Rekord świata i dramat Róży Kozakowskiej. "Przeszył mnie ból, jakiego jeszcze nigdy nie poczułam"
Róża Kozakowska: Nadal jestem w szoku, bo myślałam, że ten pierwszy rzut był nieudany
Paulina Malinowska-Kowalczyk: Koszt rekordu świata jest duży, bo Kozakowska uszkodziła sobie bark
Róża Kozakowska pobiła własny rekord świata w rzucie maczugą
Róża Kozakowska z rekordem świata w rzucie maczugą! Polka pobiła swoje własne osiągnięcie z czerwca tego roku i zdeklasowała rywalki podczas konkursu na igrzyskach paralimpijskich w Paryżu, zdobywając złoty medal. Niestety, najlepszy wynik został okupiony kontuzją barku. 35-letnia lekkoatletka udała się na konsultację do punktu medycznego.
Polka zdeklasowała rywalki już przy pierwszej próbie, popisując się wynikiem 31,30 metrów! Kozakowska przystąpiła do rywalizacji w rzucie maczugą jako zdecydowana faworytka - autorka byłego rekordu świata oraz rekordu olimpijskiego z Tokio. Ten pierwszy wynosił 28,77 metrów, a drugi 28,74.
- Dobra informacja jest taka, że Róża pobiła swój rekord świata - 31,30 - o 2,5 metra. Zła strona tego rekordu jest taka, że uszkodziła sobie bark i wymaga pomocy medycznej. Będziemy na bieżąco informowani i jest szansa że Róża jeszcze dzisiaj do nas dołączy, ale wszystko zależy od jej stanu zdrowia - powiedziała Paulina Malinowska-Kowalczyk, ekspertka Polsatu Sport.
ZOBACZ TAKŻE: Będzie kolejny medal w Paryżu! Ogromne emocje w meczu Polek
Warto wspomnieć, że rzut maczugą nie jest jedyną dyscypliną w jakiej startuje Kozakowska na tych igrzyskach. Polka miała uczestniczyć również w pchnięciu kulą, jednak kontuzja może wykluczyć ją z rywalizacji.
- Warto przypomnieć historię Róży, która stała się popularna po igrzyskach w Tokio, kiedy zdobyła złoto w rzucie maczugą i srebrny medal w pchnięciu kulą, ale jeszcze w 2019 roku podczas mistrzostw świata w Dubaju startowała w skoku w dal. Została wycofana z biegu sprinterskiego ze względu na jej stan zdrowia i niedługo po tych mistrzostwach okazało się, że nie może dalej skakać. Wtedy prawie się załamała. Trener zaproponował jej, aby wystartowała w rzucie maczugą i tak się zaczęła jej niewiarygodna historia. Dziś trzymamy kciuki za jej stan zdrowia, cieszymy się, że dała nam tyle radości. Powiedziała nam, że bardzo chciałaby być królową tych igrzysk i znowu zdobyć złoto, konkurs wciąż trwa, ale dalej nikt nie był w stanie pobić rekordu Róży - oznajmiła Malinowska-Kowalczyk.
Żadna z przeciwniczek nie mogła dorównać naszej 35-letniej reprezentantce, która zdobyła złoty medal. Zawodniczka, która najbardziej zbliżyła się do wyniku Polki, traciła do niej około 2 metrów.
- Róża skończyła 35 lat, jeśli można powiedzieć, że rekord świata jest prezentem urodzinowym to jest on przepiękny nie tylko dla niej, ale dla całej Polski. - dodała ekspertka.
Kontuzję skomentowała też sama rekordzistka świata. Mimo łez i ogromnych emocji, była w euforii po wyniku, który, jak podkreślała, był jej najlepszym w życiu rzutem.
- Nadal jestem w szoku, bo myślałam, że ten pierwszy rzut mi nie wyszedł. Poczułam potworny ból, jakiego jeszcze nigdy nie poczułam. Ledwo mogłam złapać maczugę i nie dałam rady oddać wszystkich rzutów. Wyleciał mi bark, ręka mogłaby polecieć razem z maczugą, gdyby nie skóra. Najbardziej się boję tego, że nie będę mogła wystąpić w kuli, do której tak się przygotowywałam - powiedziała zalana łzami Kozakowska.
Jeszcze przed oddaniem rzutu przez Polkę mogliśmy usłyszeć głośne okrzyki "Róża, Róża" na trybunach. Wielu kibiców postanowiło aktywnie dopingować 35-latkę, która podziękowała każdemu za wsparcie, nie szczędząc ciepłych słów.
- Pomimo wszystko dziękuję polskim kibicom. Czułam wasze niesamowite wsparcie i to dzięki wam mogłam pobić ten rekord. Dziękuję też lekarzowi, dzięki któremu mogę tu dalej być i mieć szansę na dalszą rywalizację - zakończyła Polka.
Aktualizacja: Róża Kozakowska została zdyskwalifikowana za nieprawidłowe parametry sprzętu, którego używała podczas rywalizacji w Paryżu. Przez to odebrano jej złoty medal, a osiągnięty przez nią rekord świata został anulowany.
Przejdź na Polsatsport.pl