Szczere wyznanie Igi Świątek. "Wiele razy chciałam to kończyć"
Iga Świątek odebrała w sobotę brązowy medal igrzysk olimpijskich. Kilkadziesiąt minut później pojawiła się w studiu Magazynu Olimpijskiego Paryż 2024, gdzie opowiedziała o swoich odczuciach po zakończeniu turnieju.
Polka w piątek sięgnęła po brązowy medal, pokonując Annę Karoline Schmiedlovą. Dzień później wzięła udział w oficjalnej dekoracji.
Zobacz także: Świątek odebrała brązowy medal igrzysk olimpijskich (ZDJĘCIA)
- Miałam więcej czasu, żeby ochłonąć po meczu półfinałowym. Piątek był niesamowity, ale w sobotę na spokojnie podeszłam do ceremonii. To zrobiło na mnie wrażenie. Stojąc na podium, cała kariera przeleciała mi przed oczami. Nigdy nie spodziewałam się, że będę walczyła o medale. Jestem z siebie dumna - stwierdziła.
Motywacją dla tenisistki był jej ojciec Tomasz, który w 1988 w Seulu zajął siódme miejsce w wioślarskiej czwórce podwójnej.
- Dedykacja jest oczywista, ten turniej ma dla mnie takie ogromne znaczenie, bo to tata wychował mnie i moją siostrę w poczuciu, że igrzyska olimpijskie to najważniejsza sportowa impreza, choć wielu tenisistów nie traktuje tego w ten sposób. Chciałam przyjechać i zdobyć medal. Bez taty by mnie tu nie było. Jako dziecko wiele razy chciałam kończyć tę przygodę. Nie spodziewałam się, że mam szansę osiągnąć taki sukces, a tata ze swoim dorosłym punktem widzenia potrafił powiedzieć, że ciężka praca zawsze prowadzi do efektu. To on sprawił, że tu jestem - dodała.
Świątek mierzyła się nie tylko z rywalkami, ale też z oczekiwaniami polskich fanów. Wielu z nich zawiesiło zloty medal na szyi Polki jeszcze przed rozpoczęciem turniejem olimpijskiego. Jak ocenia to Świątek?
- Nie jest łatwo. Wydawało mi się, że wiele przeżyłam w sporcie i że wiele wiem o swoje. Te zawody pokazały mi, że mam sporo do nauki. Ten turniej był bardzo ciężki. Przyznam, że ja i mój zespół zrobiliśmy wszystko, bym mogła grać jak najlepiej. Miałam poczucie, że nie gram do końca dla siebie, ale też dla innych. To na pewno chciałabym poprawić nie tylko na kolejnych igrzyskach, ale w całej karierze. Przyznam, że sama narzuciłam na swoje barki trochę ciężaru. Zaakceptowałam już, że na tym poziomie sportowym wszyscy zawsze będą mnie obserwowali i oceniali. W głębi serca chciałabym to zrobić dla siebie. Myślę, że jak następnym razem tak zrobię, to nawet jeśli nie osiągnę tego, co bym chciała, to będzie mi łatwiej i będę mogła cieszyć się z tego wszystkiego - zakończyła.