Papszun o postawie Rakowa. "To niewytłumaczalne"

Papszun o postawie Rakowa. "To niewytłumaczalne"
fot. PAP
Marek Papszun

Raków Częstochowa pokazał mistrzowską klasę, wygrywając w niedzielny wieczór na wyjeździe z Legią Warszawa 1:0 w ramach 8. kolejki PKO BP Ekstraklasy. Zadowolony z postawy swojego zespołu był Marek Papszun. Jego podopieczni znakomicie radzą sobie w tym sezonie w delegacjach (cztery wygrane i remis), ale nadal czekają na premierowy triumf u siebie (remis i dwie porażki). -  To jest dla mnie zaskakujące. Tym bardziej, że u siebie zawsze wygrywaliśmy - przyznaje szkoleniowiec "Medalików".

Krystian Natoński (Polsat Sport): Gratulacje z okazji zwycięstwa z tak trudnym rywalem. Pan i drużyna bardzo potrzebowaliście takiej wygranej.

 

Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa): Wygrać na Legii to jest zawsze sztuka, a w momencie, kiedy Legia jest głównym kandydatem do mistrzostwa i pod to ma zbudowaną kadrę, to jest to na pewno budujące. My z kolei jesteśmy w trochę innym miejscu dzisiaj. Myślę, że to będzie dla nas zastrzyk energii i wiary, że obraliśmy właściwy kierunek i będziemy podążać dalej z wiarą i zaufaniem do tego, co robimy.

 

Wielu zawodników można wyróżnić za mecz z Legią, ale Jean Carlos Silva - gol, potem dogrywał kolegom. Ten gest przy zdobytej bramce, to był meldunek wykonania zadania? To jeden z pana najwierniejszych "żołnierzy" na boisku.

 

Nie zwróciłem na to uwagi (śmiech), ale być może to jest prawda, że to jest jeden z tych najwierniejszych. Wiadomo, że z tymi chłopakami, z którymi zdobywałem mistrzostwo, ta więź jest bardzo mocna. To jest normalne, że z tymi zawodnikami, którzy teraz dochodzą, takiej więzi jeszcze nie ma. Z Legią cały zespół zagrał naprawdę na co najmniej dobrym poziomie. Oczywiście zawodnicy grali różnie, ale uważam, że nie mieliśmy słabego ogniwa i to jest kluczem do zwycięstwa. Na Legii nie możesz mieć dwóch, trzech słabych ogniw, bo Legia to po prostu wykorzysta.

 

Była mowa o "starej gwardii", a co z nowymi zawodnikami? Debiuty w Rakowie zaliczyli Michael Ameyaw oraz Ariel Mosór. Zwłaszcza Ameyaw wszedł dobrze do drużyny. Trener chyba jest zbudowany tym zawodnikiem.

 

Bardzo. Arielem też. Przede wszystkim wiedziałem, kogo ściągam, jako chłopaków, którzy są naprawdę bardzo wartościowymi ludźmi. To jest zawsze dla mnie najważniejsze. Są bardzo nastawieni na karierę, rozwojowi. Pracuje się z nimi kapitalnie. Co prawda Ariel był teraz na kadrze, nie mógł dłużej z nami popracować, ale to na pewno będzie szło w dobrym kierunku. Było to już widać przeciwko Legii po tak krótkim czasie. Nie miałem żadnych obaw, żeby wystawić Michaela. Gdyby Ariel nie był na kadrze, też mógłby pewnie wyjść w wyjściowym składzie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Legia przegrała u siebie! Jeden gol rozstrzygnął hit Ekstraklasy

 

Po takim meczu możemy powiedzieć, że Raków walczy o mistrzostwo Polski?

 

Nie chciałbym tego deklarować. Tak jak mówiłem przed sezonem - faworytem jest Legia. Lech bardzo dobrze wystartował. Sezon jest długi. Nie ma co się zachłystywać jednym zwycięstwem. Chciałbym, żebyśmy o to mistrzostwo powalczyli. Mam ambicję i chcę do takich ambicji zaszczepić również zespół. Ja wywieram presję na zespole, że każdy mecz musimy wygrać - z naciskiem na "musimy". Różnie nam się to udawało, szczególnie ten mecz z Piastem. Był on bardzo słaby. Nie chciałbym więcej, aby taki nam się przydarzył. Chcemy wygrywać i mamy ambicje, żeby walczyć z najlepszymi.

 

Jak wytłumaczyć to, że Raków na wyjazdach gra tak dobrze, natomiast u siebie nie najlepiej?

 

Nie umiem tego powiedzieć. To jest dla mnie zaskakujące. Tym bardziej, że u siebie zawsze wygrywaliśmy. Na palcach jednej ręki można przytoczyć mecze, które przegraliśmy w Częstochowie, od momentu, kiedy graliśmy pierwszy mecz w Ekstraklasie. To już będą trzy sezony z hakiem. Przegraliśmy cztery mecze, a w tym sezonie już dwa, więc razem sześć. To dla mnie niewytłumaczalne. Ale na wyjazdach jesteśmy mega skuteczni i teraz trzeba przełamać klątwę własnego boiska i wygrać w Częstochowie.

 

Druga kwestia to bilans bramkowy 6:3. Kibice mogą zastanawiać się, czy trener Papszun jest bardziej zadowolony, że Raków traci tak mało goli, czy jednak jest większy niepokój, że ofensywa trochę kuleje.

 

Cieszę się bardzo, że jesteśmy bardzo mocni w defensywie jako zespół, natomiast oczywiście chciałbym, żebyśmy strzelali więcej goli. Cały czas nad tym naprawdę pracujemy. Proszę mi uwierzyć - więcej pracujemy nad ofensywną niż defensywą. To jest zawsze trudniejsze, szczególnie, gdy jest tyle zmian w zespole, a odeszli też kluczowi zawodnicy, tacy jak Crnac czy Yeboah, którzy dużo znaczyli dla tej ofensywy.

 

Tych zmian było naprawdę dużo. To jest mała rewolucja. Ten czas cały czas jest potrzebny? Drużyna się zgrywa?

 

Żaden zawodnik nie dołączył w momencie rozpoczęcia przygotowań. Najwcześniej Amorim po dwóch tygodniach. To jest szalenie ciężkie, żeby zbudować zespół w trakcie sezonu. Zwłaszcza, gdy odchodzą zawodnicy, którzy w założeniu mieli nie odchodzić, ale propozycje były takie, że decyzja mogła być tylko jedna w tym przypadku. Nie narzekam i wierzę w tych chłopaków, którzy są. Myślę, że takie zwycięstwo z Legią nas podbuduje i w kolejnych meczach będziemy jeszcze bardziej skuteczni.

 

Pięć punktów straty do prowadzącego Lecha Poznań. To też istotne, że Raków nie traci kontaktu z czołówką.

 

Oczywiście to jest ważne, żeby nie odstawać tak mocno, że już wszystko będzie "pozamiatane". Ważne, żeby cały czas mieć kontakt. Tym bardziej cenne to zwycięstwo w Warszawie, też oczywiście pod kątem tabeli.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie