Zmarł Franciszek Smuda

Piłka nożna
Zmarł Franciszek Smuda
fot. Cyfrasport
Zmarł Franciszek Smuda

W wieku 76 lat w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie zmarł Franciszek Smuda, były znakomity trener, w latach 2019-2012 selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski. Od kilku lat chorował na nowotwór krwi.

Smuda urodził się 22 czerwca 1948 roku w miejscowości Lubomia koło Wodzisławia Śląskiego. Jako piłkarz grał na pozycji obrońcy w Unii Racibórz, Odrze Wodzisław, Stali Mielec (w barwach tej drużyny debiutował w ekstraklasie) i Piaście Gliwice.

 

Na początku lat 70. wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie był zawodnikiem Wisły Garfield, Harford Beicentennials, Oakland Stompers, Los Angeles Aztecs i San Jose Earthquakes. W międzyczasie, za namową Andrzeja Strejlaua, wrócił do Polski i bronił barw Legii Warszawa. Kończył karierę piłkarską w klubach niemieckich SpVgg Fuerth i VfR Coburg (1980-1982).

 

Grę w USA i Niemczech traktował jako dodatkowy zarobek, bowiem pracował tam również fizycznie. - Byłem zwykłym kopaczem - zwykł mawiać o swoich piłkarskich zdolnościach.

 

W VfR Coburg rozpoczął w 1983 roku karierę szkoleniową. Przez wiele lat mieszkał w Norymberdze i prowadził także ASV Forth oraz FC Herzogenaurach. Na przełomie lat 90. w Turcji był trenerem Altay Izmir i Konyaspor Konya, a po powrocie znalazł zatrudnienie w FFV Wendelstein.

 

Od 1993 roku pracował w Polsce, z krótkim epizodem na Cyprze. Rozpoczął od Stali Mielec, w której pomoc finansową zaangażował się niemiecki biznesmen Thomas Mertel. Smuda utrzymał dwukrotnie ekipę w ekstraklasie, wprowadził niemieckie wzorce, a przy okazji ciągle utrzymywał bliskie kontakty z tym krajem.

 

W Widzewie postawił na niego Andrzej Grajewski i był to strzał w dziesiątkę. Najpierw Smuda zdobył wicemistrzostwo kraju, a następnie dwa razy z rzędu triumfował z łodzianami w lidze. W sezonie 1996/97 Widzew awansował do Ligi Mistrzów i rywalizował z Borussią Dortmund, Atletico Madryt oraz Steauą Bukareszt.

 

Po trzecie w karierze mistrzostwo Polski sięgnął w 1999 roku z Wisłą Kraków. Kilka miesięcy później "Franz" prowadził już treningi Legii Warszawa. Właśnie wtedy był blisko objęcia stanowiska selekcjonera polskiej kadry. Ostatecznie wybór padł na Jerzego Engela.

 

Z Łazienkowskiej odszedł na początku rundy wiosennej sezonu 2000/2001 i wrócił do Wisły Kraków. Kolejnym przystankiem w jego karierze był Widzew, z przerwą na epizod w Piotrcovii Piotrków Trybunalski (zaledwie jeden mecz w drugiej lidze, przegrany 0:4 z Arką Gdynia).

 

Po powrocie z Cypru, gdzie był zatrudniony w Omonii Nikozja, utrzymał w ekstraklasie Odrę Wodzisław. Wyższe cele postawiono przed nim w Zagłębiu Lubin i Lechem Poznań - z obydwoma zdobył brązowe medale MP. Po zakończeniu sezonu 2008/09 rozstał się z Lechem, ze względu na brak porozumienia co do wysokości pensji. Wcześniej awansował z nim do 1/16 finału Pucharu UEFA, po udanych występach w fazie grupowej.

 

Od września 2009 ponownie był szkoleniowcem Zagłębia. 29 października 2009 jego kandydaturę na selekcjonera władze PZPN zaakceptowały niemal jednogłośnie - opowiedziało się za nią 15 z 16 głosujących członków zarządu związku. Od głosu wstrzymał się jedynie Stefan Majewski, który prowadził kadrę w dwóch ostatnich meczach eliminacji MŚ-2010 po zwolnieniu Holendra Leo Beenhakkera.

 

Smuda poprowadził Biało-Czerwonych na Euro 2012, których gospodarzami były Polska oraz Ukraina. Występ naszej reprezentacji w turnieju nie okazał się jednak sukcesem - polski zespół zremisował po 1:1 z Grecją oraz Rosją, przegrał 0:1 z Czechami i nie zdołał awansować do pucharowej fazy turnieju.

 

Potem Smuda trenował jeszcze niemiecki SSV Jahn Regensburg (2. Bundesliga), Wisłę, Widzew i Górniku Łęczna. Ostatnim klubem, w którym pracował jako trener była dwa lata temu Wieczysta Kraków. Z zespołem tym wywalczył awans do 3. ligi.

 

Przez lata mówiono o Smudzie, że ma wyjątkową umiejętność mobilizowania zawodników, wyzwalania w nich dodatkowej motywacji. "Trener musi mieć serce na dłoni, ale bat w ręku" - tak sam przedstawiał filozofię swojej pracy.

 

- W mobilizowaniu jest świetny, potrafi jak nikt utrzymać dyscyplinę w zespole, no i ma piłkarskiego farta, a to najważniejsze. W ogóle Smuda ma to "coś" w sobie... Jest sportowym iluzjonistą, piłkarskim Davidem Copperfieldem - powiedział kiedyś o trenerze Grajewski, który ściągnął go do Widzewa.

 

Nie zgadzał się z zarzutami wobec Smudy, że w pracy trenerskiej "działa na nos, a laptop przydaje mu się tylko jako podstawka na filiżankę z kawą". - Znam trenera, który nosi ze sobą dwa laptopy. I co z tego? - mówił Grajewski.

 

Przed rokiem na portalu PZPN "Łączy nas piłka" z okazji 75. urodzin Smudy napisano: "Powiedzieć o nim 'osobowość' to zdecydowanie za mało. Z pewnością trudno znaleźć w polskim futbolu w ostatnich trzech dekadach postać równie barwną, a zarazem kontrowersyjną. Trenera, którego jedni uwielbiają, a inni kontestują jego warsztat i umiejętności. Który na krajowym podwórku osiągnął wszystko".

 

"Trenerze, dziękujemy za wszystko! Spoczywaj w pokoju!" - napisano na stronie Widzewa po śmierci Smudy.

 

"FRANCISZEK SMUDA - na zawsze w naszej pamięci! Spoczywaj w pokoju, Trenerze!" - pożegnała Smudę Wisła Kraków na platformie "X".

 

Za pośrednictwem mediów społecznościowych kondolencje dla rodziny i bliskich zmarłego trenera złożył PZPN.

 

PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie