Iwanow: Niepokojąca niestabilność. Historia, która się powtarza

Iwanow: Niepokojąca niestabilność. Historia, która się powtarza
Iwanow: Niepokojąca niestabilność. Historia, która się powtarza

Za trzy tygodnie Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa będą się szykować do pierwszych spotkań w Lidze Konferencji. Niełatwych, bo los na „dzień dobry” przydzielił im najtrudniejszych przeciwników z całego dostępnego zestawu – „Jaga” wybierze się do Kopenhagi na Parken, a „stołeczni” podejmą Real Betis.

Gra w Europie to przyjemność, duma, zaszczyt, inna oprawa i duże pieniądze. Ale w tym czasie nie może przecież „uciekać” krajowe granie. Miniony weekend pod tym kątem obu naszym „międzynarodowym rodzynkom” się nie udał.  

Zobacz także: Papszun o postawie Rakowa. "To niewytłumaczalne"


Przerwa na mecze reprezentacji miała być oddechem dla wyeksploatowanych letnim graniem w eliminacjach piłkarzy z Podlasia i Mazowsza. Jednocześnie odpowiednim czasem dla obu sztabów, aby nad pewnymi elementami popracować. Następny taki moment nastąpi po 6 października, gdy znów najwięcej miejsca zajmą sprawy reprezentacji i temat wyborów selekcjonera Michała Probierza. Na razie dla Legii i Jagielloni w tabeli wielkiej tragedii nie ma. Wizualnie. Punktowo jest już trochę gorzej.

 

Prestiżowo i wizerunkowo też wygląda to nie za ciekawie, kiedy mistrz kraju przegrywa 0:5, a główny pretendent na cztery mecze przed własną publicznością dwa przegrał. Zarówno Lech, jak i Raków zdobyły tymi wiktoriami coś więcej niż tylko punkty. Ligowa kierownica znów zaczyna znajdować się w ich rękach. Wracają do miejsca, którego tak naprawdę nie powinny opuszczać. No właśnie. Problem w tym, że od pewnego czasu powiela się podobny schemat. 

 
Wiele wskazuje na to, że czwarty rok z rzędu mistrzem Polski będzie inna drużyna. Obrona trofeum to w tej chwili sprawa dla nikogo nieosiągalna. Każdy po „złocie” przeżywa większe lub mniejsze zawirowania. Sam rzut oka na lata i ostateczne rozstrzygnięcia wystarczy na szybką refleksję, co było dalej: 2022 – Lech Poznań, 2023 – Raków Częstochowa, 2024 – Jagiellonia Białystok… Historia niestety lubi się powtarzać. Jej ciąg dalszy pisze właśnie drużyna prowadzona przez Adriana Siemieńca. 


Oczywiście, na Podlasiu nikt nie tworzył złudnego przeświadczenia, że „Jaga” ma obowiązek walki o powtórkę z maja. Przy Łazienkowskiej optyka jest już zupełnie inna. Stolica ostatnio cieszyła się z tytułu w 2021 roku, gdy drużyna prowadzona była jeszcze przez Czesława Michniewicza. Ile wydarzyło się od tamtego czasu, nie tylko w przypadku klubu, ale i losów jej ówczesnego trenera, świadczy o tym, jak było to dawno. Ta niestabilność krajowego „czempiona” jest niepokojąca. Jeżeli w najbliższym czasie nie nastąpi w tej kwestii jakaś równowaga, na Ligę Mistrzów z udziałem naszego klubu znów będzie trzeba długo poczekać.   

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie