Paweł Fajdek mocno o krytykach! "Zapraszam do czytania książek"

Inne
Paweł Fajdek mocno o krytykach! "Zapraszam do czytania książek"
Fot. Cyfrasport
Paweł Fajdek mocno o krytykach! "Zapraszam do czytania książek"

- Trzeba zacząć od tego, że jeżeli ktoś potrafi czytać, to powinien czytać do końca. Jeżeli ktoś potrafi słuchać, to powinien słuchać do końca. Prędkość w rzucie młotem ma bardzo duży wpływ na technikę tego, jak to robimy. Byłem przygotowany dobrze motorycznie. Natomiast poziom techniczny był o "level" niżej - powiedział Paweł Fajdek.

Przypomnijmy, że reprezentant Polski zajął piąte miejsce w konkursie rzutu młotem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Oczekiwania kibiców, jaki samego zawodnika były jednak wyższe. Po zawodach w rozmowie z mediami pięciokrotny mistrz świata stwierdził, że "był za dobrze przygotowany". 35-latek wytłumaczył, o co mu chodziło w jego wypowiedzi, a także zwrócił się do krytyków. 

 

- Nie miałem wystarczająco dużo czasu, by "obrzucać się" na tych prędkościach. Tak wyszło. Wszystko powinno być przynajmniej dwa, trzy metry dalej. Mówiłem, że przygotowałem się na sto procent, ale nie podołałem technicznie. To jest koniec tłumaczenia. Jeśli ktoś nie rozumie tego, co ja mówię, to zapraszam do czytania książek, uczenia się lub na kurs instruktora lekkoatletyki. Może to pomoże - powiedział stanowczo Fajdek. 

 

ZOBACZ TAKŻE: Polki w kolejnej rundzie. O starcie dowiedziały się w ostatniej chwili 

 

Złoto w rzucie młotem wywalczył Ethan Katzberg. Kanadyjczyk już w pierwszej próbie osiągnął odległość 84,13 m, która okazała się nie do pobicia dla konkurentów. Zdaniem Szymona Ziółkowskiego, a zatem trenera Fajdka, imponujące otwarcie konkursu w wykonaniu późniejszego mistrza olimpijskiego nie wpłynęło na postawę jego podopiecznego. 

 

- Lekkoatletyka jest sportem indywidualnym. Wykonujemy swoją pracę w kole, a to, że ktoś rzuca dalej, to jest jego sprawa. Na nas to w żaden sposób nie wpływa. Nikt w tym konkursie nie był przygotowany na to, żeby rzucić 84,13. Paweł był przygotowany bardzo dobrze, ale nie na 84,13. To był wynik, który był poza nami. Nie interesował nas w żaden sposób. Po prostu chcieliśmy rzucić jak najdalej. Wyszło jak wyszło, ale mamy minimum na mistrzostwa świata w przyszłym roku - tłumaczył mistrz olimpijski z Sydney. Za rok lekkoatletyczny czempionat globu odbędzie się w Tokio. Odległość uzyskana przez Fajdka (78,80 m) już teraz dała mu prawo udziału w mistrzostwach. 

 

Warto wspomnieć, że ostatnie miesiące nie były łatwe dla zawodnika z Żarowa. Na początku maja zmarł ojciec młociarza. Fajdek opowiedział, w jaki sposób radził sobie z żałobą. 

 

- Nie był to łatwy czas. Nie chcę się tym tłumaczyć. Śmierć bliskiej osoby jest czymś, co każdy przeżywa inaczej. Mnie dotknęło bardzo mocno. Starałem się zbierać i się zbierałem. Wstawałem na trening i starałem się go wykonywać. Są to emocje, które trudno zrozumieć, jeśli się tego nie doświadczy. Było to dla mnie tyle trudne, że przez miesiąc nie mogłem się odnaleźć się na rzutni czy siłowni. Lepiej już do tego nie wracać, pamiętać te dobre rzeczy i skupić się na tym, co przed nami - podkreślił. 

 

Cała rozmowa z Pawłem Fajdkiem i Szymonem Ziółkowskim w poniższym materiale wideo. 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie