Belgowie biją pokłony dla Wisły Kraków. A w Polsce? Zatrzaśnięte drzwi!

Belgowie biją pokłony dla Wisły Kraków. A w Polsce? Zatrzaśnięte drzwi!
Cyfrasport
Kapitan Alan Uryga i cała Wisła Kraków nie przynieśli wstydu w Europie. Oficjel Cercle Brugge (z prawej) bił pokłony jej niepełnosprawnym kibicom

Mało kto się spodziewał, że kopciuszek z pierwszej ligi – Wisła Kraków w eliminacjach do europejskich pucharów zdobędzie więcej punktów dla rankingu krajowego niż przedstawiciele Ekstraklasy – Śląsk i Jagiellonia. Warto jednak zwrócić uwagę na społeczny wymiar tej jakże pięknej przygody.

Wisła Kraków ostatecznie nie awansowała do Ligi Konferencji, ale jej pogoń, w beznadziejnej sytuacji, po porażce 1:6 z Cercle Brugge w Krakowie, do zwycięstwa w rewanżu 4:1, podziwiał niemal cały kontynent. Oczywiście, rywal – niemal pewny awansu – myślami i składem był już przy dalszej rywalizacji. Ale mimo wszystko, nikt w belgijskim obozie nie zakładał straty czterech goli z zespołem z zaplecza polskiej Ekstraklasy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Świetny występ Wisły Kraków w Brugii! Godne pożegnanie z europejskimi pucharami

Wisła Kraków miała narobić wstydu w Europie. Tymczasem zagrała na nosie malkontentom

Krakowianie zagrali także na nosie głosicielom tezy: "Po co się pcha do Europy dziesiąta drużyna 1. Ligi. Narobi tylko wstydu". I tak narobiła wstydu, że dla polskiego rankingu w UEFA "Biała Gwiazda" dostarczyła dwa razy większą zdobycz niż Jagiellonia i Śląsk (1.00 pkt w stosunku do 0.5 pkt).

 

Trener Wisły Kazimierz Moskal i jej kapitan Alan Uryga dotrzymali słowa – do Belgii nie pojechali jak na ścięcie, tylko po to, by walczyć co najmniej o godne pożegnanie z europejską przygodą.

 

Gratulacje posypały się ze wszech stron, od Ekstraklasy i PZPN-u również. Mało kto jednak zwrócił uwagę na społeczny wymiar występu wiślaków w Europie. Na ich mecze w Krakowie i na wyjeździe przychodziły tłumy. Po każdej kolejce rywalizacji o puchary Wisła była w czołówce Europu, jeśli chodzi o frekwencję, a I rundę, w której nie uczestniczyły największe firmy, wygrała. 24403 widzów na meczu z FK Llapi, 30542 - na starciu z Rapidem Wiedeń, 15099 – na rewanżu ze Spartakiem Trnawa i 25093 na rywalizacji z Cercle – te liczny robią wrażenie. Dają średnią 23,8 tys. kibiców na mecz, przy biletach średnio po 80 i 100 zł na mecze III i IV rundy eliminacji, rozgrywane w środku wakacji.

Oficjel Cercle Brugge oddał hołd niepełnosprawnym kibicom Wisły

Wiślacy tłumnie jeździli także w gości: do Podujeva, gdzie skorzystali z gościnności FK LLapi, pomimo że oficjalnie mecz miał się odbyć przy zamkniętych trybunach, do Wiednia, Trnawy i Brugii. Nigdzie nie dopuścili się żadnych burd. Symbolem tych wypraw jest zdjęcie jednego z oficjeli Cercle Brugge Joosta Depreux (menedżer ds. organizacji meczów), który pofatygował się, by w uniżonym geście oddać hołd niepełnosprawnym fanom Wisły z Otwartego Ramienia Białej Gwiazdy, dla których szczególnie uciążliwa była wyprawa do Brugii, 1500 km w jedną stronę. Adrianowi, który porusza się na wózku, którego koła są ozdobione herbem klubu, wręczył oficjalną piłkę meczową.

 

Kotwica Kołobrzeg wyłamała się z bojkotu. Trafne słowa prezesa Cracovii

Jakże mocno ta scena kontrastuje z szalonym bojkotem klubów pierwszoligowych, które odmawiają przyjmowania kibiców z Krakowa. Bojkotem, z którego ostatnio wyłamała się Kotwica Kołobrzeg. Przytomność umysłu i wrażliwość na krzywdę zachował prezes derbowego rywala – Cracovii. Mateusz Dróżdż jasno i wyraźnie się określił, że jest za wpuszczaniem kibiców na stadiony.

 

Prezes i właściciel Wisły Jarosław Królewski szuka sprawiedliwości, gdzie może, ale PZPN odwraca głowę, choć ma wszelkie narzędzia w ręku. Wszystkie kluby zawodowe w Polsce, w procesie licencyjnym zobowiązały się do przyjmowania kibiców gości, UEFA wprowadziła regułę o przeznaczeniu dla nich pięć procent miejsc na stadionie. Zatrzaskujący wrota przed fanami z Krakowa zasłaniają się względami bezpieczeństwa, opiniami policji.

 

Dziwnym trafem mała Trnawa (65 tys. mieszkańców) poradziła sobie z rzeczywistym meczem podwyższonego ryzyka, bo do fanów Wisły dołączyli ci ze Slovana Bratysława, a zwolenników Spartaka zasilili ci z Banika Ostrawa i GKS-u Katowice. W tym tyglu zwaśnionych stron nikomu włos z głowy nie spadł. Organizacja była wręcz przykładowa. A u nas? Samowolka klubów trwa w najlepsze. I nikt się nie przejmuje straconymi wpływami z biletów, jakie kupiliby kibice Wisły. Na ogół obowiązuje zasada: "Najwyżej dosypiemy z samorządowej kasy". 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie