Te słowa przejdą do historii, czyli jak wygraliśmy mecz z USA

Robert MałolepszyInne
Te słowa przejdą do historii, czyli jak wygraliśmy mecz z USA
fot. PAP

Tego meczu nie da się opisać – powiedział przy stanie 11:10 dla Polski w piątym secie półfinału igrzysk olimpijskich w Paryżu nasz komentator Wojciech Drzyzga. Chwilę wcześniej Amerykanie przegrywali 8:11, a Drzyzga zaczął zakładać swój legendarny amulet polskiej reprezentacji siatkarzy, czyli zegarek, dając znak, że to już jest nasz mecz. Jeszcze nie był. Jak to więc wygraliśmy? – zapraszamy na nasz opis i analizę spotkania Polska – USA.

"Jak to wygraliśmy nie wiem. Ale mogę powiedzieć jedno – nigdy się nie poddawaj, nigdy. Szczególnie wtedy, gdy nie idzie po twojej myśli. Ani w sporcie, ani w życiu. I nie wolno bać się tego, że się potem przegra" – te proste, banalne słowa – nigdy się nie poddawaj, przejdą do historii polskiego sportu, pewnie i światowego.

 

Wypowiedział je po wygranym półfinale igrzysk olimpijskich Polska – USA nasz kapitan Bartosz Kurek. W oczach miał łzy. Polska po 48 latach znów zagra o olimpijskie złoto w siatkówce.

 

Mecz Polska - USA czyli powrót z piekielnych otchłani

 

Wróciliśmy z otchłani, z dna piekieł, z pełnej nicości. Każde z tych słów i tak nie odda tego, w jakiej sytuacji znajdowali się polscy siatkarze w tym meczu. Po pierwszym, wygranym w miarę pewnie secie, choć nie obyło się bez nerwów, bo było już 24:20 dla nas, a skończyło się 25:23, w kolejnych trzech partiach zaczęła się polska droga przez mękę.

 

- Słoweńcy postawili nam wysoko poprzeczkę. Ale to co zrobili Amerykanie, to było uniesienie tego poziomie w stratosferę. Musieliśmy wykonać każdy kolejny atak z maksymalną siłą i precyzją, by dobić się do boiska. Musieliśmy przyjmować bomby na zagrywce i odpowiadać tym samym – mówił po meczu z wywiadzie dla Eurosportu Bartosz Kurek. 

 

I zanim odpowiemy na tytułowe pytanie, jak my to wygraliśmy, trzeba oddać Amerykanom, że zagrali rzeczywiście kosmiczną siatkówkę od początku drugiego, do połowy czwartego seta. Amerykanie grali nie gorzej, a nawet na pewno lepiej niż Włosi w przegranym przez Polskę 1:3 meczu grupowym.

 

Przyjmowali w punkt większość naszych naprawdę dobrych zagrywek. Jak było trzeba stawali do przyjęcia w czterech i to działało. Micah Christenson grał z każdej piłki tak, że praktycznie nie stawialiśmy bloku. No i ten Matthew Anderson – przez lata zapewne najlepszy siatkarz świata, będący u schyłku swej kariery, zagrał tak, jak za swych najlepszych czasów. Czyli genialnie. Niemal bezbłędnie w ataku. Skończył wprawdzie ze skutecznością 57% i 24 punktami, ale bardzo długo atakował na poziomie 70-80%. Skrzydłowy! Do tego wspierała go cała drużyna. Amerykanie zagrywali, bronili, kontrowali, tak, że wydawało się, że nie da się ich zatrzymać.

 

Dramat Janusza, problemy Zatorskiego półfinale igrzysk w Paryżu

A do tego te nasze problemy. Najpierw drżeliśmy, czy mecz dokończy Paweł Zatorski, po tym jak przypadkowo, wydawało się, że niegroźnie zderzył się z Marcinem Januszem. Było 9:14 w III secie. Przegraliśmy go do 14. Do 14! W półfinale igrzysk, wicemistrzowie świata i mistrzowie Europy zostali rozjechani przez grających koncertowo Amerykanów.

 

W IV secie straciliśmy rozgrywającego Marcina Janusza, który przegrał z bólem pleców. Zszedł zaraz na początku, przy stanie 2:3. Chwilę później po asie serwisowym Andersona pod nogi Fornala było już 3:5, potem 4:8 po serwisie w siatkę Leona i 5:9, po ataku z środka Holta. Amerykanie dalej przyjmowali każdą naszą mocną zagrywkę w punkt. Wreszcie 7:10 po kolejnym świetnym ataku Russella, który jak Anderson, przypomniał sobie swoje najlepsze lata i zagrał na 63% skuteczności (21 pkt).

 

Co się wydarzyło w czwartym secie meczu z USA

 

No więc co się wydarzyło? „Za włosy Polacy wyciągają tego seta” – krzyczał po akcji, w której zdobyliśmy 10 punkt Wojciech Drzyzga.

 

I to tak było. Polacy walczyli o wszystko, wszystkim, w każdym momencie, na każdym centymetrze boiska. Ta akcja to był atak Kurka z kontry na prawym skrzydle. Akcja wielofazowa, w której najpierw brali udział Leon i Fornal. Akcja w której piłka przechodziła na obie strony. W końcowej jej fazie obronił Łomacz, a potem wystawił oburącz dolnie Leon. Wszystko jakimś cudem, wszystko na pograniczu ekwilibrystyki, zwłaszcza podbicie piłki z poziomu parkietu przez Łomacza, wszystko na pełnym ryzyku. I udało się.


TO BYŁA AKCJA MECZU. Akcja, która przechyliła szalę na naszą korzyść. Amerykanie wciąż prowadzili 12:10, ale zobaczyli po drugiej stronie lwa, który wreszcie się przebudził. I zaczął kąsać.

 

Polska zaczyna kąsać w półfinale igrzysk w Paryżu, Amerykanie odpowiadają

 

11:12 po ataku Leona.
11:13 po ataku Andersona.
13:13 as Leona na Andersonie
14:15 i 15:16 po atakach Fornala, który w tym secie i już do końca staje się naszym liderem.

 

Wielki mecz Tomasza Fornala

Fornal walczy na wysokich piłkach, prowokuje rywali długimi spojrzeniami po udanych akcjach, super przyjmuje i walczy o każdą piłkę w obronie. Słowem lider, który pociągnął za sobą zespół. Ten mecz skończy z 62% skutecznością i 14 punktami na koncie. Zdobytymi w kluczowych momentach, wiele razy na wysokiej piłce, potrójnym często bloku. 


16:16 – ZNÓW BRONIMY, a Huber, który w tym meczu długo się męczył (graliśmy tylko z dwójką środkowych i tak będzie też w finale, bo kontuzji doznał i już nie wystąpi w tym turnieju Mateusz Bieniek), wreszcie kończy, wreszcie nie myli się z środka, co przytrafiło mu się wcześniej aż trzy razy.

Ale potem znów jest źle. Huber myli się po raz czwarty, a Holt zalicza asa (perfekcyjna zagrywka w linię obok Leona).


Wracamy po błędzie Holta i kolejnym ataku Fornala na 20:20. Ale dodajmy jakim ataku – ataku z szóstej strefy, czyli z środka drugiej linii. Ten atak, ten punkt, być może kluczowy dla losów meczu, to także zasługa Grzegorza Łomacza.

 

Łomacz - cichy bohater półfinału z Amerykanami 

 

Nasz doświadczony rozgrywający wszedł za Janusza i udźwignął ciężar meczu. Nie tylko nie zawiódł  ale urozmaicił grę, zaczął uruchamiać środek nawet po gorszym przyjęciu z drugiego, czy trzeciego metra, przyspieszył i wykorzystywał rozkręcającego się z minuty na minutę Fornala.

 

Gdy Anderson zaatakował na 21:21, miał na koncie 21 udanych ataków z 30! Ale kolejne akcje skończył dopiero w tie-breaku, najpierw na 1:0, a potem przy stanie 14:11 dla nas. To on skończył kontrę na 14:12. Ale o tym za chwilę.

 

Bo najpierw końcówka być może najbardziej niesamowitego seta w historii polskiej siatkówki.
22:21 blok Leona, 22:22 Amerykanie po ataku Jaeschke, 23:22 Leon, 24:22 – as Leona, 24:23 Russell, po przyjęciu kolejnej bomby Leona i 25:23 Fornal. Żyjemy, jest 2:2. Gramy tie-breaka. 

 

Jak to wygraliśmy – punktowo, akcja po akcji właśnie tak, jak przedstawiliśmy powyżej. Wygraliśmy charakterem, charyzmą, historią polskiej siatkówki, wielkością tych zawodników, którzy naprawdę gryźli parkiet. Przemowa, a raczej hasło złożone z niemal samych przekleństw, jakie Fornal rzucił do kolegów jest już wiralem. I Polacy rzeczywiście zaczęli się z Amerykanami po siatkarsku "nap....". 

Wielkie emocje w końcówce tie-breaka meczu Polska - USA

 

W tie-breaku prowadziliśmy od początku do końca. Choć momenty były. Choćby ten przytoczony na wstępie, gdy Holt zaliczył kolejnego asa na Fornalu i było tylko 11:10.

 

No i ta końcówka. Po kiwce Leona na kontrze (wcześniej Leon z Kaczmarkiem udany wyblok) prowadziliśmy już 14:10.

14:11 jest po ataku Jaeschke.
14:12 po kontrze Andersona (podbity Leon)
14:13 Leon w aut.

 

Leon - Bóg siatkówki 

 

I WRESZCIE. Leon dźwiga na barkach ciężar całego siatkarskiego świata. Ponad 40 milionów Polaków na całym świecie i pewnie kilku milionów kibiców na jego rodzinnej Kubie. Wilfredo Leon atakuje na 15:13. Kończy!


Jesteśmy w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu. 

 

Tak właśnie to było. Do statystyk, MVP – pewnie Fornal, słabszych i lepszych momentów Polaków, przejdziemy w kolejnych tekstach. Mamy czas. WIELKI FINAŁ DOPIERO W SOBOTĘ.

Polska zagra w nim z obrońcami tytułu, gospodarzami igrzysk. Francuzi w drugim półfinale pokonali 3:0 Włochów. To Trójkolorowi zabrali nam w Tokio marzenia o medalu. Teraz czas na wielki rewanż. Ależ to będzie mecz. 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie