Iwańczyk: Gwiazdy igrzysk. W niedzielę zaczyna LeBron James
Jeśli schodzić z olimpijskiej sceny, to na własnych zasadach, ale z tak samo wielkim zaangażowaniem jak dwie dekady temu. 39-letni LeBron James już niczego nie musi. On chce - swojego kolejnego złota i piątego tytułu olimpijskiego z rzędu dla amerykańskiego Dream Teamu. Spekuluje się, że to najmocniejsza amerykańska drużyna od czasu legend z 1992 roku.
Podczas igrzysk w Barcelonie otworzył się całkiem nowy rozdział historii olimpizmu. Chodzi o start zawodowców z NBA pod amerykańską flagą, wcześniej kraj ten mogli reprezentować jedynie amatorzy z drużyn uniwersyteckich. Mecze z udziałem Michaela Jordana, Magica Johnsona, Larry’ego Birda, Charlesa Barkleya czy Scottie Pippena przyciągały największą uwagę podczas olimpijskich zmagań w stolicy Katalonii. Amerykanie oczywiście wygrali złoto, nie przegrywając żadnego meczu.
ZOBACZ TAKŻE: Ten sam trener, te same marzenia, inny skład. Koszykarze 3x3 powalczą o podium w Paryżu
Później występy gwiazd NBA stały się i regułą, i rytualną częścią każdych kolejnych igrzysk. Ich pobyt w wiosce olimpijskiej stał się atrakcją dla wszystkich innych jej mieszkańców. Pytani o najważniejsze wspomnienie z igrzysk, bardzo często sportowcy nie ograniczają się do własnych sukcesów, ale także do mniej lub bardziej przypadkowych spotkań z Shaquille O’Nealem, Hakeemem Olajuwonem, Kobe Bryantem czy właśnie LeBronem Jamesem, bo wszyscy ci byli gwiazdami swoich drużyn.
Choć z igrzysk na igrzyska siła Dream Teamów nie była już tak wielka, albo nie miała tak wyrazistych postaci jak w 1992 roku, Amerykanie notorycznie sięgali po złoto. Nie udało im się jedynie w 2004 roku w Atenach (triumfowała wtedy Argentyna). A właśnie wtedy James zadebiutował na olimpijskich arenach. Wygrał igrzyska w 2008 i 2012 roku, na dwóch kolejnych go zabrakło. Teraz wraca, by zakończyć karierę u boku takiej postaci jak Kevin Durant, który również jedzie na swoje czwarte igrzyska (dotąd tylko Carmelo Anthony grał na czterech turniejach olimpijskich).
Co ciekawe, będzie to jedna z bardziej utytułowanych indywidualnie drużyn USA w historii. Jadący do Barcelony Jordan, Johnson i Bird mieli w sumie dziesięć tytułów NBA. Jadący teraz James, Durant i Stephen Curry zebrali razem dokładnie tyle samo.
James chce wykonać swój Last Dance na własnych zasadach. Jak tłumaczy, nie jedzie po to, by uzupełnić swoje CV o kolejne dokonania, bo w koszykówce zdobył wszystko, co jest możliwe. Jedzie do Paryża, bo chce. I nie jest to jedynie przejaw kaprysu, bo zdaniem trenera reprezentacji Steve’a Kerra, jego doświadczony lider trenuje tak samo ciężko jak jego wiele młodsi koledzy. Po dwóch dekadach od olimpijskiego debiutu James sam narzuca sobie bardzo intensywny tryb przygotowań.
Nie sposób przypomnieć wszystkich klubowych osiągnięć Jamesa. Są to m.in. czterokrotne zwycięstwo w NBA, 20 nominacji do drużyn All-Stars, niezliczone nagrody MVP. Podczas igrzysk w Paryżu przejdzie on do historii jako najstarszy zawodnik w reprezentacji USA. Amerykanie rozpoczną zmagania na igrzyskach 28 lipca meczem z Serbią. James będzie miał wtedy 39 lat, 6 miesięcy i 29 dni.
Wcześniej najstarszym olimpijczykiem był Bird, który w Barcelonie miał 35 lat i 7 miesięcy. Poza Amerykanami w walce o podium będą liczyć się właśnie Niemcy, Serbowie, Kanadyjczycy (medaliści ostatnich mistrzostw świata) oraz gospodarze. Warto dodać, że z Jamesem w składzie reprezentacja USA nie poniosła porażki od mistrzostw świata w 2006 roku, a rozegrała dotąd 36 spotkań. Jeśli misja Paryż się powiedzie, gracz Los Angeles Lakers będzie miał na koncie cztery medale olimpijskie, w tym trzy złota (taki sam dorobek jak Carmelo Anthony). Lepszy pod tym względem będzie tylko Durant, który zmierza po czwarte mistrzostwo olimpijskie.
W niedzielę późnym popołudniem ekipa amerykańska rozpoczyna turniej, ich pierwszym rywalem jest Serbia z największymi gwiazdami - Nikolą Jokiciem i Bogdanem Bogdanoviciem - w składzie.
Przejdź na Polsatsport.pl