„Pomyślałem, że to żart”. Niespodziewany bohater PlusLigi zdradził kulisy
Arkadiusz Żakieta - najlepsze akcje MVP meczu Jastrzębski Węgiel – Asseco Resovia
Arkadiusz Żakieta: Cieszę się, że trener nam zaufał
Okiem Diabła. Arkadiusz Żakieta
Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów. Skrót meczu
Okiem Diabła. Jastrzębski Węgiel
Arkadiusz Żakieta przyćmił reprezentanta Polski Łukasza Kaczmarka, a nasz ekspert Jakub Bednaruk pięknie napisał o grze 31-latka w hicie kolejki. Wielu pyta, skąd się wziął ten Żakieta? - W poprzednim sezonie byłem zmiennikiem Bartka Filipiaka w Ślepsk Malow Suwałki. Przyznam, że i ja byłem zaskoczony, kiedy dostałem telefon z Jastrzębia – mówi nam bohater Jastrzębskiego Węgla w spotkaniu z Asseco Resovią Rzeszów (3:0).
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: - „To jest piękna historia. Masz 31 lat. Całe życie w pierwszej lidze. Wchodzisz na boisko przy pełnych trybunach. Obok ciebie Fornal z Huberem, naprzeciwko Bednorz z Kłosem. Goście, których całe życie podziwiałeś w tv i zostajesz bohaterem meczu. Możemy zazdrościć Żakiecie tego, co teraz czuje”. To napisał na X Jakub Bednaruk.
Arkadiusz Żakieta, atakujący Jastrzębskiego Węgla: To prawda, że ja jestem z tych, co podziwiają gwiazdy Plus Ligi. Odkąd zacząłem śledzi rozgrywki, to ci najlepsi robili na mnie wrażenie. Także ci, których nazwiska pan przywołał. I jestem podwójnie dumny z tego, że znalazłem się w drużynie, gdzie jest cała śmietanka polskiej siatkówki.
ZOBACZ TAKŻE: Ważne zwycięstwo, a później takie słowa trenera. Zwrócił się do powodzian
A co pan czuł?
Pod koniec pierwszego seta, kiedy przegrywaliśmy 23:24, kiedy udało się zrobić asa do pierwszej strefy, kiedy ta hala zaczęła buzować i krzyczeć, to miałem ciarki na całym ciele. To było niesamowite przeżycie. To była dla mnie duża nagroda za asa w takim momencie, kiedy przegraliśmy trzema punktami.
Zagrał pan na osiemdziesięcioprocentowej skuteczności. Pana występ można określić mianem: wybitny.
No tak. Takie procenty mają najczęściej środkowi, którzy dostają te piłki i mają większą sposobność do tego, by wykonać wygodniejszy atak na pojedynczy blok. Cóż mogę powiedzieć, poza tym, że byłem w meczu z Resovią pewny siebie... Pierwsze dwie, trzy piłki były dobre, a potem uwierzyłem jeszcze bardziej w siebie. Każdą piłkę atakowałem mocno i miałem w głowie tylko tyle, żeby jak najwyżej, jak najsilniej i mocno po kierunku. Stąd asy i większość akcji ukończonych powodzeniem.
Niektórzy pytają, skąd się wziął ten Żakieta. A może pan był zawsze dobrym zawodnikiem, który uwolnił swój potencjał w Jastrzębiu, mając wokół siebie świetnych partnerów? Może wcześniej tego właśnie panu brakowało?
Bardzo bym chciał, żeby było tak, jak pan powiedział. Przyznam, że ja byłem zaskoczony, kiedy dostałem telefon z Jastrzębia. W poprzednim sezonie byłem zmiennikiem Bartka Filipiaka w Ślepsk Malow Suwałki. Te moje zmiany raz były lepsze, raz gorsze, ale pomogłem na tyle, że klub spełnił cele. Niemniej byłem zaskoczony. Nawet w pierwszej chwili pomyślałem, że to żart. Dopóki menadżer mi nie powiedział, że oni naprawdę się interesują, to trudno było mi uwierzyć.
Wiem, że pytali o opinię na mój temat Sancheza, z którym grałem. On powiedział szczerze, jak to wygląda. A teraz jestem wniebowzięty, bo Jastrzębski Węgiel to przecież marka. No i mają te wszystkie gwiazdy, o których wspomnieliśmy. Długo się nie zastanawiałem.
Choć przychodził pan jako zmiennik Kaczmarka.
Takie było założenie i nadal tak jest. Tu się nic nie zmieniło, choć ta moja ostatnia zmiana wypaliła w stu procentach. Trzeba też jednak powiedzieć, że te zmiany nie zawsze będą takie. Zmiana podwójna jest przeważnie przy szóstym ustawieniu, a będą też takie, gdzie ja będę pod siatką dwa razy. Jak powiedziałem, nie zawsze te zmiany będą obfite. Jestem jednak tego świadom i cieszę się, że teraz wypaliło.
Jakby nie spojrzeć mówi się, że przychodzący do Jastrzębia stają się lepszymi zawodnikami, bo trener Mendez potrafi z nich wydobyć to, co najlepsze.
Trener Mendez bardzo nas uczula na to, żebyśmy byli skoncentrowani. I pracuje z nami bardzo dokładnie, poprawia nas w każdym elemencie. Wymaga perfekcji. Chce, żeby każde dotknięcie piłki było perfekt. Żeby ta piłka była dobrze wystawiona czy uderzona w ataku. To oczywiście pomaga w rozwoju. Kolejna sprawa, która pomaga, to świetne otoczenie. Pierwsza szóstka to przecież sami kadrowicze. W drugiej też nie brak świetnych graczy, jak Vicentin, Finoli, Waliński czy Zaleszczyk, z którym klub wiąże wielkie nadzieje na przyszłość.
Jest się od kogo uczyć.
Właśnie taka była moja pierwsza myśl po podpisaniu umowy. Pomyślałem: „Kurde, Arek, będziesz miał obok Fornala i Hubera, najlepiej blokujących gości w lidze". Norbert jest rekordzistą, a Tomek zawsze był w czołówce. Jak będę starał się rywalizować przeciwko nim podczas treningów, to na pewno zrobię duży postęp w elemencie ataku.
A jak się pan poprawi, to nawet jak już odejdzie pan z Jastrzębskiego Węgla, pana pozycja na giełdzie transferowej będzie zdecydowanie mocniejsza.
Chciałbym tego bardzo. Na razie kontakt mam na rok, ale wiadomo, że takie kluby, jak Jastrzębski Węgiel, już w grudniu czy w styczniu otwierają okno transferowe pod kątem przyszłego sezonu. Wtedy zapadaną pierwsze decyzje. Ja mam nadzieję, że jedną z nich będzie ta o moim pozostaniu w klubie, bo ja bardzo bym chciał, żeby moja przygoda potrwała dłużej niż jeden sezon.
Mówiło się, że mecz z Resovią pokaże, ile warte jest Jastrzębie. Czy to jest drużyna na miarę kolejnego złota?
Na pewno będziemy się bić o złoto w kwietniu i maju, ale na teraz mogę powiedzieć, że mamy jeszcze spore rezerwy. W pierwszej szóstce zmieniło się dwóch zawodników, w całej kadrze aż dziesięciu, a to dużo. Szkielet został, ale nowych jest tylu, że trzeba trochę więcej czasu na zbudowanie zaufania i dopieszczenie schematów. Czas będzie działał na naszą korzyść. Dodam, że jak ostatnio z Finolim daliśmy podwójną zmianę, to nie było nam łatwo. My się tej pierwszej szóstki też musimy nauczyć. My z nimi nie gramy bark w bark na treningach.
Rozumiem jednak, że idea wielu zmian była taka, żeby ci nowi dali ten powiew świeżości, żeby ta drużyna była napędzana ambicjami tych zawodników, którzy przyszyli, bo oni jeszcze nie zdobyli złota.
Trener Mendez powiedział nam na pierwszym spotkaniu, że jego interesuje każdy finał. Od razu na pierwszym spotkaniu uświadomił mnie i pozostałych, z jaką presją przyjdzie nam grać. Z tym trzeba sobie jednak radzić. Będę bardzo dumny, jeśli wygram z Jastrzębiem tytuł mistrza Polski.
Przejdź na Polsatsport.pl