Mocne słowa po meczach polskich drużyn! "Europejscy średniacy robią z nami, co chcą"
Szok po czwartkowych meczach europejskich pucharów. Wisła Kraków przegrała 1:6 z Cercle Brugge KSV, Jagiellonia Białystok oberwała 1:4 od Ajaksu. Tylko Legia Warszawa, po raczej słabym starciu, pokonała outsidera z Kosowa 2:0. – Wstyd, po prostu wstyd – mówi Zbigniew Koźmiński, były prezes Górnika Zabrze. – Bardzo przeraża zbitka wyników tych dwóch meczów, ale chcieliśmy mieć dwie drużyny w Lidze Konferencji i ten cel zrealizujemy – dodaje Antoni Bugajski, publicysta Przeglądu Sportowego.
Mistrz Polski Jagiellonia Białystok odpadł w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z FK Bodo/Glimt (0:1 i 1:4), teraz odpadnie w czwartej rundzie eliminacji Ligi Europy z Ajaksem Amsterdam. Po 1:4 u siebie trudno spodziewać się cudów.
Jagiellonia za dużo straciła
- Jagiellonii będę jednak bronił – mówi nam Antoni Bugajski z Przeglądu Sportowego. – Po zdobyciu tytułu ta drużyna straciła ważnych zawodników. Dominik Marczuk, najlepszy skrzydłowy, wyjechał do Stanów. Odszedł też Bartłomiej Wdowik, czołowy lewy obrońca. Jeśli do tego dodamy, że Nene czy Hansen nie są w tej najlepszej formie, a nowi potrzebują czasu, żeby się zgrać, to należało zakładać, że nasz mistrz wiele w pucharach nie nabroi. Po odpadnięciu z Ajaksem Jaga trafi jednak do Ligi Konferencji, gdzie będziemy mieć dwie polskie drużyny, a przecież na to liczyliśmy.
ZOBACZ TAKŻE: Właśnie z tego wziął się pogrom Wisły Kraków! "To było absurdalne”
Bugajski nieco usprawiedliwia i przykłada lód na rozpalone głowy, bo oczekiwania i nadzieje to jedno, ale realna ocena potencjału polskich ekip to drugie. – Wizerunkowo dostaliśmy strzał w kolano, bo w jeden wieczór dwie polskie drużyny zostały rozbite. Jagiellonii jednak zwyczajnie nie było stać na więcej. Ten zespół ma zrywy, ale nie potrafi zagrać całego meczu na dużej intensywności.
Wisła to pierwszoligowy średniak
Jeszcze gorzej wygląda ocena Wisły Kraków, która jest w tej chwili pierwszoligowym średniakiem. W drugiej rundzie Ligi Europy odpadła z Rapidem Wiedeń (1:2, 1:6), a czwartej rundzie Ligi Konferencji dostała 1:6 od Cercle Brugge KSV. I tak już jednak zrobiła swoje i zaskoczyła, eliminując Spartaka Trnava, który przecież potrafił wyrzucić za pucharową burtę Lecha Poznań, czy Legię. Wisła sobie jednak ze Słowakami poradziła.
- Pewnego progu Wisła jednak nie przeskoczy i o tym trzeba pamiętać – zauważa Bugajski. – Nawet w pierwszej lidze ta drużyna jest nisko i gra słabo, więc czemu w pucharach miałoby być inaczej. Już z Rapidem Wiedeń dostali 1:6, teraz to się powtórzyło. Wisła ma z przodu Rodado, młodego Sukiennickiego i Urygę, który daje jakość w defensywie. To jednak za mało.
Tego nasz ekspert kompletnie nie rozumie. "Potem boli"
Dla Zbigniewa Koźmińskiego, byłego prezesa Górnika Zabrze, ale i też człowieka przez lata związanego z Wisłą nie ma jednak żadnego usprawiedliwienia. – Wstyd, po prostu wstyd. Europejscy średniacy robią z nami, co chcą. Muszę powiedzieć, szkoda, że niektórym drużynom nie da się zakazać startu. A już kompletnie nie rozumiem, dlaczego Wisła nie zrobiła rozeznania i na jakiej podstawie chciała grać z Belgami otwarty futbol. Potem boli.
- Pamiętam, jak świętej pamięci Franek Smuda po 3:4 z Barceloną w Krakowie, w rewanżu zaparkował autobus w polu karnym. Świetnie bronił Sarnat, dostaliśmy 0:1, wstydu nie było. A teraz atakuje, bo tak wypada, a potem jest śmiesznie – zauważa Koźmiński.
"Zieloni, niedouczeni trenerzy"
Zdaniem byłego działacza czwartek z pucharami pokazał, że daleko nam do europejskich salonów. – Trzecia liga europejska też wydaje się za mocna, więc trzeba by jeszcze zrobić czwartą. Żarty jednak na bok. No musimy jednak trochę lepiej się do tych meczów przygotować. Ci nasi trenerzy zieloni, niedouczeni muszą dowiedzieć się czegoś więcej o europejskiej piłce, bo w innym razie będzie bolało jeszcze nie raz – ocenia Koźmiński.
Bugajski mówi, że ten ostatni czwartek po prostu oddaje realną siłę polskich drużyn. – Może, jakby sędzia nieudacznik nie skrzywdził Śląska z FC Sankt Gallen, może jakby grały Lech z Rakowem, to byłoby odrobinę lepiej, ale poza tym dokładnie w tym miejscu jesteśmy. Jakby ktoś zobaczyłby same wyniki, te 1:4 i 1:6 o tej samej porze, to powiedziałby, że to różnica klasy i tak właśnie było. Jest to z pewnością sygnał ostrzegawczy dla nas.
W rewanżach cudów nie należy się spodziewać, bo Jagiellonia i Wisła nie mają dosyć jakości, by odrobić straty w meczach wyjazdowych. Legia natomiast poradzi sobie spokojnie z Dritą Gnjilane i wraz z Jagiellonią zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji.
Przejdź na Polsatsport.pl