Iwanow: Brutalne zderzenie. Z rzeczywistością
Wisła Kraków - Cercle Brugge. Obszerny skrót meczu
Legia Warszawa - Drita. Obszerny skrót meczu
Jagiellonia Białystok - Ajax. Obszerny skrót meczu
1-6 Wisły Kraków z Cercle Brugge i 1-4 Jagiellonii Białystok z Ajaksem Amsterdam – oba u siebie - brzmią jak smutny żart, ale taka jest niestety rzeczywistość. Przecież już wcześniejsze i nie tak dawne zetknięcie się polskiej klubowej piłki z Rapidem Wiedeń i Bodo Glimt wskazało nam miejsce w szeregu, więc w sumie nie mieliśmy logicznych przesłanek, by liczyć na coś więcej.
Jednak patrząc już tylko na same suche wyniki, brzmią one brutalnie. Jest jeszcze gorzej, jeśli zagłębimy się w okoliczności obu czwartkowych meczów. Nawet jeżeli weźmiemy poprawkę, że w przypadku "Białej Gwiazdy" mówimy o zespole, który nie gra w krajowej elicie.
ZOBACZ TAKŻE: Trener Jagiellonii po meczu z Ajaxem: Za łatwo straciliśmy dwa gole
Optymistyczne zapowiedzi, że niebawem zaatakujemy 15. miejsce w rankingu UEFA i wystawimy dwa zespoły w eliminacjach do Champions League, można z powrotem włożyć na półkę między bajki. Nie zrobiliśmy żadnego postępu, nie wykonaliśmy kroku naprzód. Tak samo jak wcale nie rozegraliśmy z reprezentacją dobrego Euro. Mistrz Polski, mimo że przez wiele tygodni patrzono na niego przez różowe okulary, jest słabszy od tego sprzed roku z Częstochowy, który dotarł jednak do rundy play off eliminacji do Champions League i napsuł sporo krwi Kopenhadze. I grał jednak w Lidze Europy.
To, że Jagiellonia w pięciu meczach ograła jedynie litewski Poniewież, nie daje jej dobrej rekomendacji. Z całej naszej pucharowej eliminacyjnej marszruty docenić można jedynie Śląsk Wrocław, który i tak odpadł z międzynarodowej rywalizacji najwcześniej, Wisłę za wyeliminowanie Spartaka Trnava i Legię za Brondby. Skromnie, jak na prawie dwa miesiące cotygodniowej walki o Europę.
W czwartek honor polskiej piłki obroniła tylko Legia Warszawa. Ale jak to często ma miejsce w stolicy, po 2-0 z Dritą zamiast uśmiechu więcej była narzekań i utyskiwań. Że brzydko, że rywal przecież przez długi czas w dziesiątkę i w związku z tym stworzonych zostało mało sytuacji, że mecz w sumie kiepski i tak dalej i tak dalej. Jednak po pierwsze za podejście i strategię przeciwnika Goncalo Feio nie odpowiada, za fakt, że w ostatniej rundzie prowadzona przez niego drużyna gra z ekipą słabszą niż w trzeciej, też nie. Wynik w perspektywie wyjazdu do Pristiny na rewanż wydaje się bezpieczny. A ornamenty?
Od Legii będzie można wymagać więcej od września. Jesienią zacznie się prawdziwe testowanie. Nie tylko w pucharach, ale i w Ekstraklasie. Z jakimikolwiek ocenami, krytyką czy prognozami bym się wstrzymał. Na razie nie ma się bowiem do czego przyczepić. Nawet jeśli o formie Legii trudno powiedzieć, że "mucha nie siada", to jest ona na czele ligowej tabeli i jedną nogą w Lidze Konferencji.
Przejdź na Polsatsport.pl