Psycholożka Igi Świątek szczerze o igrzyskach. "Tak wygląda ten świat"
Chwilę po zdobyciu brązowego medalu olimpijskiego przez Igę Świątek, w przestrzeni medialnej pojawiły się pytania, czy 3. miejsce naszej zawodniczki jest dobrym wynikiem, czy może rozczarowaniem. Odpowiedź na to pytanie dla wielu nie jest jednoznaczna i to nawet mimo tego, że nasza zawodniczka jako pierwsza reprezentantka Polski, sięgnęła po medal w tenisie.
Oczekiwania były ogromne. Przed startem turnieju tenisowego wydawało się, że Iga Świątek jest "skazana na sukces". Ulubione paryskie korty i aura czterokrotnej zwyciężczyni Rolanda Garrosa. Gdzie jak nie tutaj? - pytali się kibice chwilę przed pierwszym meczem liderki rankingu. Oczekiwania na złoto było ogromne, o czym przed kamerami Polsatu Sport opowiedziała psycholożka liderki rankingu WTA - Daria Abramowicz.
ZOBACZ TAKŻE: Szczere wyznanie Igi Świątek. "Wiele razy chciałam to kończyć"
- Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, czy trudniejsze dla Igi było dźwignięcie tych igrzysk pod względem sportowym, czy psychologicznym. My patrzymy na to, jak na spójny proces, dlatego, że jedna sfera wpływa na drugą. Jedna bez drugiej nie istnieje. Bez optymalnego przygotowania mentalnego, bez przygotowania pewnych predyspozycji i zasobów, trudno jest wykorzystać maksymalnie potencjał fizyczny. Z kolei bez umiejętności sportowych, taktycznych - tak zwanej formy sportowej, trudno jest odczuwać poczucie sprawczości na korcie. Myślę, że to jest połączone - odpowiedziała Abramowicz.
Przemysław Iwańczyk zauważył, że najwięcej pytań po przegranym półfinale przez Polkę, dotyczyło tego, czy ona będzie w stanie psychicznie się pozbierać przed meczem o brąz.
- Myślę, że mecz o brąz pokazał, że w 24 godziny też można przeformułować pewne rzeczy i osiągnąć maksymalny możliwy wynik. Tak jak Iga sama powiedziała, była przygotowana na tyle, skoro tyle osiągnęła - powiedziała psycholożka Świątek.
Presja na sukces Świątek w Paryżu była olbrzymia. Polka od początku stawiana była w gronie faworytek do złota. W Polsce większość kibiców nie wierzyła w inny scenariusz niż ten, w którym liderka rankingu z łatwością zdobywa krążek z najcenniejszego kruszcu.
- Pracowaliśmy nad tym, żeby Iga nie tyle wyrzucała to z głowy, o ile akceptowała, przeformułowywała i przenosiła ten punkt ciężkości koncentracji na siebie, na swoje standardy pracy i na swoje wykonanie sportowych założeń. To są normalne codzienne wyzwania. Oczekiwania zewnętrzne są i będą zawsze. Tak wygląda ten świat i w takim kierunku on podąża. Naszym zadaniem jest się do tego adaptować i budować takie strategie, które nam w tym pomogą. Różnica jest taka, że przychodzą czasami momenty, na które składają się różne powody, że w jednym momencie te oczekiwania uderzają w człowieka trochę mocniej. Nie mówię tylko o zewnętrznych, ale też wewnętrznych tych osobistych. Czasami łatwiej tym zarządzić a czasami trudniej - podsumowała Abramowicz.
Przejdź na Polsatsport.pl