Wymowne słowa po meczu polskich siatkarzy z Brazylią. I pytanie, czy zdążą?

Dariusz OstafińskiInne
Wymowne słowa po meczu polskich siatkarzy z Brazylią. I pytanie, czy zdążą?
fot. PAP
Polscy siatkarze wygrali na igrzyskach w Paryżu z Brazylią (3:2) i już są pewni wyjścia z grupy.

Polscy siatkarze wygrali na igrzyskach w Paryżu z Brazylią (3:2) i już są pewni wyjścia z grupy. Wciąż jednak nie zachwycają i nie grają swojej najlepszej siatkówki. Widać jednak, że forma rośnie. – Tylko teraz pojawia się pytanie, czy zdążymy przed końcem igrzysk. Czy na ten nasz ostatni mecz - oby to był finał - osiągniemy ten szczyt? Widać, że rośniemy, ale chodzi o to, czy zdążymy urosnąć na tyle, żeby to złoto zgarnąć – mówi Jakub Bednaruk, ekspert Polsatu Sport.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Jakby miał pan skwitować mecz z Brazylią jednym słowem czy zdaniem, to co by pan powiedział?

 

Jakub Bednaruk, ekspert Polsatu Sport, były siatkarz i trener: Kamień z serca.

 

Myślałem, że powie pan: Leon.

 

Nie, jednak kamień. Bo gdyby nie ten dobry moment Hubera w czwartym secie, to byłaby jedna wielka panika.

 

Nie podobało się panu?

 

To nie tak. Chodzi tylko o to, że nie był to jeszcze nasz normalny poziom. Nadal jesteśmy pod kreską. Pozytywne jest to, że choć średnio graliśmy, to potrafiliśmy pokonać świetnie prezentującą się Brazylię. To naprawdę trzeba docenić, że Polska - nie grając swojej najlepszej siatkówki - gra i wygrywa z najlepszymi na świecie. Brazylia to nie jest ta drużyna sprzed roku. Wtedy wyglądali źle, teraz - wręcz przeciwnie.

 

To skoro my - nie grając najlepszej siatkówki - wygrywamy z Brazylią, to chyba finał i medal są na wyciągnięcie ręki?

 

Nie wygramy tych igrzysk, grając tak, jak z Brazylią.

 

Dlaczego?

 

Bo w końcu trafi się ktoś lepszy od Brazylii. Bo zdarzy się, że nie będziemy asami rozgrywać meczów, choć może nie powinienem tak mówić po ostatnim meczu Francuzów. Amerykanie też ustawili sobie mecz zagrywką. Z drugiej strony - mając przeciwnika lepszego niż Brazylia - nie możemy liczyć na asy. Można się doczepić też do innych rzeczy. Choćby do słabego początku Śliwki czy też gry naszej prawej strony. To się musi zmienić. Muszą się pokazać lepsze wersje tych chłopaków. Jak chcemy przepychać mecze i liczyć na indywidualne przebłyski, to może się to źle skończyć.

 

Jednak Leon sobie z Brazylią poradził. Wygrał nam ten mecz.

 

Nie można zagrać lepiej asów niż on i zdobyć 14. i 15. punkt w tie-breaku. Jednak patrząc na cały mecz, to Leon miał różne momenty. Czasem ewidentnie cierpiał. Czasem był zerojedynkowy. Liczby na przyjęciu też miał słabe. Nie można jednak czynić z tego zarzutu, bo wszyscy grali na niego. Gdyby jednak wyrzucić te dwa asy, to trzeba by powiedzieć, że on ma rezerwy. Szczególnie w ataku.

 

Jakby pan miał stworzyć listę największych grzechów reprezentacji i powiedzieć, co jest bezwzględnie do poprawy, to co by to było?

 

Chyba wymieniłbym jedną rzecz. Nie pamiętam meczu, żeby cała siódemka zagrała rewelacyjnie lub po prostu dobrze w jednym czasie i w jednym miejscu. Zatorski raz jest świetny, raz słaby. Kurek tak samo. Można by tak wymieniać, bo w zasadzie wszyscy siedzą na huśtawce. A jak ma być finał i złoto, to trzeba by równo zagrać te trzy mecze. Na razie jest tak, że szarpiemy, że liczymy na jakieś popisy naszych gwiazd. Najlepiej, porównując to do piłki, jakby Leon przebiegł całe boisko i trafił do pustej. Z Brazylią to się stało, ale tak się na dłuższą metę nie da.

 

Więcej grzechów nie ma?

 

To jest ten największy i najważniejszy. Jakby rozkładać wszystko na czynniki, to można by dodać, że zawsze coś nie funkcjonuje, ale jakoś to maskujemy, ukrywamy problemy. Jak nie idzie prawa, to gramy przez środek. To też pokazuje naszą klasę, że potrafimy to robić, co nie zmienia faktu, że to jest problem.

 

 

Czas wydaje się być jednak naszym sprzymierzeńcem.

 

Tak. Tylko teraz pojawia się pytanie, czy zdążymy przed końcem igrzysk. Czy na ten nasz ostatni mecz - oby to był finał - osiągniemy ten szczyt? Widać, że rośniemy, ale chodzi o to, czy zdążymy urosnąć na tyle, żeby to złoto zgarnąć.

 

A co panu podpowiada trenerski nos?

 

To jest możliwe i ja w to bardzo wierzę. Grbic wszystkie ważne mecze z naszą kadrą grał z najlepszymi wersjami zawodników, które ma. Oczywiście może się zdarzyć, że tym razem znów tak będzie i się nie uda. To jest tylko sport. Najważniejsze, żeby dojść do stanu, gdzie nam samym nie będzie niczego brakowało.

 

W grupie został nam mecz z Włochami, ale on już nie ma takiego ciężaru gatunkowego, jak ten z Brazylią. Nic od niego nie zależy.

 

Mamy trochę luzu, bo jednak trzeba powtórzyć, że z Brazylią to pachniało niebezpiecznie. Poprzeczka idzie jednak wyżej, bo Włosi, podobnie jak my, są typowani do medalu. Zobaczymy, jak wyglądamy na ich tle. No i zobaczymy, jak oni wyglądają na naszym.

 

Może wróci Fornal. Przydałby się.

 

To na pewno. Z Brazylią raz dotknął piłkę. Z Włochami może być jednak potrzebny w szerszym wymiarze, bo mamy swoje problemy. Śliwka ma problemy i dobrze, że chociaż Semeniuk obudził się na koniec.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie