizyjne kanały informacyjne, od igrzysk nie ma chwili oddechu. Najczęściej wybrzmiewający temat dotyczy oczywiście bezpieczeństwa, permanentnej kontroli wideokamer, sporo też o samej ceremonii i sposobie jej pokazywania w przekazie telewizyjnym. Realizatorzy wizji są w pełnej gotowości, muszą miksować obraz z kilkudziesięciu kamer. Dwa tygodnie temu na Sekwanie odbyła się próba generalna całej parady, podobno było sporo niedociągnięć, ale już 26 lipca wszystko ma przebiegać jak należy.

Z Paryża Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie