Klątwa siatkarzy. Czy Grbić i spółka ją przełamią?
Polscy siatkarze rozpoczęli już rywalizację na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu. Biało-Czerwoni w pierwszym meczu gładko pokonali Egipt 3:0 i zrobili duży krok w kierunku wyjścia z grupy. Ambicje naszej reprezentacji są o wiele większe, jednak na drodze do ich realizacji może stanąć coś, co przesądni bez dwóch zdań nazwaliby klątwą!
Niespełnione oczekiwania
W XXI wieku reprezentacja Polski w siatkówce mężczyzn wystąpiła na Igrzyskach w Atenach, Pekinie, Londynie, Rio de Janeiro i Tokio. Na każdą z tych imprez, może za wyjątkiem Aten, Biało-Czerwoni jechali jako główni faworyci do medalu, a wielu upatrywało w nich kandydatów do złota.
Zobacz także: O tym powołaniu Grbicia długo dyskutowano. "Odpłacił się za zaufanie"
Nad Wisłą miało miejsce – tak dobrze znane piłkarskim kibicom – „pompowanie balonika”, czyli windowanie oczekiwań wobec naszych reprezentantów i zawieszanie im złotych krążków na szyjach jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji. Niestety, za każdym razem napompowany nadziejami balonik pękał z hukiem, a odgłos „eksplozji” do dziś dźwięczy w uszach nie tylko fanów, ale także samych sportowców.
Ateński początek fatum
W 2004 roku Polacy nie byli jeszcze taką siatkarską potęgą, jak dziś. Wówczas trenerem kadry był Stanisław Gościniak, a tacy zawodnicy jak Paweł Zagumny, Piotr Gruszka, Krzysztof Ignaczak czy Sebastian Świderski pod jego wodzą nie byli w stanie pokazać pełni potencjału.
Polacy na turnieju wyszli z grupy, ale w ćwierćfinale ulegli Brazylijczykom 0:3. Rok później, na Mistrzostwach Świata biało-czerwoni zdobyli srebrny medal, a ten moment można potraktować jako początek wspaniałych sukcesów polskiej siatkówki. Niemniej, w 2004 roku podopieczni Gościniaka zapoczątkowali klątwę, która trwa do dziś.
Od Pekinu do Tokio
Na czterech kolejnych Igrzyskach Olimpijskich – w Pekinie, Londynie, Rio de Janeiro i Tokio – Polacy byli faworytami do medalu. Niestety, za każdym razem ich turniejowa przygoda kończyła się na ćwierćfinale.
W Chinach biało-czerwoni, po meczu godnym miana thrillera, ulegli Włochom 2:3. Cztery lata później, podczas Igrzysk w Londynie, Polacy musieli uznać wyższość późniejszych triumfatorów, Rosjan (0:3). Podobna sytuacja miała miejsce w Tokio, gdzie w ćwierćfinale lepsi okazali się Francuzi (2:3), którzy następnie, dość sensacyjnie, sięgnęli po złoto.
Najbardziej bolesna musiała być jednak porażka w Rio de Janeiro. Do Igrzysk Polacy przystępowali jako mistrzowie świata z 2014 roku. Na nic to się jednak zdało – klątwa ćwierćfinału miała się dobrze. Tym razem, tuż po wyjściu z grupy, Polaków z turnieju wyrzucili Amerykanie. Na otarcie łez, dwa lata później, biało-czerwoni znów sięgnęli po mistrzostwo świata.
Czy siatkarze mają szansę na medal?
Odpowiadając na powyższe pytanie: tak, oczywiście. Reprezentacja prowadzona przez Nikolę Grbicia jest wymieniana w roli faworytów do końcowego triumfu. Polscy kibice mają nadzieję, że tym razem nie tylko uda się przełamać klątwę ćwierćfinału, ale także powalczyć o krążek, a najlepiej ten z najcenniejszego kruszcu.
Kurek, Leon, Fornal, Śliwka – te nazwiska muszą robić i robią wrażenie na rywalach Polaków. Należy jednak pamiętać, że światowa czołówka prezentuje niezwykle wysoki poziom, a o zwycięstwie lub porażce mogą zadecydować niuanse. Dyspozycja dnia, zjawiskowa lub wręcz przeciwnie, kiepska postawa jednego zawodnika może przechylić szalę na jedną ze stron – oby jak najczęściej, na stronę biało-czerwoną.