"Jago", dziś zagraj swoje. Jesienią może będziesz musiała się zmienić
Dobrych wieści nigdy nie za wiele, więc Jagiellonia Białystok szykująca się do rewanżu z Bodo Glimt o rundę play-off eliminacji do Champions League wie, że przełożenie ligowego meczu z Motorem Lublin już przyniosło swój skutek. Niezależny od niej samej. Mistrz Polski pozostał bowiem na pierwszym miejscu ligowej tabeli, bo mimo rozegrania trzech spotkań, nikt w czwartej kolejce nie był w stanie go wyprzedzić.
Niedzielna próba ataku na "fotel" Widzewa i poniedziałkowa Piasta zakończyły się fiaskiem. Cokolwiek we wtorek w Norwegii się nie wydarzy "Jaga" i tak wróci do Polski nie dość, że ze świadomością, że i tak zagra jesienią w pucharach to jeszcze do tego wciąż jako lider Ekstraklasy. Nawet strata Dominika Marczuka, który postanowił spełnić swój amerykański sen, nie będzie tak boleć. Okno transferowe będzie jeszcze długo otwarte. Wiedząc, jak dyrektor sportowy Łukasz Masłowski świetnie współpracuje z trenerem Adrianem Siemieńcem, można być pewnym, że wybiorą takiego piłkarza, który będzie pasował do filozofii gry. I niech dziś zespół z Podlasia też się nie zmienia. Niech gra swoje. Zresztą inaczej chyba nie umie. I nie chce. Ale w dalszej perspektywie być może trzeba będzie spróbować coś zmienić.
ZOBACZ TAKŻE: Bolesna porażka Barcelony na ostatniej prostej przed rozpoczęciem nowego sezonu
Nie ma sensu znęcać się nad drużyną z północno-wschodniej Polski, że w pierwszym spotkaniu z Norwegami nie była sobą. Bodo od 2020 roku zagrało w Europie blisko 60 meczów, występując w tym czasie trzykrotnie w fazach grupowych Ligi Konferencji i Europy. To doświadczenie, którego nie kupisz. Możesz je tylko zdobyć. Dlatego wspomniana powyżej uwaga o sytuacji krajowej Jagiellonii to nie tylko kontekst statystyczno-humorystyczny. By europejska przygoda tego klubu miała sens, musi być kontynuacja. Wiedząc też, że choć naszą ligę krytykuje się na wielu płaszczyznach, do pucharów dostać się z niej jest zdecydowanie trudniej, niż na przykład właśnie z Norwegii.
Jeżeli zabrany zostanie ci atut możliwości kreacji, a swojego dnia nie ma twój "centralny układ nerwowy" w postaci Jesusa Imaza, dobrze byłoby być gotowym na przestawienie wajchy trochę w inną stronę. W Europie swym nastawionym na kreowanie futbolem wynik osiągnąć będzie trudniej niż w lidze, która też pewnie takiej "Jagi" w końcu się nauczy. Nadejdzie więc moment, że by pozostać w czołówce i zaliczyć przyjemny czas w Europie, zespół będzie musiał zacząć grać bardziej pragmatycznie i mniej piłkarsko. Może nawet z pięknego łabędzia stać się brzydkim kaczątkiem, choć w naturze jest to niemożliwe. Gra bez posiadania piłki nie musi być wcale cierpieniem. Pod warunkiem, że się tego nauczysz.
Przejdź na Polsatsport.pl