Wisła Kraków rusza na Wiedeń. Zbigniew Boniek prognozuje! "Piłka się zmieniła"
- Wisła absolutnie nie musiała przegrać pierwszego meczu z Rapidem. Nie uważam też, że rewanż w Wiedniu będzie dla niej jakimś wielkim problemem. Dzisiaj, w erze VAR-u, gra na wyjeździe nie jest już takim utrudnieniem jak dawniej. Piłka się zmieniła – powiedział nam Zbigniew Boniek, który ocenił także pierwsze mecze nowego sezonu Ekstraklasy.
Michał Białoński, Polsat Sport: Ekstraklasa wróciła i nie można powiedzieć, by uczyniła to z przytupem. Większość meczów jest nudna, mało intensywna. W zderzeniu z zakończonym dwa tygodnie temu Euro 2024 bolą oczy i zęby. Ma pan podobne wrażenia?
Zbigniew Boniek: Oczywiście, przeskok do naszej ligi bezpośrednio po mistrzostwach Europy powoduje, że nie ma momentu wyczekiwania, tęsknoty za Ekstraklasą. To wszystko się na siebie nakłada. Natomiast kalendarza nie zmienimy. Wynika on z tego, że bardzo szybko przystępujemy do eliminacji o europejskie puchary. Do tego w naszym klimacie ponad miesiąc gry między drugą połową grudnia a styczniem musimy odpuścić. Dlatego trzeba się z tym pogodzić, że co dwa lata, tuż po zakończeniu MŚ czy ME rozpoczyna się Ekstraklasa. Nasza liga i wielkie imprezy poruszają się po dwóch różnych torach, na których pociągi pędzą z różną prędkością. Nie ma co nad tym płakać. Tak po prostu jest od wielu lat.
ZOBACZ TAKŻE: Wisła Kraków nie składa broni! Jarosław Królewski: Radykalna i szybka poprawa
Zbigniew Boniek o zmianach w Lechu Poznań
Gratuluję zwycięstwa Widzewa nad Lechem Poznań. Dla "Kolejorza" miał być to sezon odkupienia, ale już zaczynają się schody. Prezes Rutkowski dostaje już po głowie za sprzedanie w jednym czasie Filipa Marchwińskiego i Kristofera Velde, na miejsce których nie sprowadzono jeszcze godnych następców. Nowy trener Niels Frederiksen nie ma łatwego chleba. Nie dziwi pana polityka Lecha?
Lech ma jeden z najwyższych budżetów w Polsce, ale pieniądze nie grają. Wcale nie jest powiedziane, że ten, kto jest najbogatszy, musi być najlepszy. Gdyby tak było, to reprezentacje krajów arabskich zdobywałyby mistrzostwo świata i wygrywałyby rywalizację klubową. Co do Lecha, to Widzew go totalnie zdominował w pierwszych 25 minutach, a później się mądrze bronił. Oczywiście, Lech ma potencjał, aby rok w rok walczyć o tytuł mistrza Polski na dużym spokoju. Natomiast, patrząc z boku, wydaje mi się, że tam jest stagnacja. W Poznaniu myślą, że jak się zmieni trenera, to następuje nowe rozdanie. Tymczasem do nowego rozdania potrzebna jest zmiana wielu innych rzeczy – podejścia do prowadzenia klubu.
Muszę powiedzieć, że zawsze miałem słabość do Lecha, od dawna mu po cichu kibicuję. Dzisiaj widzę, że jego polityka prowadzenia klubu pęka w szwach. Widzew ma i mniejszy budżet, i piłkarzy z innej półki, ale piłkarsko, jako drużyna, wyglądał dużo lepiej, był lepiej ustawiony, bardziej skoncentrowany. Jego polski trener Daniel Myśliwiec świetnie ustawił drużynę taktycznie. Tymczasem Lech sięgnął po trenera, którego nazwisko większości kibiców ciężko wymienić. Ale ludziom w klubie się wydaje, sięgnięcie po takiego maga z zagranicy to najlepsze rozwiązanie. To jest tylko mrzonka! Życzę Lechowi jak najlepiej, niech się szybko podniesie. A jak chce zrobić nowe rozdanie, to nie tędy droga. Ono nie polega na zmianie trenera.
Zbigniew Boniek o nowym obliczu Legii Warszawa
O wiele lepiej wiedzie się Legii, która wygrała obydwa mecze ligowe, a do rywalizacji o Ligę Konferencji weszła z futryną, strzelając sześć bramek walijskiemu Caernarfonowi. Gdy kilka miesięcy temu dyrektor Jacek Zieliński oddawał szatnię enfant terrible naszych trenerów Goncalowi Feio, wydawało się, że to randka w ciemno.
Za wcześnie na wyciąganie zbyt daleko idących wniosków, szczególnie po meczu pucharowym. Walijczycy to drużyna na poziomie naszej trzeciej, czwartej ligi. Ale muszę powiedzieć, że Legia sprawia wrażenie drużyny zorganizowanej, która wie, czego chce i jak się ma poruszać. Drużyny, w której wszyscy dopasowują się do kolektywu. W pierwszych dwóch kolejkach to właśnie Legia najbardziej mnie przekonała. Oczywiście, poza Widzewem, na którego patrzę sercem. Wprawdzie w Kielcach Legia wygrała tylko 1:0, ale zasługiwała na trzy punkty. Widać, że w Legii każdy wie, co do niego należy i jak się ma zachowywać. Na tę ligę to może wystarczyć. Od trzech lat Legia nie zdobyła tytułu mistrza Polski.
Na razie Legia zaskakuje pozytywnie. Podobnie jej trener Goncalo Feio. Oczywiście, ma łatkę kontrowersyjnego, ale w piłce, żeby być dobrym, musisz taki być. Piłka to nie jest zabawa dla grzecznych dzieci.
Co się dzieje ze Śląskiem Wrocław? Zbigniew Boniek diagnozuje
Na drugim biegunie jest Śląsk Wrocław, który wyraźnie został w blokach startowych. Zasłużenie przegrał z Piastem w Gliwicach i – co gorsza – wrócił na tarczy z rywalizacji o Ligę Konferencji z FC Ryga na wyjeździe. Wcześniej ledwie zremisował z Lechią u siebie.
Ja uważam, że Śląsk zrobił rzecz nieprawdopodobną w zeszłym sezonie, zdobywając tyle samo punktów, co Jagiellonia. Jeżeli chodzi o potencjał, umiejętności piłkarzy Śląsk nie jest drużyną, która może myśleć o takich wynikach na trwałe. Zeszły sezon był szczytem pracy trenera Jacka Magiery, drużyny i całego klubu. Natomiast teraz będzie dużo ciężej. Przede wszystkim wrocławianie stracili Exposito, na którym się opierała cała gra ofensywna Śląska. Potencjał zespołu nie jest tak wielki, żebyśmy mogli nazwać Śląska faworytem w jakiejkolwiek wyprawie w ramach walki o Ligę Konferencji. W polskiej lidze wygrywać będzie również ciężko, bo ja nie widzę za dużo jakości w drużynie. Chylę czoła przed Jackiem i drużyną za to, co zrobili w zeszłym sezonie. Natomiast jeśli się nie pozbierają mentalnie i nie uświadomią sobie, że nie są żadną wielką drużyną, tylko muszą gryźć trawę, żeby jakikolwiek mecze zremisować czy wygrać, to nie wróżę im dobrze.
Trener Marek Papszun po powrocie do Rakowa od razu wygrał 2-0 na wyjeździe z Motorem. Wierzy pan w takie powroty?
Obowiązuje przysłowie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, ale to są tylko słowa. Ja uważam, że Papszun jest na tyle dobry i doświadczony, zna środowisko, i na tyle wyciągnął wnioski po swojej pierwszej przygodzie w Częstochowie, że wie doskonale jak tę drużynę poukładać. Jeśli chodzi o potencjał ludzki, dla mnie Raków, razem z Lechem i Legią to są pierwsze trzy drużyny do tego, żeby walczyły o tytuł mistrza Polski. Do tego dochodzi Jagiellonia, która zaczyna nabierać pewności siebie. Natomiast Marek Papszun z Rakowem może śmiało walczyć o najwyższe trofea.
Zbigniew Boniek o przygodzie Wisły Kraków z europejskimi pucharami
Wisła Kraków występy na zapleczu Ekstraklasy zaczęła od czerwonej kartki i remisu z Polonią Warszawa, ale dzięki dwóm zwycięstwo przeszła pierwszego rywala na drodze do Ligi Europy – KF Llapi. Schody zaczęły się od ostatniej porażki z Rapidem Wiedeń w Krakowie. W kontekście do rewanżu w Austrii uważa pan, że Wisła będzie skazana na Ligę Konferencji?
Według mnie, Wisła absolutnie nie musiała przegrać pierwszego meczu. Nie uważam też, że w rewanż w Wiedniu będzie dla niej jakimś wielkim problemem. Dzisiaj, w erze VAR-u, gra na wyjeździe nie jest już takim utrudnieniem jak dawniej. Piłka się zmieniła, Rapid Wiedeń to była dobra marka, ale kilka ładnych lat temu. Natomiast dziś, patrząc na pierwszy mecz, nie wydawała mi się znacznie lepsza od Wisły. Może jest bardziej dojrzała, ale absolutnie Wisłę stać na zwycięstwo 1-0, czy nawet 2-0, żeby przejść do trzeciej rundy eliminacji. Zobaczymy, jak to się ułoży. Czytam, że znowu ktoś ma być z Wisły sprzedany, a to nie pomaga w koncentracji, w przygotowaniu do meczu, natomiast od Wisły nie możemy oczekiwać Bóg wie czego. Jest to drużyna z pierwszoligowego poziomu rozgrywek, która w zeszłym roku znakomicie zagrała w Pucharze Polski, trzeba jej bić brawo. Natomiast jeżeli uda jej się przejść Rapid, to tylko należą się Wiśle brawa. Trzeba powiedzieć jedną rzecz – nie myślę, że Wisła stoi na straconej pozycji. Wydaje mi się, że spokojnie może powalczyć.
Ostatnio PZPN zorganizował konferencję dla trenerów z udziałem leciwego już Roya Hodgsona, który z Anglią nie osiągnął żadnego sukcesu, a ostatnie trofeum zdobył 23 lata temu, prowadząc Kopenhagę. Wcześniej triumfował w latach 70. i 80. w Szwecji. Nie sądzi pan, że pociąg do nowoczesnej piłki mógł mu odjechać?
Muszę powiedzieć, że kursokonferencja, na której był trener Hodgson i selekcjoner Michał Probierz, to wydarzenie organizowane przez PZPN cyklicznie, co roku. To spotkanie wszystkich trenerów z piłki profesjonalnej. Zawsze przyjeżdża ktoś, kto ma większe doświadczenie. Wydaje mi się, że od każdego można się czegoś nauczyć i czegoś dowiedzieć. Znam osobiście Hodgsona. Jego wiedza, umiejętności, przemyślenia na temat piłki są bardzo trafne i celne. Ma tyle doświadczenia, że może się z wieloma rzeczami podzielić. To nie jest tak, że najlepiej mówią o piłce, najlepiej przedstawiają jej niuanse tylko ci, którzy ostatnio wygrali, są młodzi i znajdują się na topie. Na poprzedniej kursokonferencji był m.in. Arrigo Sacchi. Takie spotkania, dyskusja, zapytania, mogą tylko pomóc. Z pewnością wieku pana Hodgsona bym się nie czepiał.
Przejdź na Polsatsport.pl